Nowy numer 18/2024 Archiwum

Z przykazaniami jako drogowskazami

Chcesz dotrzeć do celu? To nie obrażaj się na drogowskazy. One wcale nie ograniczają twojej wolności.

Z cyklu "Powtórka z katechezy"

Chrześcijaństwo to zdecydowanie nie w głównej mierze system moralny. To przede wszystkim nadzieja. To danie wiary orędziu sprzed pustego grobu Jezusa Chrystusa: zostaliśmy zbawieni, grzech i wszystkie jego skutki, w tym śmierć, zostały pokonane; jeśli wierzymy w Jezusa, zmartwychwstaniemy i będziemy żyli w nowym (odnowionym?) świecie szczęśliwi przez całą wieczność. Zabrzmi paradoksalnie, ale nasza wiara jest więc przede wszystkim... nadzieją. Nie można jednak nie zauważyć, że wiara nie może być jedynie deklaracją, za którą nie idzie życie chrześcijanina. Jeśli Chrystus pokonał grzech, to nie po to, by teraz rozgościł się wśród lekceważących jego destrukcyjne działanie chrześcijan. Uczniowie Jezusa, świadomi, że dla nich jest niebo, powinni dołożyć starań, by... może nie tyle nawet stać się bezgrzeszni, co uznać, że to prawo, które dał człowiekowi Bóg, a którym będziemy kiedyś kierowali się w niebie, jest po prostu dobre, sprawiedliwe i uczciwe. A cóż by to było za uznanie, gdyby nie poszła za tym szczera próba życia nim na co dzień? Wierzyć w Jezusa nie znaczy więc tylko przyjmować nadzieję, którą daje. To też próbować żyć tak, jak nas uczył. To znaczy żyć tak, by niebo i jego styl było dla nas kiedyś szczęściem, nie uciemiężeniem; żyć tak, by odkryć piękno życia nie egoizmem, a miłością.

Miłość – brzmi... zbyt ogólnie

Poprzednia katecheza poświęcona była tematom ogólnym dotyczącym ludzkiej moralności. Teraz czas przyjrzeć się szczegółom. Zaczynając od – znów paradoks -  ogółu. Trzeba koniecznie pamiętać, że pierwszym, najważniejszym prawem chrześcijanina jest miłość. Ta, rozumiana jako pragnienie autentycznego dobra – dla Boga, dla bliźniego, dla siebie samego. Doskonale jednak wiemy, że pojęcie to bywa rozumiane tak różnie, że można nią (miłością) tłumaczyć największe nawet podłości. Stąd Jezus nie stronił od bardziej konkretnych wskazań pouczających, na czym prawdziwa miłość polega. Nie przyszedł, jak sam mówił, znieść starego prawa, ale wypełnić. Wskazał, jak przykazania Starego Testamentu rozumieć po to, byśmy trzymali się nie tylko ich litery, ale rozumieli także i przestrzegali ich ducha. Ot, żeby ktoś nie mówił: „ja nie zabiłem, ja tylko wykopałem dół, wstawiłem weń osiem zaostrzonych palików i zamaskowałem go, a mój przeciwnik sam weń wpadł; po co tam lazł, nikt mu nie kazał”.

A więc Dekalog, dziesięć przykazań. Łącznie z tym powtarzanym katechizmowym przypomnieniem, że Bóg jest tym, który wyprowadził Izraela z Egiptu. Czyli że jest dla niego nie ciemięzcą, a dobrodziejem. I jest też naszym dobrodziejem, nie ciemięzcą. Przecież dał nam życie, zdrowie... Wszystko. I ten Bóg mówi: nie rób tego czy tamtego. Bo to droga ku złu, bo to droga ku zagładzie. Uważaj, nie idź tą drogą, bo nie dojdziesz nią do nieba... Tego nie mówi tyran: to mówi dobry Ojciec...

Tu pewna uwaga „techniczna”: w „Powtórce z katechezy” nie da się szczegółowo omówić wszystkich przykazań. Polecam dwa inne cykle, dotyczące tego tematu: wspominany już wcześniej „Jak żyć, by podobać się Bogu?”, konkretnie jego część zatytułowaną „Drogowskazy dekalogu”, gdzie każdemu z przykazań poświęcono po kilka tekstów. I inny, wcześniejszy, mniej rozbudowany, „O przykazaniach pozytywnie” . Tym zaś, którzy chcieliby na podstawie dekalogu zrobić sobie rachunek sumienia polecam ten – ze strony liturgia.wiara.pl

Pierwsze przykazanie: nie bądź niemądry

Wracając do tematu... Pierwsze przykazanie? Trochę inaczej brzmi w Księdze Wyjścia, trochę inaczej w Księdze Powtórzonego Prawa. My trzymajmy się wersji katechizmowej: „Nie będziesz miał  cudzych bogów przede  Mną”. Dlaczego dobry Bóg daje człowiekowi to przykazanie? Bo jest zazdrosny o swoją chwałę? Bynajmniej. To tak naprawdę powiedzenie; nie bądź głupi; nie ma na tym świecie niczego, co może sensownie zastąpić Boga; jeśli myślisz, że ktoś albo coś może ci dać coś lepszego niż On, jesteś w błędzie.

Bożki, które stawia sobie człowiek przed Bogiem mogą być różnorakie. To różne rzeczy, praktyki sprzeczne ze stawianiem Boga na pierwszym miejscu, to różne osoby, siebie samych nie wyłączając. Wśród grzechów przeciwko temu przykazaniu można wymienić bałwochwalstwo, uleganie zabobonom, praktykowanie wróżbiarstwa czy magii. Ale to też takie sprawy jak bezbożność  czyli na przykład wystawianie Boga na próbę, świętokradztwo czy kupczenie tym, co święte (symonia). To też grzechy przeciw wierze (apostazja, herezja, dobrowolne trwanie w wątpliwościach), przeciw nadziei (rozpacz i zuchwała ufność) i miłości (obojętność, niewdzięczność, oziębłość, lenistwo duchowe czy nawet nienawiść do Boga). Sporo tego. Na różne sposoby może człowiek coś, kogoś (idola czyli bożka) stawiać ponad Bogiem. Ostatecznie chyba jednak zawsze jest to stawianie ponad Bogiem samego siebie: ja rozumiem więcej, ja wiem lepiej, ja jestem od Boga lepszy...

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy