Nowy numer 17/2024 Archiwum

Jak przejść od modlitwy naturalnej do kontemplacji?

To smutne, że tak bardzo mało mówi się dziś o kontemplacji. Zewsząd słyszymy o tym, co my mamy robić na modlitwie zamiast o tym, co Bóg podczas modlitwy chce czynić w nas - mówi o. Jakub Przybylski, karmelita bosy z Lublina.

- Cały świat funkcjonuje na poziomie zmysłów. Na poziomie tego, co czysto ludzkie, najczęściej funkcjonuje także modlitwa. Gdy sięgamy choćby do internetu po konferencje czy medytacje, to zauważamy, że są one zazwyczaj budowane tak, by wykorzystać zmysły, wyobraźnię, rozum, pamięć, wolę i w ten sposób budować relację z Bogiem.  Jest w tym bardzo wiele dobra, ale – jak podkreślają święci mistycy Karmelu – jest to tylko początek życia modlitwy. Bóg zaprasza nas do czegoś o wiele większego i o wiele piękniejszego – mówi o. Przybylski.

Początek życia modlitwy to modlitwa naturalna, zmysłowa. Można wyróżnić trzy jej typy. Pierwszy to modlitwa ustna. Tę znamy najlepiej. Św. Teresa z Avili nie deprecjonuje jej, ale podkreśla, że trzeba zadbać w niej o uważność: o świadomość, kim jestem ja, świadomość, do Kogo się zwracam i rozumienie tego, co wypowiadamy. "Pierwszym warunkiem modlitwy ustnej, jak tego sam rozum wymaga, jest ten – uczyła współsiostry św. Teresa – byście rozumiały, co mówicie, kto by zaś utrzymywał, że wystarczy tylko wymawiać sposobem mechanicznym słowa modlitwy, temu nawet nie odpowiem" - pisała hiszpańska mistyczka znana z ciętego języka.

Drugim rodzajem modlitwy naturalnej jest medytacja (rozważanie). Św. Teresa nazywa medytacją "dłuższe zastanawianie się rozumem nad daną prawdą". Definicja św. Jana od Krzyża jest bardziej skomplikowana: "rozmyślanie jest działaniem dyskursywnym [rozumu] za pomocą form, kształtów i figur utworzonych przez zmysły [wyobraźni i fantazji]". Inaczej mówiąc, chodzi o  przechodzenie od punktu do punktu, wykorzystując przy tym wyobraźnię czy fantazję i starając się wyprowadzić wnioski z tego, co się rozważa. Schemat medytacji składa się zwykle z kilku punktów. W modlitwie karmelitańskiej są to:

  • Stanięcie w obecności Bożej
  • Czytanie (zwłaszcza Pisma Świętego)
  • Rozważanie (powyższego czytania)
  • Miłosna uwaga – element kontemplacyjny
  • Dziękczynienie
  • Prośba
  • Oddanie siebie Bogu

Trzeci typ to modlitwy naturalnej to modlitwa afektywna. Stajemy w niej przed Bogiem, nieraz nic nie mówiąc, ale jesteśmy wypełnieni cała paletą uczuć. Często niosą one człowiekowi pociechę, ale - jak zauważa św. Teresa – nie rozszerzają one serca. "Raczej je zwykle poniekąd ściskają, choć dusza zawsze ma przy tym to zadowolenie wewnętrzne, że czuje, iż wszystko to czyni dla Boga. Płyną zatem obfite łzy, które zdaje się w pewnej mierze mają swoje źródło w namiętności (…). Nieraz do tych pragnień i do tych łez przyczynia się natura i własne nasze w danej chwili usposobienie. (...) Zawsze więc powinnyśmy wysoko je cenić, pod warunkiem jednak, że będziemy miały pokorę i nie będziemy uznawały siebie za coś lepszego od innych”– podkreślała Teresa Wielka.

Wszystko opisane powyżej jest dobre i piękne. Istnieje jednak coś więcej – istnieje modlitwa kontemplacyjna, nadprzyrodzona. Taka, w której to Bóg jest stroną aktywną, nie człowiek. Św. Teresa wymienia wiele rodzajów takiej modlitwy np. modlitwę skupienia, modlitwę odpocznienia, sen władz, modlitwę zjednoczenia, zachwycenie i zawieszenie, porwanie duchowe, wzlot ducha, pęd ducha oraz rany miłości.

W modlitwie kontemplacyjnej inicjatywa należy do Boga, nie do człowieka. Niemniej, św. Teresa radzi: "Czyń, co jest w Twojej mocy. Przygotuj twoją duszę do wysokiego daru kontemplacji. Jestem przekonana, że go Bóg nie odmówi, jeśli tylko jest prawdziwe wyrzeczenie się i pokora".

– Myślę, że dzisiaj Bóg chce dawać ten dar wszystkim ludziom, wszystkim swoim dzieciom. Największą radość dajemy Bogu, gdy przyjmujemy jego dary – podkreśla o. Przybylski.

Powtarza jednak za św. Teresą, że jeśli ktoś nie wierzy, że Bóg może czynić ludziom takie rzeczy, nigdy ich na sobie nie doświadczy. – Jeśli my ograniczamy działanie Boga naszym rozumem, mówiąc, że to nie jest dla nas i że to nie jest możliwe w moim domu, w moim tak bardzo skomplikowanym wnętrzu, pełnym słabości, braków, to zamykamy się na ten dar, bo nie wierzymy w Boże miłosierdzie, które jest dla nas tak bardzo hojne – mówi o. Jakub.

Jak przejść od modlitwy naturalnej do nadprzyrodzonej do kontemplacyjnej?

Przejście to o. Przybylski porównuje do ciąży.

– Słabo znam ten stan, ale wydaje mi się, że cechują go trzy rzeczy. Pierwsza: kobieta w ciąży trochę mniej pracuje, a przynajmniej powinna mniej pracować. Po drugie, lepiej się odżywia. Po trzecie: żyje bardziej skierowana ku swemu wnętrzu – zauważa o. Jakub. Podobnie jest z człowiekiem, który przechodzi od modlitwy naturalnej do modlitwy kontemplacyjnej.

Prześledźmy poszczególne elementy tej metafory.

Po pierwsze, człowiek mniej pracuje, tzn. mniej szuka rozważań, wyobrażeń, mniej przyjmuje bodźców i mniej przeprowadza analiz. Daje przez to więcej przestrzeni na działanie Boga. – Jeśli wypełniamy swe wnętrze aktywizmem, nawet aktywizmem duchowym, to on przeszkadza Bogu, bo ma On coraz mniej miejsca, żeby móc w nas działać – przestrzega o. Przybylski.

Po drugie, lepiej się odżywiać, spożywać mniej słodyczy, a więcej białka i witamin, to znaczy: mniej szukać w modlitwie przyjemności, a bardziej żyć wiarą, nadzieją i miłością. Mniej wartości przypisywać coraz to nowym doznaniom na modlitwie, a bardziej cenić oschłość ducha, bo ona bardziej przyczynia się do duchowego rozwoju.

Element trzeci: zwrócenie się ku własnemu wnętrzu. Św. Augustyn mówił: „Nie znalazłem Cię, Panie, na zewnątrz, gdyż szukałem Cię błędnie na zewnątrz, a Tyś był wewnątrz mnie”. Co to znaczy? – Syn Boży wraz z Ojcem i Duchem Świętym jest przez swoją obecność i istotę ukryty w wewnętrznym bycie duszy. Dusza zatem, która pragnie Go znaleźć, musi wyjść ze wszystkich rzeczy odnośnie do przywiązań i woli – tłumaczy św. Jan od Krzyża w "Pieśni duchowej". Oznacza to wyzbycie się wszelkiego egoizmu zarówno na modlitwie, jak i w praktyce życia. Schodząc do własnego wnętrza, odkrywamy, jak wiele w nas połaci egoistycznych postaw: chęci zysku, bogacenia się, szukania swego, koncentracji na swoich potrzebach itd. Kto pragnie odnaleźć Boga w samym centrum swej duszy, na dnie swego wnętrza musi odgarnąć wszelkie śmieci egoizmu, odrzucić od siebie te postawy, „wyjść z nich”, a w ten sposób pójdzie wąską drogą miłości, która doprowadzi go do Boga, ukrytego w wewnętrznej komnacie serca. Boga najpewniej spotyka się wtedy kiedy się kocha – tłumaczy karmelita.

Przestrzega jednak przed zbytnim radykalizmem. – Czy człowiek ma być całkowicie bierny, całkowicie odstawić dotychczasowy pokarm, być wyłącznie skierowanym ku swemu wnętrzu?  Nie! To jest zależne od etapu drogi (fazy ciąży duchowej). Na początku musi korzystać jeszcze ze starego pokarmu i zachowywać pewną aktywność, z czasem wycofując się z niej coraz bardziej – mówi o. Jakub. Podkreśla, że kroki w stronę zmiany sposobu funkcjonowania ze zmysłowego na duchowy i przekształcania modlitwy naturalnej w kontemplacyjną powinno się stawiać bardzo powoli.

Czego jeszcze potrzeba?

Św. Teresa powie, że fundamentem życia duchowego jest poznanie samego siebie. Jak więc rozpoznać, w jakim stanie jestem dziś, co we mnie działo, co wykorzystuję podczas modlitwy, ile angażuje w nią moich zmysłów, wyobraźni, fantazji, a ile zostawiam przestrzeni dla Boga? Jak rozpoznać, czy Bóg wprowadza mnie już w stan kontemplacji? Wielka pomocą w odpowiedzi na te pytania może być dobry kierownik duchowy.

– Św. Jan od Krzyża powie, że dusza bez kierownika duchowego jest jak rozżarzony węgiel zostawiony sam sobie. Zgaśnie prędzej czy później. Natomiast z kierownikiem ten ogień będzie cały czas płonął – mówi o. Jakub.

Rodzi się pytanie: po co to wszystko?

– Celem jest to, aby Bóg żył w nas. Abyśmy byli z Nim całkowicie zjednoczeni. Aby to On mógł działać w nas i poprzez nas. Chodzi o to, by nasze życie przekształciło się z czysto zmysłowego, rozumowego w życie duchowe, w którym nie kieruje nami tylko nasza bardzo ograniczona inteligencja. Modlitwa kontemplacyjna jest ogniem z nieba. Jest przyjęciem iskry, która wpada w naszą zwyczajność, cielesność, zmysłowość i zaczyna wydobywać z niej jej potencjał i ciepło – mówi o. Jakub Przybylski.

Tekst został przygotowany w oparciu o konferencję wygłoszoną przez o. Jakuba w maju br. w ramach Szkoły Modlitwy Kontemplacyjnej w klasztorze karmelitów bosych w Katowicach Piotrowicach, a później także w Lublinie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Sponsorowane

Https://Www.AUTOdoc.PL