Nowy numer 13/2024 Archiwum

Śladami ojca Mateusza

Moda na seriale z duchownymi staje się specjalnością polskiej telewizyjnej produkcji. Kręcone są w różnych miejscach, ale jedynie Sandomierz, w którym rozgrywa się akcja „Ojca Mateusza”, skutecznie zdyskontował popularność serialu.

Rok temu, w czasie naszej pierwszej wizyty na planie filmowym „Ojca Mateusza”, Krzysztof Grabowski, jego producent, mówiąc o wyborze Sandomierza jako miejsca akcji serialu, zachwalał walory miasta: „Ta nasza bajka otrzyma twarz Sandomierza. To perełka architektury, miasto jak bombonierka. Tu jeszcze nie kręcono żadnego filmu. Mam nadzieję, że – podobnie jak Gubbio, gdzie powstaje włoski pierwowzór naszego serialu – stanie się atrakcją, w której turyści będą szukali śladów filmowego ks. Mateusza”. Miał rację. Miasto przeżywa turystyczny boom. W Sandomierzu wszyscy są przekonani, że to dzięki serialowi.

Powrót ks. Mateusza
Dlaczego udało się to w Sandomierzu? Czy to tylko zasługa filmu. Odpowiedź, którą znaleźliśmy na to pytanie w czasie naszej kolejnej wizyty w Sandomierzu, okazała się prosta. Znakomicie ułożyła się współpraca między miastem i ekipą filmową. Władze, zachęcone popularnością serialu, postanowiły to wykorzystać, a rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania. Już po emisji pierwszych odcinków wielokrotnie zwiększyła się częstotliwość odwiedzin strony internetowej Sandomierza. A później do miasta zaczęli gremialnie przyjeżdżać turyści.

W lipcu ekipa filmowa z Arturem Żmijewskim na czele ponownie zawitała na dwa tygodnie do Sandomierza. W dniu naszej wizyty od rana trwały zdjęcia na planie przy ulicy Sokolnickiego, której część została zamknięta dla potrzeb ekipy. Znajdujące się tu Zakłady Bukmacherskie zamieniły się na chwilę w serwującą m.in. kebab restaurację. Hasan, jej właściciel, ma pecha. Ktoś rozbił szybę i włamał się do lokalu. To nie pierwsze włamanie. Na szczęście wkrótce na pomoc policjantom przybywa na swoim rowerze ks. Mateusz. Z pewnością pomoże im rozwiązać zagadkę. Próby i kolejne duble, jak to w filmie, ciągną się w nieskończoność. Stałym mieszkańcom miasta filmowcy już spowszednieli, ale wielu turystów przyjechało specjalnie, by zobaczyć pracę na planie. Mimo upału, cierpliwie czekają na przerwę w zdjęciach, by zdobyć autograf ulubionych aktorów.

Mogą zobaczyć gwiazdy
Pani Sylwia Mironiuk z sandomierskiego PTTK-u nie ma wątpliwości, że znaczący wzrost turystyki to zasługa „Ojca Mateusza”. Dało się to już odczuć w ubiegłym roku, kiedy rozpoczęła się realizacja filmu. Po emisji pierwszej serii zainteresowanie zwiedzaniem miasta wzrosło. Turyści chcą obejrzeć miejsca, gdzie realizowany jest serial. Chcą też zobaczyć serialowy kościół, ale sceny w kościele nie są kręcone w Sandomierzu. Pracownica PTTK dodaje, że wzrost turystów związany jest też z powiększeniem bazy noclegowej i ciekawszą ofertą. Baza noclegowa rzeczywiście się powiększa, co ważne dla turystów o mniej zasobnych portfelach, którzy do tej pory nie mieli tu wielkiego wyboru.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza