Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Ciąża religijna

Myśl wyrachowana: Jeśli ochrona "płodu" jest sprawą religii, to noworodek jest objawieniem prywatnym.

Znany polityk, którego nazwiska z powodu ciszy wyborczej wymienić nie mogę, odmówił odpowiedzi na zadane w poprzednim „Gościu” pytanie o stosunek do aborcji. Dlaczego? Bo „nie akceptuje mieszania religii z polityką”. To trochę jak ten facet, który nie chciał powiedzieć, czy to, co świeci u góry, to słońce czy księżyc, „bo jest nietutejszy”.

Przyjęło się, że gdy Kościół o coś twardo walczy, to jest to sprawa religii i dotyczy tylko tych, którzy akurat przyszli na Mszę. „Co mnie obchodzą wasze poglądy. Ja jestem za prawem do aborcji, bo nie jestem katolikiem” – słyszy się nieraz.

Kościół sprzeciwiał się także mordowaniu Żydów. Nazista mógłby więc powiedzieć: „Co się czepiacie, ja nie jestem katolikiem”. I mógłby zaraz dodać: „I nie nazywajcie ich ludźmi, bo to Żydzi”.

Niedawno ktoś upierał się w rozmowie ze mną, że nie można zwolenników prawa do aborcji pozbawić możliwości wypowiedzenia się na ten temat. Bo to są członkowie społeczeństwa i mają prawo do reprezentacji w parlamencie. – Mają takie samo prawo, jak naziści mieli prawo głosić pogląd, że Żydów należy zabijać. O przepraszam, nie zabijać, tylko ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską – ironizowałem.
Usłyszałem na to, że Holocaustu z aborcją nie można zestawiać, bo uznanie Żydów za podludzi było wynikiem ideologii. – A czego wynikiem jest uznanie dzieci nienarodzonych nie za ludzi, tylko za „płody”? – To sprawa filozofii – usłyszałem.

No to mamy jasność. Nazista zabijający Żyda jest ideologiem, a lekarz zabijający dziecko jest filozofem.
Głupie? Logika nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzi gigantyczny biznes i doraźny interes tak wielu ludzi. Wtedy podnosi się krzyk o godności i cierpieniach kobiet, co jest tym łatwiejsze, że okrutnie mordowane dzieci nie krzyczą. A że w ich imieniu krzyczy niemal osamotniony Kościół, to nie znaczy, że to sprawa tylko Kościoła. I nie znaczy to, że inni mogą milczeć albo gadać, że to kwestia religijna, a nie polityczna.

Kiedy ktoś chce kogoś zabić, muszę interweniować nie dlatego, że jestem katolikiem, ale dlatego, że jestem człowiekiem. Obrona ludzkiego życia to nie jest post piątkowy ani nawet popielcowy. To nie jest Msza niedzielna. Do Mszy i innych praktyk zobowiązany jest tylko katolik i jedynie ktoś stuknięty mógłby domagać się ich od innych. Ale ciąża nie jest praktyką religijną, czego najlepszym dowodem jest fakt, że miewają ją również kobiety zupełnie niereligijne. Ba! W ciążę zachodzą nawet panie zajmujące się polityką, a to – jeśli przyjąć sposób myślenia wspomnianego wyżej pana – oznaczałoby najzupełniej skandaliczne pomieszanie religii z polityką.

Jeśli ktoś nie chce być katolikiem, nie musi udawać się do ginekologa. Wystarczy, że złoży deklarację: „Nie jestem katolikiem”. Jeśli jakaś kobieta w ciąży zdoła usunąć dziecko deklaracją „nie jestem w ciąży”, to można uznać, że jej ciąża była sprawą religii.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak

Dziennikarz działu „Kościół”

Teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”. Zainteresowania: sztuki plastyczne, turystyka (zwłaszcza rowerowa). Motto: „Jestem tendencyjny – popieram Jezusa”.
Jego obszar specjalizacji to kwestie moralne i teologiczne, komentowanie w optyce chrześcijańskiej spraw wzbudzających kontrowersje, zwłaszcza na obszarze państwo-Kościół, wychowanie dzieci i młodzieży, etyka seksualna. Autor nazywa to teologią stosowaną.

Kontakt:
franciszek.kucharczak@gosc.pl
Więcej artykułów Franciszka Kucharczaka

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się