Nowy numer 13/2024 Archiwum

Przypadek o. Macieja

Dziennikarze „Gazety Wyborczej” wymyślili rozmowę z o. Maciejem Ziębą, aby go skompromitować. Publikacja ułatwiła prezydentowi Gdańska pozbycie się dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności.

Tekst został opublikowany, gdy po krytycznie ocenionym koncercie z okazji 30. rocznicy powstania „Solidarności” prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zażądał dymisji dominikanina. Oskarżenia o alkoholizm o. Macieja stały się przedmiotem dyskusji we wszystkich ważniejszych mediach elektronicznych oraz na forach internetowych. Wielu tekst czytało zapewne z nieukrywaną satysfakcją, że oto znany zakonnik, medialny „celebryta” został wreszcie obnażony i zaprezentowany bez retuszu. Dla innych jego upadek był powodem nieukrywanej politycznej schadenfreude – był spolegliwy wobec Platformy, ale i tak go kopnęli. Publikacja wywołała także dyskusję wśród dominikanów. Byłoby jednak przesadą twierdzenie, że odkryła problemy o. Macieja zupełnie im wcześniej nieznane. – Chociaż nie zgadzałem się z nim w wielu sprawach, a czasem nawet różniliśmy się bardzo poważnie, publikację na jego temat na łamach „Gazety Wyborczej” czytałem z wielkim bólem i jest mi smutno z powodu tego, co się w Gdańsku wydarzyło – mówi dominikanin o. Tomasz Dostatni. – O. Maciej jest moim współbratem i może liczyć na pomoc w każdej sytuacji. Również uzależnienia i choroby.

Nieudany eksperyment
Gdy o. Ziębie zaproponowano kierowanie centrum, najpierw poprosił swych przełożonych o zgodę, a dopiero kiedy ją uzyskał, przyjął propozycję. Otwarte pozostaje pytanie, czy duchowny powinien angażować się w inicjatywy świeckie, stając się faktycznie urzędnikiem. Nawet życzliwy mu ówczesny metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski miał wątpliwości, choć ostatecznie zakonnika na tym stanowisku wspierał. Dyskusja w tej sprawie toczyła się także wśród dominikanów. – Fakt, że zdecydował się pracować w instytucji świeckiej, wzbudzał u dominikanów kontrowersje – mówi o. Tomasz Dostatni. – Niektórzy bracia uważają, że nie jest to dobry wybór. Ale decyzja ta była uzgodniona z przełożonymi i ja ją popierałem. Uważałem i nadal tak uważam, że jest miejsce dla duchownych w inicjatywach świeckich, które mają na celu budowanie czegoś szerszego, łączenie, przy wyraźnym określeniu autonomii i współpracy podmiotów, i odróżnianiu rzeczy świeckich od kościelnych. A w tym przypadku zostało to jasno określone. Niepowodzenie tego eksperymentu będzie niewątpliwie mieć negatywne skutki przy innych podobnych inicjatywach – wyjaśnia. Tekst w „Gazecie Wyborczej” sugeruje, że o. Maciej po przyjeździe do Gdańska prowadził przez dłuższy czas świecki tryb życia, mieszkając w prywatnym mieszkaniu i korzystając ze służbowego samochodu z kierowcą. Nie jest to prawdą. Kierowcy nie ma. Zamieszkał na plebanii parafii Mariackiej w Gdańsku, gdyż w klasztorze nie było już miejsca. Przeniósł się tam, gdy się zwolniło.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy