Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Niezwykłe przygody kapitana Coopera

Historia życia Meriana C. Coopera to gotowy materiał na sensacyjną powieść. Twórca filmowego „King Konga” był wcześniej… bohaterem wojny polsko- -bolszewickiej.

Zanim w 1919 roku trafił do odradzającej się Polski, ścigał w szeregach amerykańskiej Gwardii Narodowej przywódcę meksykańskiego powstania Pancho Villę, a w czasie I wojny światowej był lotnikiem. W czasie wojny polsko-radzieckiej dowodził eskadrą. Wzięty do niewoli, po dziewięciu miesiącach brawurowo uciekł z sowieckiego obozu. Trzynaście lat później zyskał światowy rozgłos, kręcąc „King Konga”.

W paryskiej kafejce
Idea zorganizowania składającej się z ochotników amerykańskich jednostki lotniczej wspomagającej Polaków zrodziła się 14 lipca 1919 roku w paryskiej kafejce. Tam kapitan Merian Caldwell Cooper, który wrócił niedawno ze Lwowa, gdzie brał udział w misji humanitarnej, spotkał Cedrica E. Fauntleroya, służącego wcześniej również w Amerykańskich Siłach Powietrznych. Postanowili stworzyć walczącą w Polsce jednostkę lotniczą, która miała niejako spłacić Polakom dług za Kościuszkę i Pułaskiego. Błyskawicznie zebrali ochotników i we wrześniu ośmiu lotników przybyło do Polski. Eskadra, w której znalazło się także trzech Polaków, przyjęła nazwę Eskadry Bojowej im. Tadeusza Kościuszki, a jej pierwszym miejscem stacjonowania był Lewandówek pod Lwowem.

Być może jednym z motywów zaangażowania się Coopera w sprawę czynnej pomocy walczącej Polsce, prócz niechęci do bolszewizmu, była rodzinna tradycja. Prapradziadek późniejszego zdobywcy Oscara przyjaźnił się z Kazimierzem Pułaskim, towarzyszył mu w bitwie pod Savannah.

Fatalny lot
Eskadra zapisała szczególnie chlubne karty w czasie natarcia Armii Konnej Budionnego, która przerwała polski front. Lotnicy wykonywali loty rozpoznawcze i bojowe, atakowali piechotę i kawalerię, używając karabinów maszynowych i bomb. Kapitan Cooper cudem wychodził z najgorszych opresji, ale trzynasty lipca 1920 roku okazał się dla niego dniem fatalnym. Po awansie Fauntleroya na dowódcę III Dywizjonu Lotniczego właśnie mianowano go oficjalnie szefem Eskadry.

W tym dniu piloci przeprowadzali loty zwiadowcze w poszukiwaniu bolszewików w pobliżu Łucka, Brodów i Dubna. Sam Cooper, który cały czas martwił się, że ma za mało pilotów, poleciał na wschód od Lwowa. Od tego czasu słuch o nim zaginął, wszyscy myśleli, że nie żyje. Dowództwo eskadry objął znowu tymczasowo Fauntleroy. O tym, co działo się z Cooperem, jego towarzysze broni dowiedzieli się dopiero wiele miesięcy później.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza