Ze wszystkich dróg, jakimi warto chodzić, najlepsza jest krzyżowa.
Na początku lutego 1935 roku św. Faustyna usłyszała w duszy głos Jezusa: „Jedna godzina rozważania Mojej bolesnej męki większą zasługę ma aniżeli cały rok biczowania się aż do krwi; rozważanie Moich bolesnych ran jest dla ciebie z wielkim pożytkiem, a Mnie sprawia wielką radość”.
Najbardziej powszechnym sposobem rozważania męki Pańskiej w całym Kościele jest Droga Krzyżowa. Wyznawcy Chrystusa zawsze czuli, że Bóg przywiązał do tego nabożeństwa szczególne łaski.
To było tutaj
Jerozolima. Stragany pełne specjałów i pamiątek zajmują już i tak skąpą przestrzeń. Słodki zapach owoców miesza się z ostrą wonią przypraw. W zwykłym pozapandemicznym czasie panuje tu zgiełk, ciasnymi uliczkami w tę i we w tę przewalają się tłumy turystów i pielgrzymów. Mundurowi z długą bronią stoją na każdym rogu i bacznie obserwują przechodzących. Handlarze zachwalają towar, przekrzykując wielojęzyczny gwar rozmów.
W każdy piątek przeciskają się tu przez tłum pielgrzymi odprawiający Drogę Krzyżową. Śpiewają, odmawiają modlitwy, czasem ktoś, nie zważając na otoczenie, klęka, opiera głowę o kamienie, całuje ściany. Pielgrzymi zatrzymują się przy wiszących na murach budynków okrągłych płytach z napisami oznaczającymi poszczególne stacje. Niektóre z tych miejsc upamiętnione są dodatkowo niewielkimi kaplicami. W panującym tłoku czasem trudno w ogóle zauważyć te miejsca.
Piątkowe nabożeństwa Drogi Krzyżowej w Jerozolimie od stuleci prowadzą franciszkanie. Dreszcz przechodzi po grzbiecie, gdy zakonnik zapowiadający kolejne stacje mówi „TU”: „Tu Pan Jezus został skazany na śmierć”; „Tu Pan Jezus wziął krzyż”; Tu…”. To jedyne miejsce na świecie, w którym można tak powiedzieć. Bo to naprawdę było TU. Niezależnie od ewentualnych błędów w ustaleniu topografii trasy – to było TU. Gdy człowiek ma tę świadomość, niedogodności na trasie nie tylko nie muszą mu przeszkodzić w przeżyciu tajemnic męki Pańskiej, lecz, paradoksalnie, mogą ułatwić wczucie się w realia panujące tu w pierwszy z Wielkich Piątków.
Tak też było na przestrzeni dwóch tysiącleci. Pokolenia chrześcijan odwiedzały te miejsca, rozważając mękę Zbawiciela bez względu na panujące warunki.
Płacz całego ludu
Pierwszą osobą, która z całą pewnością „odprawiła” Drogę Krzyżową, była Maryja. Wiemy z Ewangelii, że stała na Golgocie, gdy Jezus konał, przyjęła Jego martwe ciało, gdy zdjęto je z krzyża, była przy złożeniu Go do grobu. Musiała więc wcześniej towarzyszyć Synowi w tej drodze najboleśniejszej ze wszystkich, jakie kiedykolwiek przebyli ludzie.
Według starożytnej tradycji, której najdawniejszym pisanym świadectwem jest apokryf „De transitu Mariae” z V wieku, gdy po zmartwychwstaniu Jezusa Maryja była w Jerozolimie, codziennie odwiedzała, modląc się, miejsca zroszone Jego krwią.
Czy były to te same miejsca, które w dzisiejszej Jerozolimie chrześcijanie nazywają stacjami Drogi Krzyżowej?
Już pierwsi chrześcijanie otaczali czcią miejsca związane z męką Chrystusa. W IV wieku, gdy ustały prześladowania chrześcijan, zaczęto organizować procesje szlakiem męki Pańskiej. Wierni wyruszali z Ogrodu Oliwnego, kierując się do domniemanego pałacu Heroda na wzgórzu Syjon, następnie do pretorium, a stamtąd na Golgotę.
Dzięki bogatej hiszpańskiej pątniczce o imieniu Egeria, która odwiedziła Ziemię Świętą w roku 384, możemy doświadczyć czegoś z atmosfery obchodów Wielkiego Tygodnia tamtego czasu. Wiemy od niej, że w wielkoczwartkową noc w Getsemani czytano fragment Ewangelii wg św. Mateusza o pojmaniu Chrystusa. Wtedy „podnosi się taki jęk, takie biadanie i płacz całego ludu, że słyszą go chyba wszyscy w samym mieście” – pisze o obrzędzie, który miał miejsce, zgodnie z opisem biblijnym, w nocy. „Począwszy od tej godziny, idą pieszo do miasta z hymnami i przybywają do bram o tej godzinie, gdy człowiek może już rozpoznać człowieka. Stąd idą przez całe miasto, wszyscy do jednego, wielcy i mali, bogaci i biedni – wszyscy są tam obecni. Tego zaś dnia szczególnie nikt nie uchyla się od czuwania aż do rana. Tak doprowadzają biskupa od Getsemani aż do bramy, a potem przez całe miasto, aż do Krzyża, czyli kaplicy znajdującej się na Golgocie” – wspomina Egeria.
Gdzie to było
Krzyżowcy, którzy w XI wieku odebrali Ziemię Świętą Saracenom, na podstawie Biblii i innych świadectw próbowali odtworzyć trasę drogi krzyżowej. Samo nabożeństwo z rozważaniami wprowadzili franciszkanie, którzy od XIV wieku opiekują się miejscami świętymi w Jerozolimie. Liczba i treść stacji nie były jednak stałe.
O ile umiejscowienie końcowych nie budzi wątpliwości (Golgota, Boży Grób), o tyle lokalizacja wcześniejszych stacji nie jest pewna. Trzeba bowiem wiedzieć, że dziejowe burze, jakie przeszły nad świętym miastem, gruntownie zmieniły jego wygląd. Ciężki cios przyszedł, gdy w roku 70 Rzymianie, tłumiąc powstanie, zniszczyli miasto wraz ze świątynią. Równo 60 lat później cesarz Hadrian postanowił zbudować na miejscu zrujnowanej stolicy zupełnie nowe miasto. To wywołało kolejne powstanie żydowskie. Rozpaczliwy zryw skończył się ostateczną katastrofą narodu, który odtąd aż do połowy XX wieku był pozbawiony swojego państwa. Jerozolima stała się rzymską kolonią o nazwie Aelia Capitolina, a Żydom odmówiono do niej wstępu. Rzymianie przebudowali miasto, którego podstawą stały się dwie krzyżujące się szerokie ulice, a na miejscu zburzonego przybytku Jahwe stanęła świątynia Jowisza Kapitolińskiego. Niewiele obiektów ostało się tam z dawnej Jerozolimy: głównie ruiny trzech potężnych wież będących elementem dawnych fortyfikacji i część muru świątyni, znanego dziś jako Ściana Płaczu. Ponadto wiele śladów po czasach chrześcijańskiego Bizancjum zniszczyli lub zislamizowali Arabowie.
Wskutek tego trudno było precyzyjnie wskazać punkty związane z męką Chrystusa. Nie jest łatwe nawet ustalenie dokładnej lokalizacji twierdzy Antonia z pretorium, w którym Piłat sądził Jezusa. Można to jednak określić w przybliżeniu. Trasa typowej Drogi Krzyżowej zaczyna się więc przy klasztorze franciszkanów, zwanym klasztorem biczowania. To gdzieś tutaj znajdowało się pretorium i mniej więcej tu Jezus został ubiczowany, wyszydzony i skazany.
Także świadectwa biblijne nie pozwalają wytyczyć bez wątpliwości trasy drogi krzyżowej Jezusa ani ustalić kolejności części stacji. Na podstawie Nowego Testamentu można jednak mieć pewność co do zaistnienia wydarzeń, które upamiętnia 9 spośród 14 stacji (I – Skazanie Jezusa, II – Wzięcie krzyża, V – Szymon Cyrenejczyk, VIII – Płaczące niewiasty, X – Obnażenie z szat, XI – Ukrzyżowanie, XII – Śmierć na krzyżu, XIII – Zdjęcie z krzyża, XIV – Złożenie do grobu). Te stacje opisane są w Ewangelii. Pozostałe zostały wywnioskowane na podstawie tekstów biblijnych lub oparte na źródłach pozabiblijnych. Do tych pierwszych należy stacja IV – Spotkanie z Matką. Do drugich stacja VI – Weronika ociera twarz Panu Jezusowi, a także trzy upadki Jezusa.
Zawsze się da
Z czasem odprawianie Drogi Krzyżowej przestało być zwyczajem ograniczonym do świętego miasta. W wielu miejscach zaczęły powstawać obiekty przypominające jerozolimską drogę krzyżową, zwane kalwariami.
W 1605 r. wojewoda krakowski Mikołaj Zebrzydowski przeczytał książkę Chrystiana Adrichomiusa o Jerozolimie czasów Chrystusa. Autor opisywał tam miejsca związane z męką Chrystusa, podał też odległości między nimi, sugerując czytelnikom stworzenie u siebie takich stacji. Wojewoda postanowił tak właśnie zrobić, wskutek czego nieopodal jego zamku w Lanckoronie powstała pierwsza kalwaria na ziemiach polskich. Nowe „jerozolimskie nabożeństwo”, jak je wówczas nazwano, szybko zyskało w Polsce popularność.
Nabożeństwo Drogi Krzyżowej w kształcie znanym nam dzisiaj zostało ostatecznie ustalone w XVII wieku. Jego wielki rozwój zaczął się w 1750 r., gdy w rzymskim Koloseum poświęcono stacje, a do odprawiania nabożeństwa papież przywiązał możliwość zyskiwania odpustów.
Odtąd Droga Krzyżowa jest odprawiana zarówno wspólnie, jak i indywidualnie. I w każdych okolicznościach – czego wymownym przykładem są stacje Drogi Krzyżowej widniejące na ścianach celi klasztoru w Rywałdzie. Ich autorem jest kardynał Stefan Wyszyński, który tam był więziony. „4 października 1953, niedziela. (…) Dziś »erygowałem« sobie Drogę Krzyżową, pisząc na ścianie ołówkiem nazwy stacji Męki Pańskiej i oznaczając je krzyżykiem” – zanotował w pamiętniku.
Jak widać, do odprawienia Drogi Krzyżowej nie są konieczne żadne zewnętrzne warunki. Żeby pójść za cierpiącym Chrystusem, potrzebne jest serce na Nim skupione. Tak jak w Jerozolimie szła za Nim Maryja. •
Franciszek Kucharczak