Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Kard. Krajewski: Ewangelię trzeba głosić bezkompromisowo albo się zamknąć

"Nie ludzkie plany, ale osoba Jezusa jest programem dla Kościoła. Mam być rozpoznawalny nie przez to, co robię, ale przez to, jak żyję" - pisze papieski jałmużnik.

Jezus mówi: Ja was wybrałem. A potem: Będziecie czynić cuda. Nie tylko takie jak Ja, ale nawet większe. Dlaczego nie czynimy cudów? Bo czasem jesteśmy tak obciążeni, że po prostu nie widać Boga. Czasami, jak ktoś na nas patrzy, to Bóg, którego mamy reprezentować, jest nie do wiary .
Wszystkie pieniądze, jakie dostaję, dostaję nie dlatego, że jestem Konradem Krajewskim, ale dlatego, że jestem księdzem Konradem Krajewskim. Wszystkie pieniądze, jakie mam, dostaję ze względu na to, że jestem kapłanem. Nie ma innej opcji. Nigdy by mi nikt nie dał tych pieniędzy. Nikt by mi na Mszę nie dał, gdybym nie był kapłanem. One należą do Boga. Są własnością Boga. Złóżmy je przy ołtarzu, a potem poopalajmy się przez chwilę przed Najświętszym Sakramentem .

Co wam mówi Bóg? „Niech się nie trwoży serce wasze”. Co za delikatność! Co za ojcostwo! Co za miłość! Bóg mówi: Panowie, nie bójcie się niczego! Niech się nie trwoży wasze serce! Ale pod jednym warunkiem – że Ja jestem dla was wszystkim! Dróg jest wiele i świat oferuje każdemu z nas wiele dróg, a On mówi: Idź moją drogą! Ja mam się stać twoją Drogą! Świat oferuje wiele prawd, nawet niektóre będzie ustawami sankcjonował, a Jezus mówi: Ja jestem twoją Prawdą! Jeśli stanę się dla ciebie drogą, i prawdą, i życiem, niech się nie trwoży twoje serce, nie bój się niczego, nikt ci nic zrobić nie może! Jakby Jezus chciał powiedzieć: Żyj czystą Ewangelią bez komentarzy!  

Ewangelia jest bardzo radykalna i ona mnie „niszczy”. Bo wybory nie są moje; są ewangeliczne. Ona mnie „niszczy”, to znaczy ona we mnie „skwierczy”. Ona zmienia całe moje życie. Ewangelia wali jak w bęben. Jest piękna jak wiosna. Fajnie się ją czyta, nawet ją całujemy; ale jest niebezpieczna, jak krzyż.

Zauważcie, że kiedy czytamy fragmenty przeznaczone teraz w liturgii po czasie zmartwychwstania, szczególnie w czwartym tygodniu, one pokazują, że Bóg ma twarz. Tą twarzą jest Jezus Chrystus: „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca”. I ja tego Boga spożywam! Ja jem Boga, On się pozwala zjadać. Nie wiem, czy ksiądz prowincjał pozwala się zjadać swoim współbraciom, zakonnikom. Ale Jezus pozwala się zjadać, za chwilę będziemy spożywać Boga. Ile jest kilogramów Ciała Chrystusowego w moim ciele? Prawdopodobnie więcej zjadłem Pana Jezusa, niż ważę. Ile Krwi w moim krwiobiegu? Jak to jest, że nikt o tym nie wie na świecie? Jak to jest, że nikt nie wie, że jestem żywym tabernakulum? Jak to jest, że nikt się nie zorientuje, że jestem po Mszy Świętej?

Mogę przyjmować Komunię Świętą i być byle jaki. Kiedy Jego uczniowie „zwariowali”? „Zwariowali”, kiedy On pokazał, jak ich kocha. Kiedy pokazał im ręce, kiedy pokazał im rany: To Ja jestem Bóg. Uniżył samego siebie, przyjąwszy postać sługi. Tak jak papież, który uklęknął i ucałował nogi zbrodniarzom, autentycznym zbrodniarzom dzisiejszych czasów, bo wycinają się tragicznie w Sudanie . Po zmartwychwstaniu jeszcze Piotr wrócił do sieci, bo to umiał robić. Zobaczcie, mimo że tyle czasu był blisko Jezusa. Wrócił i jeszcze innych kolegów wziął ze sobą. A potem coś się takiego stało, że zaczęli żyć, że przyjęli do siebie to Słowo, kiedy Ewangelia stała się ich oddechem, ich biciem serca .

Ewangelię musi być widać w moim życiu. Najpierw muszę zacząć nią oddychać. Moje serce musi zacząć bić tak, jak bije Serce Jezusa. On jest twarzą Boga. Ja mam być twarzą Jezusa. Kościół ma być twarzą Jezusa.

Kiedy Duch Święty zaczął kierować apostołami, to wystarczyło, że ludzie kładli chorych, żeby choć ich cień padł na nich. Apostołowie nie musieli ich dotykać, byle cień padł, i zaczynały się dziać cuda. Kiedy jutro przyjedziecie do swoich parafii i do swoich klasztorów, usłyszycie Filipa, który powie: „Pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Jezus, rozwijając tę myśl, powie: Popatrz na Mnie! Kiedy ktoś po tym poprosi cię: „Pokaż mi Boga!”, powiedz: „Popatrz na mnie!”. Kiedy kleryk cię zapyta, z całą odpowiedzialnością powiedz: „Popatrz na mnie! Popatrz na moje życie: czym jeżdżę, w czym chodzę, czym się zajmuję, o co zabiegam. Popatrz na mnie!”. Trzeba być wtedy transparentnym! Czy to nieprawda, że Ewangelia jest radykalna i „niszczy”? „Popatrz na mnie!” Bo Jezus tak właśnie mówi: Patrz na Mnie, a będziesz widzieć Boga! Może warto byłoby powiedzieć w seminariach: „Jestem ojcem duchownym. Chciałem wam powiedzieć, jak cierpię za was”. Jezus to zrobił. „Jak poszczę za was, kiedy któryś z was odchodzi. Jak leżę krzyżem…” To jest życie Ewangelią. Ni z tego, ni z owego tchnij na nas na całego! Przyjdź, Duchu Święty, abym zaczął żyć czystą Ewangelią! Żebym zapomniał o sobie!

Zaraz po konsekracji są słowa, w drugiej modlitwie eucharystycznej: „Dziękujemy, że nas wybrałeś, abyśmy stali przed Tobą i Tobie służyli”. Co to znaczy: stać przed Tobą? To znaczy pamiętać o słowach, które są wypowiadane podczas konsekracji: „To czyńcie na moją pamiątkę”, które można tłumaczyć – pamiętajcie o Mnie. Pamiętajcie, że Ja tu jestem najważniejszy. Pamiętajcie, że Mnie celebrujecie. Pamiętajcie, że żyjecie dla Mnie. To czyńcie na moją pamiątkę. Pamiętajcie o Mnie, a nie o sobie, bo gdy pamiętacie o sobie, zapominacie o Mnie.

Pamiętać o Jezusie to znaczy roznosić Jego woń. Promieniować Bogiem. To znaczy, że każdy, kto się nas dotknie, powinien dotknąć się Ciebie, Panie.
Zostawmy na chwilę wszystkie swoje trudności, schorzenia, to, że łupie nieraz w kręgosłupie, że głowa boli, że nieraz za gorąco. To On nas tutaj gromadzi. Jeśli będziemy pamiętać, że On jest najważniejszy, to będziemy w stanie pokonać wszystkie inne rzeczy, natomiast jeśli Jego zgubimy, wtedy zostaje nam tylko ból kręgosłupa, wszystkie strapienia, niepowodzenia w rodzinie, rozwody. On jest najważniejszy.

To jest przypomnienie dla nas, kapłanów, że mamy stać przed Tobą. By każdy, kto nas się dotknie, dotykał się Ciebie. A druga część tego zdania z modlitwy eucharystycznej to słowa: „Abyśmy Tobie służyli”. Każdy z nas ma być kluczem do tabernakulum dla innych. Sami wiecie, że jak człowiek przyjdzie zmęczony, wykończony i nagle nie ma klucza, to jest koniec świata. Nie można wejść. Dzisiaj bardzo wielu ludzi zgubiło klucz. Do tabernakulum. A tym kluczem mają być kapłani. Najpierw, żeby mogli być kluczem dla innych, sami muszą często otwierać tabernakulum, modlić się i wchłaniać Boga. Stać przed Tobą, a potem Tobie służyć. Muszą często opalać się przed Najświętszym Sakramentem. Nabierać kolorów.

Chciałem was, kapłanów, zapytać. Kiedy ostatnio otworzyłeś tabernakulum, bo masz do tego prawo? I modliłeś się za swój lud? Za tych, którzy sobie nie radzą? Kiedy – jak mówi Izajasz – płakałeś między ołtarzem a przedsionkiem? A może położyłeś się krzyżem, kiedy kościół zamknięty, i przepraszałeś za grzechy swoje i swojego ludu? Do tego jesteś powołany. Tylu ludzi dziś zgubiło klucz, więc ja mam być nieustannym otwieraniem tabernakulum.
Mam obawy, że w swoim życiu czynię wiele rzeczy, które nie są żadną zasługą przed Bogiem. One są piękne przed światem, ale nie przed Bogiem. Chciałbym wam wytłumaczyć, jak to jest możliwe. Pamiętacie, było dwóch ludzi. Jeden niezmiernie bogaty. Można powiedzieć: znał go cały świat. Od prezydenta miasta, posłów, sejmiku – wszyscy go znali. Może dostawał ordery, może był pierwszym mieszkańcem tego miasta i miał jego obywatelstwo. I zmarł. Kiedy dostał się przed tron Boży, zaczął się przedstawiać. Bóg go nie znał. „Ja nie wiem, kim jesteś. Ja cię nie znam, nawet twojego imienia nie znam”. A drugi człowiek to ten, którego nikt nie znał. Kiedy stawił się przed Bogiem, On rozłożył ręce i mówi: „Łazarzu, przyjacielu!”.

Ja mam się podobać Panu Bogu, nie światu!!! Jeśli będę się podobał światu, nie będę się podobał Bogu. Dzisiaj trzeba sobie zrobić rachunek – jak dużo w moim życiu jest rzeczy, które są żadną zasługą przed Bogiem. Wręcz jesteśmy namawiani przez świat, żeby tak żyć. Stąd tak ważne jest bycie przed tabernakulum, stąd tak ważne jest stanie się nosicielem Boga. Jeśli będę zjednoczony z Bogiem, mogę góry przenosić. Wszystko, czego się dotknę, mogę uświęcić, wszystko staje się piękne.

Przychodźcie często opalać się przed Najświętszym Sakramentem. Nabierać kolorów Bożych. Tak by się Bogu podobać, tak by stawać się dowodem na Jego istnienie. Tu, w Aleksandrowie, w parafiach, gdzie jesteście, ale najpierw przykładem życia, a potem słowami. Jak już zabraknie przykładów życia, to potem trzeba uciekać się do słów. Taki był Jezus. Takiego Jezusa naśladował Jan Paweł II. Takim obrazem Jezusa jest papież Franciszek.

 

Fragment udostępniony dzięki uprzejmości Wydawnictwa ZNAK


Książka do kupienia w sklepie "Gościa" -  w promocyjnej cenie

 

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Sponsorowane

Https://Www.AUTOdoc.PL