Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Analiza warszawskiego programu wychowawczego na temat tzw. mowy nienawiści

Po tragicznych wydarzeniach w Gdańsku nowy prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zlecił pilne przeprowadzenie w szkołach lekcji o tzw. mowie nienawiści. Rekomendowane przez urzędników materiały nie stanowią odpowiedzi na żaden problem, służą natomiast wprowadzaniu do systemu edukacji skrajnie ideologicznych treści. Poniżej wymieniono najważniejsze obiekcje związane z publikacjami w oparciu o które prowadzone są zajęcia nt. „mowy nienawiści”.

Zachęcają do organizowania tzw. „żywych bibliotek”

Podręcznik „Zakładki” zawiera zachęty do zorganizowania tzw. „żywych bibliotek” których celem ma być „walka z uprzedzeniami”, a które polegają na osobistej rozmowie z „Żywą Książką”, tj. przedstawicielem „grupy doświadczającej stereotypów, uprzedzeń, wykluczenia i dyskryminacji”. Jak wskazywał[32] Instytut Ordo Iuris, wśród zapraszanych prelegentów pojawiają się m.in. takie osoby jak: aktywiści LGBT, feministki, homoseksualiści, pary homoseksualne, weganie, freeganie, uchodźcy, imigranci, muzułmanie, ksiądz katolicki, osoby rozwiedzione, „antyfacet” („mężczyzna, który do pracy zakłada szpilki i spódniczkę, walcząc z kultem macho”), drag queen, ateiści, osoby niepełnosprawne, uzależnione, „genderowiec”, straight edge, punk, „demiseksualna lesbijka”, bezdomni, „matka osoby niebinarnej”, policjanci, ekolog, „gej-aktywista”, ateistka-apostatka, transwestyta, aktywistka o prawa zwierząt etc. „Nietrudno zauważyć – zauważali analitycy Instytutu – że osoby te zostały dobrane w taki sposób, by stwarzać wrażenie pluralizmu i różnorodności, a obok osób reprezentujących autentyczne grupy społeczne, borykające się nierzadko z realnymi problemami, zostali umieszczeni przedstawiciele lobby LGBT, aktywiści skrajnej lewicy czy osoby z zaburzeniami psychicznymi. Organizatorzy zrównują narracje wszystkich tych osób, każąc traktować wszystkie opisane sytuacje na równi, jako kwestię swobodnego wyboru.”

Przedstawiają homoseksualizm jako stałą i determinującą styl życia predyspozycję

W podręczniku „Zakładki” twierdzi się, iż zdanie „homoseksualizm to choroba, z której można się wyleczyć” jest „kompletnie zmyślone”. Pozostawiając na boku kwestię uznawania homoseksualizmu za chorobę wskazać trzeba na liczne i dobrze udokumentowane przypadki zmiany preferencji seksualnych[33]. Nie rozstrzygając problemu, można zasadnie twierdzić, że błędem jest kategoryczne stanowisko prezentowane w podręczniku. Ponadto, „Zakładki” przedstawiając wątpliwe stanowisko jakoby homoseksualne skłonności miały stały i niezmienny charakter[34], sugerują, że utożsamianie się i definiowanie zgodnie z ideologią subkultur LGBT jest tak naturalne jak upodobanie do gry w piłkę nożną, wykonywanie zawodu fryzjera, czy posiadanie określonej narodowości[35]. Tymczasem specjaliści przestrzegają aby nie diagnozować homoseksualizmu u młodzieży, u której tożsamość seksualna dopiero się kształtuje[36].

Zajmują jednostronne stanowisko polityczne

Podręcznik zajmuje jednostronną pozycję w sprawie muzułmańskiej imigracji czyli w kwestii będącej przedmiotem gorącej debaty publicznej. Stosuje przy tym swoisty szantaż moralny polegający na opisywaniu złożonego zagadnienia społecznego jedynie przez pryzmat współczucia i emocji wobec imigrantów, utożsamiając przeciwników masowej imigracji z cierpiącymi na „fobię” rasistami. Prowadzący zajęcia mają kierować prośby do „uczestników, żeby wyobrazili sobie, że są młodymi ludźmi w Iraku albo w Afganistanie, gdzie wojna zrujnowała kraj”[37] oraz pytania o to „co by czuli/czuły, będąc imigrantem/imigrantką”. Złożoność konsekwencji wynikających ze zderzenia dwóch odmiennych cywilizacji i realne, wiążące się z tym zagrożenia, sprowadzona zostaje do „negatywnych stereotypów”. Stąd zamiast do poważnej debaty uczestnicy nakłaniani są do zastanawiania się nad tym „czy młodzi ludzie mogą coś zrobić, żeby promować bardziej pozytywny obraz imigrantów” oraz do „stworzenia strony internetowej lub profilu w mediach społecznościowych, gdzie prezentowaliby pozytywne historie o imigrantach.”[38] Scenariusz jednego z ćwiczeń przewiduje nawet, jako punkt wyjścia do dyskusji, sytuację, w której „rada miasta chętnie zgodziła się oddać działkę i pokryć 20% kosztów budowy nowego meczetu na jej terenie”[39] pomimo, że polskie ustawodawstwo nie przewiduje możliwości finansowania budowy świątyń ze środków publicznych. Podobny schemat prezentowany jest w odniesieniu do politycznych postulatów subkultur LGBT, o czym była mowa wyżej.

Są jednostronnie selektywne

Przedstawiciele prezydenta Trzaskowskiego twierdzą, że „mowa nienawiści” najczęściej dotyczy ludzi o innej orientacji seksualnej, w tym biseksualistów i transseksualistów, a także muzułmanów i uchodźców, a nawet… feministki[40]. W roli ofiary prezentowani są zatem przedstawiciele ruchów lub grup które kwestionują lub prowadzą do rozchwiania w takich wymiarach ludzkiej egzystencji jak wspólnota narodowa, rodzina, płciowość i seksualność. Wśród przykładów ofiar nie znajdziemy natomiast rodzin wielodzietnych, dzieci cierpiące na mankamenty urody lub z powodu ubóstwa, osób zaangażowanych w ochronę życia poczętego czy katolików.

Uczą cenzury, oduczają dyskusji

Zamiast uczyć szacunku dla odmiennych poglądów, sztuki kulturalnego prowadzenia sporu, „pięknego różnienia się” i wspólnego dążenia do prawdy, podręcznik „Znaki” wyrabia skłonność do szybkiego obrażania się, zachęca do ucinania dyskusji i cenzurowania odmiennych poglądów. Podręcznik uczy m.in. zgłaszania administratorom stron internetowych „mowy nienawiści w sieci”. Gdy weźmie się pod uwagę: • iż mową nienawiści może zostać nazwany praktycznie każda wypowiedź, w tym rzeczowe informacje, • omówioną wyżej tendencyjność podręcznika, • jego swobodne podejście do wolności słowa wyrażane m.in. w przekazywanym uczestnikom komunikacie, iż „czasami prawo do wolności wyrażania opinii można ograniczać, jeżeli może ono krzywdzić innych lub zagrażać społeczeństwu”[41] [podkr. R.D.], • przyjmowaną przez orędowników „walki z »mową nienawiści«” zasadę, zgodnie z którą o tym, co jest, a co nie jest „mową nienawiści”, rozstrzygają… uczucie adresata wypowiedzi (!)[42] wówczas zasadnym będzie przypuszczenie, że dla uczestników zajęć mających przeciwdziałać „mowie nienawiści” „negatywnym zachowaniem”, „nieodpowiednią treścią”, „obraźliwą informacją” lub „złą rzeczą” mogą okazywać się „normalne i racjonalne” wypowiedzi niezgodne z opisaną wyżej linią programową zajęć. Jeśli, o czym warto przypomnieć, za „homofobiczną mowę nienawiści” została uznana „wypowiedź rzeczniczki rządu [Donalda Tuska] Agnieszki Liszki, iż Rada Ministrów nie będzie zajmować się prawami gejów i lesbijek”[43], to jedyną granicą tego, co może zostać uznane za „mowę nienawiści” staje się ludzka wyobraźnia.

Wersja analizy z przypisami.

Autor: Rafał Dorosiński

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama