Nowy numer 17/2024 Archiwum

RODO, czyli Bareja by tego nie wymyślił

Ludzie, nie dajcie się zwariować!

Znajomy poszedł do przychodni lekarzy rodzinnych.

- Dzień dobry, nazywam się Iksiński, jestem umówiony na wizytę u doktor Ygrekowskiej - oznajmił rejestratorce.

- Proszę nie podawać swojego imienia i nazwiska! RODO zabrania. Trzeba podać mi dowód tożsamości i nie wymawiać głośno nazwiska - pouczyła go kobieta za kontuarem.

- Przecież to są moje dane i ja sam je pani podaję - zdziwił się znajomy.

- A gdyby tak stał za panem inspektor ochrony danych osobowych? Dostałabym 20 tysięcy euro kary - odparła.

- Ale oprócz nas nikogo tu nie ma - raz jeszcze zdziwił się pacjent, dodając, że o karze nie może być mowy także dlatego, że podał swoje nazwisko zanim rejestratorka zdążyła go pouczyć. - To całe RODO to jakiś nowy bożek - spuentował to zajście.

Można się wyzłośliwiać, kpić z obsesji czy niekompetencji rejestratorki. Powiedzmy jednak jasno, że RODO ma chronić osoby fizyczne, a nie nakładać na nie obowiązki. Jeśli pacjent chciał podać swoje nazwisko, to miał do tego prawo. Jak będzie chciał stanąć na Rynku w Krakowie i je wykrzyczeć, a do tego przykleić na ścianie Sukiennic plakat ze swoim wizerunkiem, to RODO mu tego nie zabroni. Może co najwyżej zakłócić porządek publiczny hałasem albo naruszyć ochronę zabytku. Ale nie RODO.

Od eminentnego prawnika usłyszałem niedawno ironiczną uwagę, że jedyny skutek, jaki wywołuje w Polsce RODO, jest taki, że zaczynamy przestrzegać starą ustawę o ochronie danych osobowych z 1997 r. Może to i uproszczenie, ale coś jest na rzeczy. Nie ma co wpadać w histerię. RODO nie kasuje hurtowo całego ustawodawstwa polskiego, odnoszącego się do ochrony danych osobowych. Trzeba je więc stosować. Chyba, że będzie to oczywiście sprzeczne z RODO.

Poza tym, prawo europejskie - jak cała UE - jest wciąż in statu fieri. Różne instytucje ciągną - rzec by można - każda w swoją stronę. Litera prawa literą prawa, ale najbardziej liczy się usus, czyli praktyka jego stosowania. Potrzeba w tym trochę zdrowego rozsądku. Decydujące o ostatecznym kształcie ochrony danych osobowych mogą się okazać różne interpretacje, wyjaśnienia, kodeksy dobrych praktyk itp. Wspominałem o tym w tekście pt. Czy w waszym szpitalu jest moje dziecko?!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Jarosław Dudała

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, z wykształcenia prawnik, były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. Współpracował m.in. z Radiem Watykańskim i Telewizją Polską. Od roku 2006 r. pracuje w „Gościu Niedzielnym”. Jego obszar specjalizacji to problemy z pogranicza prawa i bioetyki. Autor reportaży o doświadczeniach religijnych.

Kontakt:
jaroslaw.dudala@gosc.pl
Więcej artykułów Jarosława Dudały