Nowy numer 18/2024 Archiwum

Szczęście Krajowe Brutto

Trzeba zastąpić Produkt Krajowy Brutto Szczęściem Narodowym Brutto jako główną miarą rozwoju.

Zmiany spontaniczne – czyli wzrost entropii

I tu dochodzimy do mechanizmu, który wydaje się kluczowy dla zmian, jakie obserwujemy. A jest nim wzrost entropii. O co chodzi? Wyjaśnię na przykładzie. Niedawno odwiedziłem małe hiszpańskie miasteczko Escó u podnóża Pirenejów. Kiedyś żywe i związane z uprawą okolicznych pól z tradycjami sięgającymi starożytności, zwieńczone malowniczym kościółkiem. Miejsce to było małą perełką wlepioną w skaliste zbocze, okolone winnicami i gajami. Jeszcze gdzieniegdzie widać ślady dawnych ogródków, kolumny, resztki schodów, stropów. Ale to tylko wyobraźnia pozwala nam dostrzec, że kiedyś to miejsce tętniło życiem. Tak naprawdę miasteczko jest stosem kamieni z resztkami murów. Idąc ostrożnie między walącymi się murami myślałem o Aleppo. Ale w przeciwieństwie do Aleppo w Escó nie było żadnej wojny. W związku z budową tamy w okolicy, po prostu wysiedlono stamtąd ludzi. Odcięto media. Ludzie przestali naprawiać rynny, łatać dachy i na tysiące innych sposobów wkładać w to miejsce swoją energię i serce. Od lat 60-tych, kiedy to miało miejsce do dzisiaj, nastąpiła całkowita destrukcja miasteczka, czyli zachodziły w nim - jak to mówią fizycy - „procesy spontaniczne”.

Wzrost entropii zachodzi w każdym systemie, do którego nie wkłada się starań, energii, pracy, myślenia. Niestety bez pielęgnacji na odpowiednim poziomie także nasze człowieczeństwo ulega analogicznej destrukcji. Nieużywana wola degraduje podobnie jak niepielęgnowane uliczki. A brak możliwości decydowania unieruchamia naszą wolność, zapominamy czym ona jest. Prawda i piękno stają się nieistotne. Miłość redukujemy do wymiaru biologicznego. To właśnie dlatego, że pozwalamy działać procesom spontanicznym, co roku ulega w Polsce destrukcji miasto kilkaset razy większe od Escó.

Nowe porządkowanie świata

Ktoś powie, że nie jest tak źle, bo gołym okiem widać, że świat jest solidnie uporządkowany. Przyjrzyjmy się więc temu porządkowi. Zysk, produkt, popyt i podaż, to pojęcia ekonomiczne, które określają porządek naszej ludzkiej rzeczywistości. Z ludzi przekształciły nas w konsumentów i zasoby ludzkie. Zgodnie z tą logiką nasze znaczenie i pozycja w świecie zależą od konsumpcji czyli wysokości zysków, wielkości majątku.

Ograniczone definiowanie szczęścia

Obecnie to nie filozofia, lecz wskaźniki ekonomiczne porządkują nas i nasze życie; nie według potrzeby szczęścia czy miłości, ale według popytu i podaży. Dobre jest to, co można sprzedać i na czym można w związku z tym zarobić. Niedobre lub nieistniejące dla tego świata jest to, co nie ma wartości ekonomicznej. Wszystko to dzieje się, bo pozwalamy by ekonomia zredukowała nasze rozumienie szczęścia do tych poziomów, w których można mówić o zysku. Spójrzmy na pewien przykład. Przy stole zasiada rodzina do obiadu przygotowanego przez matkę z córkami. Ojciec z synami porąbali drewno do kominka. Przy stole toczą się rozmowy o świecie, życiu, filozofii. Zacieśniają się więzi rodzinne, ale jedyna korzyść dla gospodarki narodowej to suma wydana na zakup produktów. Cały wysiłek i starania, kilka godzin pracy, pozostają poza sferą ekonomii. Gdyby członkowie tej samej rodziny rozsiedli się w swoich pokojach, każdy osobno ze swoimi iPadami, smartfonami, telewizją i komputerami i zjedli odmrożone w kuchence mikrofalowej gotowe dania, to wielkość ekonomicznej wartości dodanej byłaby znacząco większa. Produkt krajowy brutto byłby wyższy. Tylko więzi i relacje byłyby gorsze. Ale to nie Szczęście Krajowe Brutto, lecz Produkt Krajowy Brutto jest podstawowym, powszechnie akceptowanym wskaźnikiem rozwoju kraju i dobrobytu.

Jak definiujemy szczęście?

Jeśli mamy wyjść z tej pułapki ekonomizmu, musimy zacząć od zrozumienia, że szczęście ma złożoną naturę. Najniższy poziom – szczęście zwierzęce – związane jest z zaspokajaniem elementarnych potrzeb: głodu, schronienia, seksu, bliskości. Z ekonomicznego punktu widzenia ten poziom jest idealny, ponieważ gwarantuje pewne zyski. Osiągamy szczęście na drodze kupowania i to kupowania ciągłego, ponieważ szczęście na tym poziomie ma jeszcze tę cechę, że po krótkim czasie od zaspokojenia potrzeba wraca. Nie da się na przykład najeść raz na całe życie.

Ludzie nie są jednak zwierzętami, więc na drugim poziomie odczuwamy szczęście poszukując prawdy, rozwijając kulturę, tworząc i samorealizując się w ten sposób. Ten poziom jest także istotny z ekonomicznego punktu widzenia. Istnieją całe rynki produktów oferujących samospełnienie i równowagę, samorealizację, rozwój. Jednak i na tym poziomie aktywności człowiek jest skupiony na sobie samym. Nawet jeśli swojego szczęścia szuka czasami w związkach z innymi, w rodzinie, w różnych instytucjach czy w Kościele, to kiedy jego szczęście staje w sprzeczności ze szczęściem kogoś innego lub jakaś instytucja nie spełnia “podstawowych parametrów jakości usług”, dochodzi do konfliktów, rozwodów, obojętności, odejść.

Na trzecim poziomie człowiek jest świadomy tego, że jego własne szczęście jest związane z uszczęśliwianiem innych. Miłość, służba, bliskie autentyczne relacje okazują się być podstawą poczucia trwałego szczęścia. Co więcej, jak pokazują badania, tak żyjący ludzie posiadają lepszą sprawność intelektualną, zdrowie fizyczne i psychiczne.

Na czwartym - transcendentnym poziomie szczęścia, oddanie się nie dotyczy już ludzi, ale jest oddaniem się wartości wyższej, Bogu, jakkolwiek byłby rozumiany. Ważne jest to, że nikt z nas nie jest na stałe na żadnym z tych poziomów. Ciągle działamy na ich styku. Problem współczesnego świata, uporządkowanego według wartości ekonomicznych, jest taki, że przekonuje nas, że szczęście pierwszego, ewentualnie drugiego poziomu, to wszystko czego nam potrzeba.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy