Przyznał się, że jest autorem planu zamachu na Sejm

Oskarżony o przygotowywanie zamachu terrorystycznego Brunon Kwiecień przyznał, że jest autorem i pomysłodawcą zamachu na Sejm, ale nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że był namawiany przez inną osobę - wynika z odczytanego w poniedziałek uzasadnienia aktu oskarżenia.

Jak napisano w uzasadnieniu, oskarżony podkreślał, że inspirowała go inna osoba, którą wskazał. Wyjaśnił, że znalezione u niego materiały pirotechniczne, zapalniki i substancje chemiczne nie służyły do zamachu, tylko do pracy naukowej.

Zdaniem prokuratury wyjaśnienia te nie są zgodne z prawdą i zmierzają do ograniczenia lub uniknięcia odpowiedzialności karnej. Przeczą im zebrane dowody - m.in. korespondencja, zabezpieczone urządzenia pirotechniczne i materiały wybuchowe, nagrania próbnych detonacji, szkic Warszawy i film z rozpoznawania okolic Sejmu oraz zeznania świadków.

Są ponadto pozbawione logiki - ponieważ jego plan zrodził się w 2009 roku, a w 2011 rozpoczął nakłanianie studentów - a więc na długo przed poznaniem osób, które według niego wywarły na niego wpływ - stwierdza prokuratura w uzasadnieniu aktu oskarżenia.

"Gdyby nie inspirator, pan Brunon Kwiecień dalej byłby adiunktem na uczelni" - powiedział dziennikarzom podczas przerwy w rozprawie obrońca oskarżonego Maciej Burda. Podtrzymał tezę oskarżonego ze śledztwa, że był on podżegany do organizowania zamachu przez osobę, którą wskazał w śledztwie. Dodał, że sam Kwiecień wycofał się kilka tygodni przed zatrzymaniem. Twierdzenia o wycofaniu się Kwietnia ze swych zamiarów podważa prokuratura.

"Brakowało tylko zakupu SKOTA (pojazd, który miał uderzyć w budynek Sejmu - PAP) i dostarczenia zamówionej saletry, by plany oskarżonego zostały zrealizowane" - powiedział z kolei dziennikarzom oskarżyciel publiczny prok. Mariusz Krasoń. Jak wyjaśnił, osoba wskazana przez Kwietnia jako jego inspirator objęta jest częścią niejawną aktu oskarżenia ze względu na jej bezpieczeństwo.

 

« 1 »