Nowy numer 17/2024 Archiwum

Zazdrośnicy i porównywacze

Im łatwiej mi trwać przy Bogu, tym bardziej grozi mi pokusa największego z grzechów. Ironia losu?

W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus porównuje Królestwo niebieskie do gospodarza, który wychodzi na rynek i zatrudnia do pracy robotników obiecując im denara. Jedni zaczynają pracę z samego rana, inni w południe, są i tacy, którzy pracują tylko ostatnią godzinę. Wszyscy otrzymują tę samą zapłatę. Gdzie tutaj sprawiedliwość? Nikogo chyba nie dziwi, że ci, którzy najęli się o poranku mają do gospodarza żal.

Ciekawa sprawa: niby wszystko jest jasne, niby wszystko jest proste. Cieszyć się z nawrócenia i zbawienia drugiego człowieka. Ale na co dzień już nie jest tak łatwo. Zwykle inaczej patrzymy na tych, którzy od początku są wierni Kościołowi, nic nigdy nie przeskrobali i zawsze z oddaniem służyli Panu Bogu, niż na tych, którzy przyszli później, narobili w życiu głupot. Ci pierwsi to „dobrzy ludzie”. Drugich czasem traktujemy z nieufnością. „Skoro to i to zrobił, to może to kiedyś powtórzyć” – myślimy podświadomie. To chyba gdzieś w głowie siedzi. A może i w sercu. Wiem po sobie.

Najęci rano robotnicy właśnie tak myśleli:

– Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty – skarżyli się gospodarzowi.

– Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? – odpowiedział Bóg. – Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?

Trudna sprawa. Nauczyć się patrzeć bez zazdrości. Jest coś ironicznego w tym, że im łatwiej mi trwać przy Bogu, tym bardziej grozi mi pokusa największego z grzechów - pychy. Trudno się dziwić, diabeł się wścieka i robi wszystko, by człowiek zszedł z drogi do Życia. Wtedy w głowie pojawia się cichy głosik, który szepcze do ucha: "Dzięki Ci Panie, że nie jestem jak ten celnik". Porównanie to diabelska sprawa. Wykrzywia rozumienie sprawiedliwości. I koncentruje na sobie. Bo to „ja” bardziej zasłużyłem. Warto wtedy wracać pamięcią do tych momentów kiedy upadałem. Kiedy okazywało się, że to nie ja jestem taki fajny i mocny. To pomaga ustawić się we właściwej proporcji do rzeczywistości. Bo na niebo się nie zasługuje. Niebo jest darem Boga, który daje się człowiekowi. I szuka okazji, by dać się każdemu. Pomimo naszych grzechów. Właśnie dlatego umarł i zmartwychwstał.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister

Redaktor serwisu internetowego gosc.pl

Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.

Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera