Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Nie ma pokoju w Belfaście

Dlaczego w Irlandii Północnej z niespotykaną od lat siłą wybuchły zamieszki?

Był 3 grudnia 2012 r., godz. 6 po południu. Lord burmistrz Belfastu tradycyjnie rozpoczął posiedzenie Rady Miasta fragmentem Pisma Świętego. Na ten dzień wybrano dwa wersety z proroka Izajasza. „Albowiem Dziecię się nam narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju” – czytał Gavin Robinson, 27-letni prawnik i polityk Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), protestant. Po jego lewej stronie przy stole prezydialnym siedziała Tierna Cunningham, zastępca burmistrza, radna Sinn Fein („My sami”), republikanka, katoliczka, równie jak burmistrz młoda. Godzinę i 40 minut później, po pełnej napięcia debacie, która nie zmieniła zdania żadnego z radnych, stosunkiem głosów 29 do 21, rada Belfastu przegłosowała uchwałę o tym, że flaga brytyjska będzie wciągana na maszt ratusza tylko w 18 wyznaczonych dni roku, m.in. w dni urodzin członków brytyjskiej rodziny królewskiej. Dotąd powiewała nad ratuszem przez cały rok. Kilka minut później wzburzony tłum protestujących przed ratuszem unionistów rozpoczął bitwę z policją. Wkrótce zamieszki wybuchły także we wschodnim Belfaście, tradycyjnym bastionie unionistów. Tej nocy rannych zostało 15 policjantów, dwóch strażników ratusza i jeden fotoreporter.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy