Lat mi przybywa, za rok stuknie dziewięćdziesiątka, więc troszkę mam na sumieniu spraw dotyczących polskiego teatru, a nawet Karola Wojtyły – mówi Danuta Michałowska, pierwsza dama polskiego teatru słowa.
	Występowała na scenie przez 70 lat bez suflera. Nie wyobraża sobie, że mogłaby przyjść na próbę nieprzygotowana. A kiedy założyła własny Teatr Jednego Aktora, była sobie sama scenografką, garderobianą i krawcową. Od czasu debiutu w legendarnym Teatrze Rapsodycznym, założonym w 1941 r. przez Mieczysława Kotlarczyka, przechowuje bezcenny egzemplarz „Króla-Ducha” Juliusza Słowackiego. Korzystał z niego jej kolega Karol Wojtyła – gwiazda Rapsodycznego. –  Ten pierwszy tom jest mocno zniszczony, był 60 lat w użyciu, jeździł ze mną po świecie – pokazuje poklejoną taśmą książkę. –  Każdy chciał dotknąć egzemplarza, który papież miał w ręce. W zeszłym roku, na 70-lecie Rapsodycznego, swoje opowiadanie o Karolu Wojtyle aktorze rozpoczęła od pierwszej oktawy „Króla-Ducha”:
Cierpienie moje i męki
	    serdeczne
	I ciągłą walkę z szatanów
	     gromadą (…)
	Powiem... wyroki
	    wypełniając wieczne,
	Które to na mnie dzisiaj
	    brzemię kładą,
	Abym wyśpiewał rzeczy
	    przeminięte
	I wielkie duchów świętych
	     wojny święte.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł
 
	Barbara Gruszka-Zych
 
			
	 
			
	 
			
	 
			
	 
			
	