Do śmierci nie można się przyzwyczaić, nawet jeśli jest się jej świadkiem ponad 200 razy w roku. W takich sytuacjach najlepsza jest milcząca obecność.
Małe sale. W każdej dwa łóżka. Na każdym człowiek szykujący się w ostatnią drogę, a przy nim często najbliżsi, którzy nie wiedzą, jak się zachować. – To nie jest łatwa sprawa. Nawet jeśli chory wymęczony chorobą i bólem chce już odejść, nigdy dla bliskich to nie jest proste – mówią pracownicy Hospicjum Dobrego Samarytanina w Lublinie. To miejsce stworzone zostało po to, by pomagać zarówno chorym w terminalnym stadium choroby, kiedy zakończono już leczenie, jak i ich rodzinom. – Mamy tylko 11 łóżek, ale mam nadzieję, że w czerwcu oddamy do użytku nowy budynek hospicjum i będziemy mogli objąć opieką 20 pacjentów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Gieroba