Co pewien czas dziennikarze przeprowadzają sondaż na temat stanu wiedzy historycznej Polaków. Zazwyczaj robią to w okolicach jakiejś ważnej rocznicy (3 Maja, 11 Listopada, 13 grudnia), obnażając przerażającą ignorancję przypadkowo zaczepionych z mikrofonem i kamerą rodaków, zwłaszcza w młodym wieku.
Niekiedy udaje im się przymusić do odpowiedzi również polityków, chociaż - jak wykazała ostatnia taka akcja przeprowadzona przez reporterów TVN 24 w Sejmie - większość wybrańców narodu (na co dzień bardzo chętna do zabierania głosu w wielu sprawach i wykazująca ogromne „parcie na szkło”) wpada w panikę, gdy tylko słyszy, że będzie badana ich elementarna wiedza historyczna. Jeżeli znajdzie się już w gronie parlamentarzystów ktoś odważny, to później pół Polski śmieje się z niego, jak teraz z posła i rzecznika Sojuszu Lewicy Demokratycznej Dariusza Jońskiego, który - świetnie radząc sobie z pytaniami dotyczącymi XIX wieku - datował powstanie Warszawskie na 1988, a stan wojenny na 1989 rok.
Okazuje się, że także obywatele innych państw mają poważne problemy w zakresie wiedzy historycznej, w tym również na temat podstawowych faktów z dziejów chrześcijaństwa, które powinny być - tak się przynajmniej powszechnie uważa - znane każdemu świadomemu człowiekowi, nawet jeśli nie jest on wyznawcą tej religii.
Jak poinformował portal internetowy Fronda - powołując się na Polskie Radio - w wielkanocnym wydaniu londyńskiego dziennika „Sunday Telegraph” znalazły się wyniki przeprowadzonego przez redakcję testu z wiedzy o najważniejszym święcie chrześcijańskim. I co? Tylko jedna trzecia respondentów pozytywnie odpowiedziała na wszystkie pięć zadanych pytań: co zdarzyło się w Wielki Piątek, w Niedzielę Wielkanocną, w jakim mieście miały miejsce te wypadki, kim był Poncjusz Piłat i kto zdradził Jezusa, mimo że dla zachowania proporcji na pytania odpowiadali ludzie starsi i młodsi, z różnych grup społecznych oraz obu płci, ale tylko z kręgu kultury europejsko-chrześcijańskiej, nie zaś spośród mniejszości etnicznych i religijnych.
„Wśród błędnych odpowiedzi, których była prawie połowa, znalazły się i takie, że Wielki Piątek ma coś wspólnego z zającami, że Piłat był uczniem Jezusa. Wielu Brytyjczyków uważa, że Jezus został zdradzony przez Mojżesza albo św. Piotra. Część Brytyjczyków uważa, że zdrada Jezusa miała miejsce w Londynie albo Babilonie. W odpowiedziach pojawia się nawet zespół rockowy….Judas Priest” - czytamy na stronie Frondy.
Możemy się oczywiście uśmiechnąć z poczuciem wyższości nad ignorancją Brytyjczyków, ale wcale nie jestem pewny, czy podobna ankieta wypadłaby dużo lepiej w Polsce. Zdarzało mi się już bowiem słyszeć - także od studentów - nowatorską koncepcję Trójcy Świętej, w której Ducha zastępuje Matka Boska (to niewątpliwie poboczny skutek pobożności maryjnej), nie mówiąc już o nagminnym myleniu sądu szczegółowego nad duszą po śmierci człowieka z Sądem Ostatecznym, Mojżesza z Mesjaszem, czy kojarzeniu niepokalanego poczęcia z narodzinami Chrystusa. A przecież bardzo lubimy chlubić się - jako naród z chrześcijańskimi korzeniami i ojczyzna Jana Pawła II - naszą religijnością.
Wszystkim, którzy chcieliby drwić tak z przepytanych przez londyński dziennik Brytyjczyków, jak i z posła Jońskiego, radzę więc przypomnieć sobie stare przysłowia: „nie śmiej się dziadku z cudzego upadku” i „przyganiała motyka gracy”.
Jerzy Bukowski