"Nie da się." Tak samo pewnie pomyślał św.Józef,gdy dowiedział się że Maryja jest w ciąży. "Ja,Maryja i dziecko.Podobno dziecko Boga"."Czemu ja ? Nie mam ani warunków,ani czasu ani zbytnio chęci".Po prostu "Nie da się".A jednak się dało.Dzięki Ci święty Józefie.Pokazałeś mi że niekiedy wystarczy osiołek,piła,kątownik i rysik, aby móc stworzyć rodzinę i wychować dziecko.Oprócz osiołka i piły jest potrzebna miłości.Dużo miłości.
Ludzie nie wierzą w Wszechmoc Boga bo tego nie doświadczyli.Apostołowie widzieli cuda i nie wierzyli a My nie widzimy a mamy wierzyć.Pytam jak?Słowo Boga mówi co innego a moje życie co innego pokazuje.Bóg w swoim słowie mówi że podźwignie sprawiedliwego ale moje oczy widzą co innego.
"Boże, wierzę w Twoje słowo bardziej niż w to, co widzą moje oczy i będę modlił się aż do skutku i w końcu zobaczę". Królestwo Boże należy do gwałtowników, którzy wiedzą, o co proszą!!!
Faktycznie, jest mnóstwo takich postaw - gdzie, w Boga się wierzy ale nie ma się z Nim osobistej relacji. ≆Anatol France ≈ ≈ ≈ Przypadek jest być może pseudonimem Boga, kiedy nie chce się On podpisać.≆
Ja mam często "kłopot" z modlitwami 'o coś'. Mam takie głębokie przekonanie że trzeba być godnym proszenia. Jak człowiek grzeszy(ciężko) i o coś prosi to nie jest fałszywy, dwulicowy?. Pamiętam jak po generalnej spowiedzi, po jakimś roku trwania w stanie łaski uświęcającej prosiłem Boga by najbliższa mi osoba nie okazała się chora na raka. Nie myślałem o tym czy wierze że modlitwa zostanie wysłuchana, ale innego wyjścia w bezsilności nie widziałem, a modlić się modliłem często. Jak przyszła diagnoza, i słowa lekarza " to jest niemożliwe, już rezerwowałem miejsce w szpitalu, pozostał delikatny stan zapalny" wiecie co poczułem?, WYSTRASZYŁEM SIĘ!. Pomyślałem "cud"?, i zacząłem sobie tłumaczyć że to niemożliwe, przypadek, złe przypuszczenia lekarza przy badaniu etc. Bo tak naprawdę ludzie pragną cudów, ale nie myślą że jak staną się ich świadkami, to stanie przed nimi pytanie " skoro to cud, to Bóg istnieje, skoro istnieje, nie mogę żyć tak jak żyję", i to budzi strach.
Masz racje, spotykając na swej drodze jakiś cud można się faktycznie przestraszyć. Bo jest tak jak piszesz - cuda są doświadczalnym dowodem na istnienie Boga. Co oczywiste cuda nie są naszą zasługą i często takowych doznają też ateiści. Oni co prawda tłumaczą sobie rzeczy nietłumaczalne tzw. przypadkiem, zabiegiem okoliczności itp.
"Nie da się" to mój "ulubiony" zwrot, który zbyt często słyszę zewsząd. I o ile ateistów tak mówiących można jakoś usprawiedliwić, to katolika już trudno. Skoro wiara mała jak ziarnko pozwala przesadzać choćby morwy to naprawdę warto się o taką łaskę wiary codziennie od rana do wieczora modlić.
I oczywiście w sferze emocji różnego typu "zbiegi okoliczności" zwane cudami wywołują emocje, chęć dzielenia się nimi, to jednak warto umieć nauczyć się żyć wiarą bez zbędnej publicznej ekstazy. Każdy z nas od ręki jest w stanie wymienić ileś takich cudów, bo każdy ich codziennie doświadcza. Tyle ze zamiast emocji trzeba nauczyć się codziennie dziękować Bogu. Nawet za to, co patrząc po ludzku idzie źle.
Mieliśmy podobne doświadczenie, kiedy wraz z Pustynią Serc przygotowywaliśmy grę planszową na stulecie Objawień Fatimskich (Śladami Dzieci Fatimskich). Plany były wielkie, wydanie takiej gry idzie w dziesiątki tysięcy... Więc budżet nas totalnie przerósł. Ale jak to bywa z Bożą pomocą wszystko się poukładało wręcz cudownie, a grę wydaliśmy, o zaskoczenie, w 2.000 egzemplarzy. Kiedy Pan Bóg błogosławi, to czyni to obficie i z nadmiarem! Tylko ufać!
Jeszcze taka uwaga do tych co tak chętnie dzielą się doświadczeniem cudów - warto zastanowić się na ile takie działanie ma sens ewangelizacyjny i pomaga innym uwierzyć Bogu. Szczególnie tym, którzy błagali o cud uzdrowienia z choroby bliskiej osoby, a to się nie wydarzyło a przeczytają, że ktoś uzyskał cudownie środki na broszurkę czy inne drobiazgi.
Tylko że my nie mamy się zastanawiać co ma większy czy mniejszy sens ewangelizacyjny. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Mamy iść za głosem Ducha Świętego. Poza tym opowiadanie o doświadczeniu Boga jakim jest cud, jest też formą wyznania wiary.
Tylko że my nie mamy się zastanawiać co ma większy czy mniejszy sens ewangelizacyjny. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Mamy iść za głosem Ducha Świętego. Poza tym opowiadanie o doświadczeniu Boga jakim jest cud, jest też formą wyznania wiary.
"Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie5. 10 Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia." A więc wiarę trzeba wyznawać ustami, także, a może głównie poprzez.opowiadanie co Bóg dla mnie zrobił.
Stadiony pałne wielbiących rzekomo pana....a świątynie KK na Mszy Świętej coraz bardziej puste....jak tłumaczyć, ten fenomen pentekostalizacji???.....jak wyjaśnić zjawisko katolików STADIONOWYCH zapełniających stadiony a na Mszy Świętej ......ani ich widu,....ani ich słychu.....
Nie rozumiem takiej złośliwości. Oczywiście, że łatwiej zorganizować pomoc rodziny, samochód, opiekę itd. na stadion raz na rok czy chociaż co parę miesięcy niż co tydzień. Chory niekoniecznie dobrze się czuje angażując taką pomoc i może woleć wysłuchać Mszę w radiu i otrzymać Komunię św. od księdza czy szafarza w domu, po prostu żeby nie mieć poczucia że jest ciężarem dla innych.
Czasem wątpię, że Bóg się mną interesuje. Życie jest dla mnie niezwykle ciężkie. Jestem bardzo wrażliwy. Nie mam pracy, bo wszędzie wymagają doświadczenia. Rozmowy kwalifikacyjne wychodzą mi kiepsko. Ludzie mnie łatwo denerwują, zwłaszcza, kiedy gadają o polityce, dlatego ich unikam. W towarzystwie nie mam o czym gadać, bo nie mogę się pochwalić najmniejszymi sukcesami w robocie. A kiedy czytam te wszystkie informacje o polityce, to zawsze przewiduję jakąś katastrofę. Czasem myślę, że dobro nie zwycięży. Rozejrzyjcie się wokół, ludzie są egoistami, myślą tylko o sobie, szczególnie tu w Polsce, żyjemy w kraju, gdzie możesz być odtrącony nawet za deklarowanie wiary w Boga, gdzie możesz być hejtowany na lewackim fejsie, bo umieścisz krzyż na swym portalu. Polska to kraj, który w praktyce nie jest chrześcijański, bo ludzie nie żyją Ewangelią, a mówią, że jesteśmy wyspą konserwatyzmu! Gdyby było inaczej, to ludzie nie musieliby pracować za granicą, bo w Polsce można byłoby godnie żyć. Czasem myślę, że Polacy są zbyt leniwi, by żyć prawdziwą wiarą, tak jak nie potrafią być systematyczni i wytrwali w czynieniu dobra. Dlaczego poprzestano tylko na Różańcu do Granic i nie organizuje się czegoś podobnego w większej częstotliwości?
Pentekostalizacji Kościoła ciąg dalszy. Kryzys jest naprawdę poważny. Jeśli ktoś nie powstrzyma tego, co czynią "charyzmatycy", za kilka lat będzie w Polsce naprawdę dramat. Ratunek jest tylko w powrocie do sacrum i piękna liturgii, w dogmatach, w racjonalności! Czytałem niedawno pewną książkę p. Jakimowicza (właściwie wywiad z nim) i powiem krótko - takich dziwacznych np. o tzw. spoczynkach, czy o liturgii dawno nie czytałem. Autor prezentuje tezy, które są całkiem poprawne na gruncie Kościołów Zielonoświątkowych, ale już w obszarze katolicyzmu są po prostu herezją. Jak można np. pisać o swojej niechęci do środowisk związanych z nadzwyczajną formą rytu rzymskiego i polaryzować rzeczywistość eklezjalną, kiedy nauka Magisterium Kościoła mówi zupełnie coś innego (vide Benedykt XVI, czy obecnie kardynał R. Sarah, czy wreszcie papież Franciszek). Wszystkim zaś zatroskanych o przyszłość Kościoła polecam świetny tekst biskupa Czai: http://formacja.diecezja.tarnow.pl/2017/09/problem-pentekostalizacji-chrzescijanstwa-bp-andrzej-czaja/ To taki kubeł zimnej wody na rozpalone głowy.
Jeszcze jedna uwaga. We wspomnianej przeze mnie książce p. Jakimowicz pisze, że zarówno on, jak i wspólnota do której należy, stosuje metodę czytania (otwierania) tekstu Pisma Świętego "na chybił trafił". W opinii autora ma to być dowód na prowadzenie przez Ducha Świętego - owo słowo ma być słowem Pana, które w konkretnym miejscu i czasie kieruje do wspólnoty. Panie Marcinie - taka metoda lektury tekstu Pisma Świętego jest odrzucona i potępiona przez Magisterium Kościoła. Czemu Pan więc ją promuje, skoro Kościół Katolicki ją odrzuca?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Marcin JakimowiczDODANE 18.01.2018AKTUALIZACJA 15.02.2018
Co oczywiste cuda nie są naszą zasługą i często takowych doznają też ateiści. Oni co prawda tłumaczą sobie rzeczy nietłumaczalne tzw. przypadkiem, zabiegiem okoliczności itp.
I oczywiście w sferze emocji różnego typu "zbiegi okoliczności" zwane cudami wywołują emocje, chęć dzielenia się nimi, to jednak warto umieć nauczyć się żyć wiarą bez zbędnej publicznej ekstazy. Każdy z nas od ręki jest w stanie wymienić ileś takich cudów, bo każdy ich codziennie doświadcza. Tyle ze zamiast emocji trzeba nauczyć się codziennie dziękować Bogu. Nawet za to, co patrząc po ludzku idzie źle.
Kiedy Pan Bóg błogosławi, to czyni to obficie i z nadmiarem! Tylko ufać!
Podobno jesteśmy ludźmi myślącymi, i uznajemy za cnotę roztropność.
To jest pycha
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.