Zapisane na później

Pobieranie listy

Przyjdzie noc wyzwolenia

Nadzieja to ogromna siła. Kiedyś być może przyjdzie nam runąć w dół, lecz coś pozwala żywić ufność, że tam, na dnie, nie rozbijemy się o twardy beton, lecz spoczniemy na ciepłych dłoniach Kogoś, kto czuwa.

ks. Robert Skrzypczak

|

GN 32/2019

dodane 11.08.2019 00:00

„Mówią, że nadzieja to matka głupich. Nie zgadzam się. Nadzieja to, owszem, matka, ale tych, którzy potrafią patrzeć w dal” – powiedział kard. Wyszyński. I mówił to człowiek, którego przez trzy lata trzymano w odosobnieniu, każąc sądzić za każdym razem, że nie będzie stamtąd żadnego wyjścia. Wyszedł z gotowym programem na duchową odnowę narodu. Patrzył daleko. „Nie bój się – powiedział mi kiedyś ojciec Alfred, wędrowny jezuita – nawet gdyby ludzie zamknęli przed tobą wszystkie drzwi, Pan Bóg będzie trzymał dla ciebie uchylone okienko”. Nadzieję na uchylone okienko w grubym murze okalającym egipski obóz pracy zasiewał w izraelskich sercach Mojżesz. Przyjdzie noc wyzwolenia – powtarzał. Przyjdzie czas na wynurzenie, choćbyś w tej chwili szedł pod wodę. Podobną nadzieję budził w sercu uczniów Jezus, gdy głosił im nadchodzące królestwo niebieskie. Nie spodziewali się, że nadejdzie ono przez Jego śmierć i zmartwychwstanie. Gdy tylko to się stało i gdy odkryli, że Jezus powołał ich na świadków swego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią, zrozumieli, że nie chodzi o kolejną religię na świecie, ale o nieprzerwany nurt budzenia nadziei w ludzkich sercach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..