Zapisane na później

Pobieranie listy

Ani węże, ani skorpiony

Choć bywa, że na podwórku czyhają na ewangelizatorów inne niebezpieczeństwa. Najczęściej jednak czekają na nich spragnieni Dobrej Nowiny mieszkańcy.

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

dodane 12.07.2018 20:00
0

Bawią się z dziećmi, rozmawiają z dorosłymi. Stukają do wszystkich drzwi i błogosławią. Zapraszają do wspólnej modlitwy i do kościoła.

- Od lat prowadzimy systematyczną ewangelizację środowisk wiejskich. Chodzi o docieranie do miejsc, w których ludzie potrzebują przebudzenia w wierze, doświadczenia spotkania z Bogiem żywym, rozmów o wierze, a także dodania odwagi i nadziei - wyjaśnia ks. Radosław Siwiński, inicjator i koordynator Ewangelizacji Wioskowej.

Akcja, choć nie kusi ewangelizacyjnymi fajerwerkami, daje efekty.

Ani węże, ani skorpiony   Przed południem ewangelizatorzy bawią się z dziećmi dk. Juliusz Kisiel - Trudny jest pierwszy moment, bo nie wszyscy rozumieją, po co przychodzimy. Ale to, co zaczyna się od zaskoczenia, często przeradza się w wiele ciekawych rozmów, bywa, że kończących się spowiedzią. Doświadczamy, jak Jezus otwiera ludzi i działa w ich sercach - mówi ks. Kamil Sobiech z sąsiedniej diecezji pelplińskiej. Co roku stara się przyjechać na ewangelizację wsi choć na kilka dni. Przyznaje, że tu ewangelizator musi być gotowy na wszystko.

- W Ewangelii jest napisane, że nawet węże i skorpiony nie zaszkodzą... - śmieje się ks. Kamil. O rzucających się do nogawek psach jednak nic nie ma, a i to może spotkać głoszących po wiejskich obejściach. - Trochę lęku zostaje, ale przecież i taki pies może stać się pretekstem do dłuższej rozmowy - dodaje, mężnie ruszając do kolejnych domów w Żółtnicy, filii parafii w Gwdzie Wielkiej, do której w tym roku przybyli w lipcu ewangelizatorzy.

Lipcowa ekipa jest nietypowa, bo... w całości konsekrowana. Księdzu towarzyszy czterech diakonów, brat zakonny i zakonnica. Dla świeżo upieczonych diakonów ewangelizacja wsi to też „rozpoznanie terenu”.

- Nie wszędzie jest tak, jak u mnie w parafii, gdzie księża mają do pomocy siostry zakonne i świeckich, gdzie zawsze znajdzie się ktoś do czytania, śpiewania, służenia przy ołtarzu. Wiele parafii to niemal tereny misyjne, gdzie jeden ksiądz musi zająć się wszystkim i wszędzie dojechać. To odkrywanie realiów naszej diecezji, z którą chcemy się złączyć na zawsze - mówi dk. Jan Wojtczak. - Takie misje pokazują, jak bardzo potrzeba, żebyśmy wychodzili do ludzi, podejmowali inicjatywę, przekraczali siebie - zauważa.

W Żółtnicy bardzo na ewangelizatorów czekano. - Jesteśmy bardzo zadowoleni z takich odwiedzin. Na wsi zawsze mamy co robić, ale aż chce się posłuchać, pomodlić razem. Potrzebujemy Kościoła, który wychodzi do nas, nie tylko czeka, który słucha i jest z nami - mówi Helena Malicka.

Od niedzieli do niedzieli ewangelizatorzy idą i sieją. W każdej wsi są tylko jeden dzień. Nie widzą efektów swojej pracy, ale są pewni, że Pan Bóg da wzrost zasianemu przez nich ziarnu.

W te wakacje, w sierpniu, ekipa ewangelizacyjna odwiedzi jeszcze Mielęcin. Organizatorem Ewangelizacji Wioskowej jest koszaliński Dom Miłosierdzia Bożego. Osoby, które chciałyby wziąć udział w ewangelizacji, mogą zgłaszać się telefonicznie pod nr.: 721 969 813 lub poprzez e-mail: ewangelizacja777@gmail.com.


Więcej o Ewangelizacji Wioskowej także w papierowym wydaniu "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego" nr 29 na 22 lipca.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..