Rosja ostro skrytykowała we wtorek raport ONZ, z którego wynika, że ludność rosyjskojęzyczna na wschodzie Ukrainy nie była celem ataków, które miały uzasadnić interwencję Rosji. Moskwa nazwała raport stronniczym i upolitycznionym.
Informacje o napastowaniu ludności rosyjskiej przez ukraińskich ekstremistów były mocno przesadzone i wraz z plotkami o rzekomym nadchodzącym ataku narodowców na zamieszkujących Krym Rosjan "miały tworzyć klimat lęku i zagrożenia, który przełożyłby się na poparcie ludności dla wcielenia Krymu do Rosji" - głosi raport.
"Choć doszło do kilku ataków na etnicznych Rosjan, to jednak nie były one ani systematyczne, ani powszechne" - piszą autorzy raportu, sporządzonego przez Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka. Raport jest między innymi podsumowaniem dwóch podróży na Ukrainę zastępcy sekretarza generalnego ONZ ds. praw człowieka Ivana Szimonovicia.
"Powstaje wrażenie, że raport sprokurowano, by potwierdzić zawczasu postawione tezy, dla których można było nie jeździć do tego kraju (na Ukrainę)" - oświadczył we wtorek rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksandr Łukaszewicz.
"Jesteśmy zmuszeni zauważyć, że raport (...) nosi jednostronny, upolityczniony i nieobiektywny charakter, że nie odzwierciedla rzeczywistej sytuacji na Ukrainie" - oświadczyło rosyjskie MSZ.(PAP)