Turcja znów odpowiada Syrii ogniem

Tureckie wojsko odpowiedziało ogniem, kiedy w sobotę na tereny rolnicze w prowincji Hatay na południu kraju spadł pocisk moździerzowy wystrzelony z Syrii - podała agencja Anatolia. To kolejny incydent na syryjsko-tureckim pograniczu w ostatnich dniach.

06.10.2012 11:09 PAP

dodane 06.10.2012 11:09
0

Gubernator prowincji Hatay, Celalettin Lekesiz, sprecyzował w komunikacie, że pocisk spadł w odległości 50 metrów od granicy z Syrią oraz 300 metrów od posterunku tureckiej żandarmerii. Nikomu nic się nie stało.

Oddziały tureckiego wojska na granicy natychmiast odpowiedziały otwarciem ognia artyleryjskiego.

Według gubernatora, pocisk, który spadł na terytorium Turcji w pobliżu wsi Guvecci, został wystrzelony przez syryjskie siły rządowe i był wymierzony w rebeliantów stacjonujących na granicy syryjsko-tureckiej.

Jak podawała wcześniej agencja Anatolia, w tym czasie w syryjskiej wsi Chirbet al-Dżoz, w prowincji Idlib, wojska prezydenta Baszara el-Asada prowadziły intensywne walki z rebeliantami z Wolnej Armii Syryjskiej (WAS). Nad wsią unoszą się chmury dymu - dodała Anatolia.

Syryjska telewizja państwowa poinformowała, że wojska rządowe zabiły w Aleppo na północy kraju czterech Turków walczących po stronie rebeliantów.

W środę turecka armia po raz pierwszy ostrzelała cele po syryjskiej stronie granicy w odwecie za atak moździerzowy na przygraniczną miejscowość Akcakale, w którym zginęło pięcioro tureckich cywilów.

Środowy ostrzał Akcakale wywołał najostrzejsze napięcia między Ankarą a Damaszkiem od czasu, gdy w Syrii wybuchł krwawy konflikt wewnętrzny. Powstanie przeciwko prezydentowi Asadowi rozpoczęło się od pokojowych demonstracji w marcu 2011 roku.

Parlament turecki na nadzwyczajnym posiedzeniu w czwartek zezwolił siłom zbrojnym na prowadzenie operacji militarnych poza granicami kraju, jeśli rząd uzna to za konieczne. Władze zastrzegły zarazem, że decyzja parlamentu ma podziałać odstraszająco.

W piątek premier Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegł, że jego kraj "nie jest daleko" od wojny z Syrią po ostrzale Akcakale. Powtórzył, że Turcja "nie jest zainteresowana" konfliktem, ale podkreślił, że "ci, którzy próbują testować zdolność Turcji do odstraszania i jej determinację, popełniają fatalny błąd".

Turcja, niegdyś wspierająca Asada, dziś głośno domaga się jego odejścia. Przyjęła ponad 90 tys. uchodźców z Syrii, jak i zbiegłych z armii Asada generałów, którzy dołączyli do powstania.(PAP)

1 / 1