Alicja jest w niebie, Agnieszka głęboko w to wierzy. Nie czuje żalu do Pana Boga, choć jeszcze kilka dni przed wypadkiem dziękowała za taką córkę. Dziś dziękuje za to, że ją miała.
Alicja była dobra, po prostu dobra. Jej młode życie dopiero się zaczynało. O czym marzyła? Chciała mieć dużą rodzinę i modliła się o dobrego męża. Ale jeszcze zanim o męża, to wcześniej o umiejętność wytrwania w czystości. – Sama nie wiem, skąd w niej się to brało, dlaczego tak bardzo się o to modliła, mając jednocześnie ogromne uwielbienie dla Marii Magdaleny, którą stawiała sobie za przykład – Agnieszka Mazurek, mama Alicji, mówi, że dla córki ta postać stała się na pewnym etapie życia wzorem. Ta, która wyciągnięta z błota tak przylgnęła do Jezusa, że nie wyobrażała sobie życia bez Niego. Jak Alicja. Bo dziewczynka już od najmłodszych lat przylgnęła do Kościoła. – Pamiętam, miała jakieś trzy latka, kiedy potrafiła się rozpłakać, bo nie chcieliśmy pójść do jakiegoś kościoła. To nie wynikało z naszego „niechcenia”, my po prostu tego dnia byliśmy już w trzech kościołach na krótkiej modlitwie, a Alicja chciała do jeszcze jednego. Nie pytałam wtedy, skąd jej się to bierze, przecież miała dopiero trzy lata.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.