Być może najlepszym testem, jakiemu poddawane jest nasze serce w kontekście zaufania Bogu, jest próba, która dotyka naszego portfela.
21.01.2024 08:00 GOSC.PL
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
(1 Kor 7,29-31)
Czy dobry katolik może być bogaty? Może mieć dobrą pracę i zarabiać dobre pieniądze? Jak rozumieć słowa Jezusa, gdy mówi, że bogatemu ciężko będzie wejść do Królestwa Bożego? Albo jak czytać dzisiejsze podpowiedzi św. Pawła, aby „ci, którzy nabywają, żyli tak, jakby nie nabywali”, a „ci którzy korzystają z tego świata, tak jakby z niego nie korzystali?” Z pomocą przyszedł mi kiedyś tekst św. Grzegorza Wielkiego: „Chciałbym was zachęcić do porzucenia wszystkiego, ale nie śmiem. Jeśli przeto nie możecie opuścić wszystkich spraw tego świata, zatrzymajcie je tak, aby one was na świecie nie zatrzymywały, abyście dobra ziemskie posiadali, a nie byli przez nie posiadani; aby wszystko, co wasze, poddane było duchowi, nie zaś, by on, skrępowany miłością do świata, stał się podległych sobie spraw zupełnym niewolnikiem. Niech przeto dobra doczesne będą używane, wieczne - upragnione.”
Okazuje się zatem, że często zadajemy sobie nietrafione pytania. Nie chodzi tak naprawdę o to, ile i co posiadamy, ale o to, by posiadając, być wolnym od tych dóbr i używać ich dla uwielbienia Boga i dla dobra bliźnich. Święty Ignacy nazywa ten stan ducha „świętą obojętnością”. Chodzi w nim właśnie o to, aby niezależnie od tego, czy przechodzisz przez stan bogactwa, zdrowia i pomyślności, czy też biedy, choroby i trudów, troszczyć się o to, by w tym wszystkim być blisko Chrystusa.
Być może najlepszym testem, jakiemu poddawane jest nasze serce w kontekście zaufania Bogu, jest próba, która dotyka naszego portfela. Jednym z pierwszych nauczań, które usłyszałem po swoim nawróceniu, było nauczanie o uwielbianiu Boga swoimi pieniędzmi. Jako szesnastolatek zdecydowałem się odkładać dziesięcinę od każdej kwoty, którą otrzymałem od najbliższych. Bylem wierny w oddawaniu 5zł, 10zł, 20zł… Po pewnym czasie, kiedy zacząłem zarabiać własne pieniądze, ta kwota stawała się coraz większa, a moje serce było przyzwyczajone do takiej formy uwielbienia. Przyszedł jednak kiedyś taki moment, gdy udało mi się zaoszczędzić większą sumę, a do Polski przyjechał ojciec John Bashobora. Zbierał środki na edukację dzieci w Ugandzie. Planowałem dać tyle, ile nakazywała mi matematyka, ale wtedy usłyszałem w sercu: „daj dwa razy więcej”. Zabolało. W jednej chwili zostałem sprowadzony na ziemię i zobaczyłem, że wcale nie jestem taki wolny od swoich pieniędzy, i że jednak są we mnie ukryte pokłady skąpstwa. Pamiętam, jak bardzo bolało, gdy wrzucałem dwukrotnie większą niż planowałem kwotę do koszyka. Ten ból oznaczał, że właśnie wtedy zabijany był we mnie sknera - stary, nieprzemieniony człowiek. Ten gest znaczył w moim życiu więcej niż słowa, które wypowiadałem nie raz. Oznaczał zaufanie, że moje życie i przyszłość są w rękach Boga, a nie we wnętrzu mojego portfela.
UnsplashMarcin Zieliński