Państwo będzie gromadzić dane o niepełnosprawności, problemach psychologicznych i uzdolnieniach twojego dziecka. Tak zadecydowali posłowie.
Pani minister, po co pani wiedzieć, czy Jaś Kowalski ma taką czy inną ułomność, aby lepiej sterować systemem edukacji? Dane zbiorcze są ważne, a nie to, jakie ma defekty Jaś Kowalski – pytała posłanka Maria Nowak z Prawa i Sprawiedliwości minister edukacji narodowej Katarzynę Hall 15 kwietnia podczas posiedzenia Sejmu. Gmach na Wiejskiej przyzwyczaił się do burzliwych debat i ta nie była wyjątkowa. Poza jednym faktem: przeciwko projektowi ustawy o systemie informacji oświatowej jednym głosem mówiły zarówno opozycyjna prawica, jak i lewica. Jedynie partie rządzące były za jej przyjęciem.
Centralna baza wiedzy o uczniach
System informacji oświatowej służy przede wszystkim ułatwieniu rozdzielania subwencji oświatowej przez ministerstwo poszczególnym szkołom. Jednak w tym roku rząd zaproponował rewolucyjną zmianę. Dane nie będą przedstawiane zbiorczo, w formie statystyk, a indywidualnie, w powiązaniu z imieniem i nazwiskiem ucznia czy przedszkolaka oraz jego numerem PESEL. W praktyce oznacza to, że powstanie centralna baza danych o każdym dziecku w Polsce. Będzie zawierać m.in. informacje o ocenach, stanie zdrowia, a nawet opinie psychologiczne i częściowo dane na temat uzdolnień. W efekcie państwo będzie mogło prześledzić ścieżkę edukacyjną człowieka od piątego do dziewiętnastego roku życia. Biorąc pod uwagę ilość czasu, jaką spędza uczeń w szkole, urzędnicy będą wiedzieli niemal wszystko na temat tego kilkunastoletniego fragmentu jego życia.
Jak mówi ustawa, większość danych będzie anonimizowanych dopiero po upływie 5 lat od dnia wprowadzenia do zbioru ostatniej informacji. Tak szerokiej wiedzy o obywatelach od upadku komunizmu polskie państwo nie miało prawa zbierać. Co prawda robiły to szkoły, ale w ograniczonym zakresie i zawsze za zgodą rodziców. Znowelizowana ustawa znosi dobrowolność: państwo będzie mogło wiedzieć o dzieciach o wiele więcej, bez względu na to, czy zgadzają się na to ich rodzice czy opiekunowie. Nic dziwnego, że opozycja sprzeciwiła się temu pomysłowi. W ostatnim głosowaniu nowe prawo przyjęto niewielką większością głosów – 212 posłów poparło pomysł, przeciwko było 207 polityków PiS, PJN, SLD oraz niezrzeszonych. Jak dowiedział się „Gość Niedzielny”, część posłów PO celowo nie brała udział w głosowaniu, by nie przykładać ręki do uchwalenia wadliwego prawa, dwóch wstrzymało się od głosu. Krytykom ustawa nie podoba się z przyczyn zasadniczych. – Państwo nie ma prawa pozyskiwać danych wrażliwych o człowieku bez wskazania potrzeby konstytucyjnej. W tej kadencji nie było głosowania ważniejszego dla wolności jednostki – mówi GN poseł PiS Kazimierz Michał Ujazdowski. I dodaje: – Jeśli ustawa wejdzie w życie, będziemy jedynym krajem w Europie, który zbiera zindywidualizowane dane o uczniach. Jeśli nawet takie państwo jak Niemcy, w którym system edukacji ma ogromny wpływ na uczniów, nie zbiera o nich danych w formie zindywidualizowanej, to najwyraźniej nie ma takiej potrzeby.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stefan Sękowski