Słoweński kolarz Matej Mohoric z grupy Bahrain-Victorious został zwycięzcą 80. Tour de Pologne, wyprzedzając o sekundę Portugalczyka Joao Almeidę (UAE Team Emirates). Trzecie miejsce zajął Michał Kwiatkowski (Ineos Grenadiers).
Wszyscy stali na podium TdP w tym samym miejscu na krakowskich Błoniach również w 2021 roku, ale na najwyższym stopniu Almeida, na drugim Mohoric, a na trzecim Kwiatkowski.
Ostatni etap, z Zabrza do Krakowa (166,6 km), wygrał po finiszu z peletonu Belg Tim Merlier (Soudal-Quick Step), który był najszybszy także na pierwszym odcinku w Poznaniu.
Merlier wyprzedził Holendra Arvida de Kleijna (Tudor) i Kolumbijczyka Fernando Gavirię (Movistar).
Najlepszy z Polaków, Stanisław Aniołkowski (Human Powered Health) zajął szóste miejsce.
Tour de Pologne jest nazywany wyścigiem na sekundy. W 2015, 2017 i 2019 roku triumfator miał przewagę tylko dwóch sekund nad drugim zawodnikiem. Ale jeszcze nigdy walka nie była tak zacięta. Mohoric zwyciężył z przewagą jednej sekundy nad Almeidą i 17 sekund nad Kwiatkowskim.
Przed ostatnim etapem różnica między Mohoricem a Almeidą wynosiła... zero sekund. Obaj mieli w klasyfikacji dokładnie ten sam łączny czas, a o kolejności decydowały ułamki sekundy na czwartkowej jeździe indywidualnej na czas w Katowicach.
Teoretycznie Almeida mógł jeszcze to zmienić na ostatnim odcinku z Zabrza do Krakowa, choć sam przyznawał, że to "mission impossible". Jego zespół ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich musiałby blokować próby ucieczki z peletonu aż do jedynej lotnej premii w Wilamowicach na 68. kilometrze, żeby stworzyć Portugalczykowi szansę walki o bonifikatę.
I tak się stało. Po starcie tempo w peletonie, nadawane przez zawodników UAE Team Emirates, było bardzo wysokie, co uniemożliwiało ucieczki. Przed Wilamowicami drużyny Almeidy i Mohorica utworzyły swoje "pociągi", rozprowadzając tych kolarzy. Było nerwowo, trwały przepychanki między pomocnikami Słoweńca i Portugalczyka. Napięcie rosło i... pierwszy linię lotnej premii przeciął Mohoric, zdobywając trzy sekundy bonifikaty. Almeidzie należały się tylko dwie sekundy za drugie miejsce.
Wyścig był praktycznie rozstrzygnięty. Dwaj konkurenci podziękowali sobie za walkę. Do zdobycia były jeszcze premie na mecie, ale taką możliwość Almeida w rozmowie z dziennikarzami na mecie czasówki w Katowicach z góry odrzucał, zaznaczając, że nie jest klasycznym sprinterem.
Dopiero za Wilamowicami peleton pozwolił na ucieczkę. Wzięło w niej udział trzech kolarzy: Marcin Budziński z reprezentacji Polski, Włoch Christian Scaroni (Astana) i Francuz Dorian Godon (AG2R Citroen). Peleton doścignął ich 16 km przed metą.
28-letni Mohoric odniósł zasłużone zwycięstwo i potwierdził, że jest w bardzo dobrej formie po Tour de France, w którym wygrał 19. etap. Prowadził od drugiego etapu do Karpacza, który wygrał, potem zdobył jeszcze bonifikaty za drugie miejsca w Dusznikach-Zdroju i w Bielsku-Białej. Straty poniósł tylko w jeździe indywidualnej na czas, ale obronił żółtą koszulkę. Na premii w Wilamowicach postawił kropkę nad "i".
Dla Polaków był to wyścig szczególny. Po raz pierwszy startowali dwaj najlepsi biało-czerwoni - Michał Kwiatkowski i Rafał Majka, którzy dotychczas w TdP się mijali. Obaj mieli za sobą udany start w Tour de France. W Dusznikach-Zdroju, na finiszu trzeciego etapu, obaj wystąpili w głównych rolach - wygrał Majka, a Kwiatkowski zajął trzecie miejsce. Od 2005 roku, gdy wyścig uzyskał najwyższą kategorię UCI, dwóch Polaków znalazło się w pierwszej trójce na etapie.
Kwiatkowski próbował nawiązać walkę z Mohoricem i Almeidą. Zdobył bonifikatę za trzecie miejsce na etapie do Karpacza, w Bielsku-Białej był czwarty, ale na obu tych odcinkach tuż przed nim finiszowali Słoweniec i Portugalczyk.
"Dałem z siebie wszystko. Zaryzykowałem i nie udało się" - mówił w czwartek w Katowicach, gdzie na półmetku czasówki odrobił prawie całą stratę do Mohorica i Almeidy, ale drugą część trasy pokonał wolniej od nich. W końcówce etapu do Krakowa "Kwiato" przewrócił się, ale doścignął główną grupę i nie poniósł strat.
Bezpośrednio po ceremonii dekoracji Kwiatkowski pojechał na lotnisko. Odleciał do Glasgow, gdzie w niedzielę pojedzie jako jedyny reprezentant Polski w wyścigu ze startu wspólnego o mistrzostwo świata.
Z dobrej strony pokazał się Majka, który wygrał swój trzeci etap TdP w karierze. Dwa poprzednie zwycięstwa zanotował w 2014 roku, gdy triumfował również w całym wyścigu. Tegoroczny TdP zakończył na ósmym miejscu.
Kwiatkowski i Majka mają po 33 lata i powoli zbliżają się do końca kariery. Ich następców nie widać. "Gdy z Michałem skończymy się ścigać, będzie dziura, pustka" - mówił Majka w Dusznikach-Zdroju.
Oprócz nich nieźle wypadł Marcin Budziński, 25-latek startujący w barwach reprezentacji, a na co dzień w ekipie HRE Mazowsze Serce Polski. Zajął w klasyfikacji generalnej 41. miejsce, tracąc do zwycięzcy niespełna pięć minut, a byłby wyżej, lecz zapłacił za udział w ucieczce na ostatnim etapie i stracił dwie minuty. Pozostali Polacy ponieśli straty co najmniej kilkunastominutowe.
Zadowolony ze startu może być jeszcze jeden reprezentant Polski, Patryk Stosz. Podobnie jak przed rokiem, zwyciężył w klasyfikacji aktywnych i założył na podium w Krakowie niebieską koszulkę.
Klasyfikację punktową wygrał Mohoric, górską - Norweg Markus Hoelgaard (Lidl-Trek), natomiast drużynową - UAE Team Emirates, zespół Almeidy i Majki.
W tym roku Tour de Pologne obchodził potrójny jubileusz: była to 80. edycja, mija 95 lat od pierwszego wyścigu oraz 30 lat od objęcia przez Czesława Langa funkcji dyrektora.
Za rok wyścig rozpocznie się 12 sierpnia, czyli następnego dnia po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu. Jaka będzie jego trasa? W kuluarach TdP mówiło się, że wyścig może wystartować z Włoch (Monte Cassino), co jest dużym wyzwaniem logistycznym. Są też pomysły, by odwiedzić Pomorze i Dolny Śląsk. Wyścig zakończy się w Krakowie, z którym Lang ma podpisaną wieloletnią umowę.