To nie jest film o uciążliwościach przerywania ciąży w kraju, gdzie aborcja jest prawnie karana, chociaż na pierwszy rzut oka tak się może wydawać. To film o złu, jakim jest sama aborcja.
Studentki Gabita i Otilia studiują na politechnice, mieszkają razem w obskurnym akademiku. Studia w Bukareszcie są dla nich okazją do zerwania z prowincjonalną szarzyzną, szansą na nowe życie. Taką przynajmniej mają nadzieję, żyjąc w nienormalnym kraju, jakim jest Rumunia Ceausescu. Właśnie zbliżają się kolejne egzaminy i zaliczenia.
Koszmarna rzeczywistość
Film „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni” przedstawia jeden dzień życia bohaterek. Dzień niezwykły dla obu dziewczyn. Gabita ma poddać się temu, co eufemistycznie nazywa się zabiegiem przerwania ciąży, natomiast jej przyjaciółka ma jej w tym pomóc. A więc zdobyć brakujące pieniądze dla mającego dokonać zabiegu lekarza, wynająć pokój w hotelu, gdzie odbędzie się operacja, przyprowadzić lekarza, zaopiekować się koleżanką po wszystkim.
Oczywiście w największej tajemnicy, bo aborcja jest nielegalna. W razie wpadki karani są zarówno lekarz, jak i pacjentka. A ponieważ Gabita jest mało zaradna, Otilia energicznie zabiera się do dzieła i z powodzeniem pokonuje rozliczne trudności. Kiedy już wszystko wydaje się załatwione, występuje nieprzewidziana okoliczność. Ciąża Gabity jest już tak zaawansowana, że lekarz odmawia zabiegu, jeżeli nie dostanie większego wynagrodzenia. Bo teraz za wykonanie zabiegu grozi o wiele większa kara. Tak jak za zabójstwo człowieka. Pan doktor żąda od dziewcząt zapłaty w postaci seksualnej usługi.
Reżyser znakomicie przedstawia klimat i warunki, w jakich żyło społeczeństwo rumuńskie w okresie rządów Ceausescu. Polityka gospodarcza „Geniusza Karpat” doprowadziła kraj do ekonomicznej zapaści. Codzienne wyłączanie prądu, nieogrzewane domy, bieda, trudności z zaopatrzeniem w podstawowe artykuły sprawiły, że życie w tym kraju stało się koszmarem.
Jednocześnie władza dążyła do przejęcia pełnej kontroli nad każdą decyzją obywateli. Za pomocą krótkich scenek rozgrywających się w akademiku, w autobusie i na ulicy Mungiu oddaje obraz rumuńskiej rzeczywistości w sposób niezwykle sugestywny. Jak w żadnym innym filmie nakręconym w byłych krajach realnego socjalizmu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz