Co zrobić, gdy w południe zamiast bicia dzwonów usłyszymy zawodzący głos muezina? Można spokojnie zmówić „Anioł Pański”. A potem wejść do meczetu i zobaczyć, jak to robią muzułmanie. W Meczecie Umajjadów w Damaszku nawet Jan Paweł II dotykał islamu.
To jedna z czterech głównych świątyń religii założonej przez Mahometa. Po Mekce, Medynie i Jerozolimie właśnie damasceński Meczet Umajjadów (od nazwy arabskiej dynastii kalifów) stanowi najważniejsze dla muzułmanów miejsce kultu. Gdyby nie burzliwy bieg historii tych ziem, w świątyni można by spokojnie zrobić znak krzyża. Dawniej była to bowiem bazylika św. Jana Chrzciciela. Do dziś w środku znajduje się grobowiec z czaszką proroka, ważnego także dla muzułmanów. Ściana północna meczetu została w oryginale zachowana z czasów, gdy modlili się tu chrześcijanie. Jeszcze wcześniej był to ośrodek pogańskiego kultu Jowisza. Pozostałości świątyni ojca bogów widoczne są w pobliżu meczetu, gdzie zachowały się fragmenty łuków z III w. p.n.e. Zdobycie Damaszku przez muzułmańskich Arabów w VII wieku sprawiło, że dawna bazylika chrześcijańska służy właśnie muzułmanom wołającym codziennie: „Nie ma bóstwa prócz Allaha, a Mahomet jest jego Prorokiem”.
Pięć razy pochyl głowę
Czujny sen, pierwsza noc w obcym mieście. O 4.32 przenikliwy głos muezina z sąsiedniego minaretu obwieszcza kilkakrotnie śpiącemu miastu: Allahu Akbar, Bóg jest wielki. Po sekundzie wszystkie bliższe i oddalone minarety wydają z głośników głos uwielbienia Boga. I nie pozwalają przewrócić się na drugi bok, tylko kontynuują azan (ogłoszenie): Hajja ala-assalah, szybko chodźcie na modlitwę. I żeby nikt nie uległ pokusie zarzucenia kołdry na głowę, dodaje: Al- -salatu chajrum mina alnaum – modlitwa jest lep-sza niż sen. Myślę sobie, że nawet w świeckim państwie, jakim jest Syria, nikt nie zamyka ust muezinom, a w Polsce nieraz irytują nas dzwony bijące w nasz święty spoczynek o 6 rano. Muzułmanie słyszą azan z minaretów, na których zainstalowane są głośniki, pięć razy dziennie: przed wschodem słońca, w południe, po południu, przed zachodem słońca i w nocy. To, co dla wielu Europejczyków wydaje się przejawem fanatyzmu, dla dużej części muzułmanów jest nadal oczywistym elementem dnia. Kiedyś na lotnisku w Irlandii widziałem, jak dwóch muzułmanów w południe wyciągnęło kartonik, po czym na zmianę zaczęli padać na twarz w kierunku Mekki. W Damaszku z kolei okazało się, że nawet recepcja w restauracji może służyć za „meczet”. Dla muzułmanina bowiem cały świat jest meczetem. Mimo wszystko, w godzinie południowego azan okolice Meczetu Umajjadów nie zamierają w skupieniu. W pobliskim souq orientalny gwar handlu zagłusza właściwie muezina. Do świątyni wchodzi jednak spora grupa wiernych i turystów. I wścibskich dziennikarzy.
Bliscy i oddaleni
Buty można zostawić na zewnątrz lub nosić je w ręku. Byle nie dotknąć nimi błyszczącej, gładkiej powierzchni marmurowego dziedzińca lub czerwonego dywanu w środku. Ten prosty i czytelny gest szacunku dla miejsca świętego stosują zresztą nie tylko muzułmanie. Na Bliskim Wschodzie także w sanktuariach chrześcijańskich jest to spotykana praktyka, zaczerpnięta z Biblii. Właściwie nie czujemy się całkiem jak „niewierni” w Meczecie Umajjadów, bo wiele szkół koranicznych uznaje żydów i chrześcijan za „ludzi Księgi”. Otoczony skupionymi twarzami grobowiec z czaszką Jana Chrzciciela jeszcze bardziej dodaje pewności siebie. O podstawowej różnicy przypomina jednak górujący nad świątynią jeden z trzech minaretów o nazwie Jezus. Ten, który dla nas jest Życiem, tutaj jest tylko jednym z proroków. Dochodzimy do miejsca, gdzie poza różnicami teologicznymi przypominają o sobie napięcia, które przez wieki zaciążyły na relacjach chrześcijan i muzułmanów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina