Papieski kamerdyner Paolo Gabriele, podejrzany o kradzież tajnych dokumentów z Watykanu, jest spokojny i gotowy na ewentualny proces - zapewnił jego adwokat Carlo Fusco na kilka dni przed ogłoszeniem decyzji, czy odpowie za to przed sądem Stolicy Apostolskiej.
W rozmowie z agencją Ansa w sobotę mecenas Fusco wyjaśnił, że spokój kamerdynera wynika z tego, że w trakcie zeznań wszystko wyjaśnił i przekazał wszelkie informacje.
"Gabriele w pełni współpracował ze śledczymi, powiedział wszystko, co miał powiedzieć, a zatem w przypadku procesu nie będzie wielkich rewelacji" - stwierdził obrońca majordomusa, który 21 lipca opuścił po dwóch miesiącach celę watykańskiej żandarmerii i trafił do aresztu domowego w swym mieszkaniu za Spiżową Bramą.
Adwokat ujawnił ponadto, że Paolo Gabriele napisał list do Benedykta XVI.
"Nie jest to prośba o przebaczenie w znaczeniu aktu łaski, ale po prostu korespondencja między osobami, które dobrze się znają, które spędzały razem większą część każdego dnia" - dodał Fusco.
W piątek rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi ogłosił, że dochodzenie w sprawie kamerdynera zakończy się 6 lub 7 sierpnia. Wtedy też ma zapaść decyzja o ewentualnym postawieniu przed sądem - najwcześniej w październiku - lub oczyszczeniu z zarzutów.
Kamerdyner, jak wcześniej informowali adwokaci, przyznał się do kradzieży, tłumacząc to chęcią udzielenia "pomocy" papieżowi w imię "miłości do Kościoła".
W opinii watykanistów decyzja sędziego o postawieniu Paolo Gabriele przed sądem jest dość prawdopodobna.
Jednocześnie zauważa się, że na tym etapie, oczekiwania na postanowienie sądu, nie należy spodziewać się "interwencji" papieża, jaką byłoby na przykład ułaskawienie niewiernego współpracownika.
Benedyktowi XVI zależy bowiem - podkreśla "La Stampa" - na wyjaśnieniu okoliczności całego skandalu masowego wycieku poufnych listów i dokumentów z jego apartamentu oraz zaszyfrowanych not watykańskich dyplomatów z Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej.
Na łamach turyńskiej gazety wskazuje się, że w związku z całą tą aferą, określaną jako Vatileaks papież chce kontynuować "operację robienia porządków" za Spiżową Bramą. Jest to tym bardziej konieczne, że dotychczasowe śledztwo nie doprowadziło do ustalenia wspólników kamerdynera, którego niemal nikt nie podejrzewa o to, że działał sam.
Z drugiej strony ewentualny proces Gabriele sprawiłby, że Watykan zamieszany w skandal z wyciekiem dokumentów, obrazujących także konflikty wśród hierarchii, zostałby wrzucony wręcz do medialnej "maszynki do mięsa" - podsumowuje "La Stampa".