Chciałabym nawiązać do jednej z informacji zawartej w artykule "Karta na stół".
Zaznaczę, że problem miernych lub wypalonych zawodowo nauczycieli mianowanych oraz fikcyjnego awansu zawodowego, który rzeczywiście polega na zbieraniu zaświadczeń i papierów, boli każdego, komu zależy na poziomie oświaty. Ale trzeba dyskutować trzymając się rzeczywistości i dlatego chciałabym sprostować informację zawartą w artykule. Na szczycie kolumny z pensum w wybranych krajach UE znajduje się Hiszpania z 30 godzinami.
Naprawdę chciałabym być nauczycielem w Hiszpanii i na takie pensum zgodzi się prawie każdy nauczyciel. Otóż, wg odnośnego zarządzenia Ministra Edukacji, tydzień pracy nauczyciela szkoły średniej to 37,5h, z czego 30 to MAKSYMALNA liczba godzin do dyspozycji szkoły, a 7,5 to praca nauczyciela poza szkołą (praca w domu, przygotowanie wycieczek, wyjazdów, ale także lekcji czy programu nauczania). Natomiast z 30 godzin, które pozostają w gestii szkoły, 25 to godziny, które nauczyciel spędza w szkole, a reszta przeznaczona jest na zebrania rady pedagogicznej, zebrania ewaluacyjne, czy czas wycieczek szkolnych, przekraczający godziny opłacane w ramach zajęć szkolnych. A co składa się na 25 godzin obowiązkowego przebywania na terenie szkoły? 18 godzin zajęć lekcyjnych oraz 7 godzin na spotkania z rodzicami, zajęcia indywidualne z uczniami zebrania wychowawców czy koordynatorów przedmiotów (w hiszpańskich szkołach każdy przedmiot ma swojego kierownika, a wszyscy nauczyciele danego przedmiotu stanowią "departament", który ustala i ujednolica nauczanie przedmiotu, cele i metody) lub zastępstwa. Pensja? - ok. 2000 euro miesięcznie plus wysługa lat (niemała) oraz dwie pensje dodatkowe (trzynastka i czternastka). Nauczyciel ma też zazwyczaj odpowiednio wyposażoną salę oraz miejsce do pracy własnej czy spotkań indywidualnych z rodzicami.
Suche dane mogą być mylące. Kto by się nie zgodził na hiszpańskie pensum – przecież zawiera i przewiduje wszystkie te prace, które uczciwi nauczyciele wykonują, nie otrzymując za nie żadnego dodatkowego wynagrodzenia! Wszelkie zmiany w oświacie powinny dążyć do
realnego (a nie demotywującego) wynagrodzenia pracy nauczyciela (wszyscy wiemy, że na takich samych stanowiskach wkład pracy bywa krańcowo różny) oraz do możliwości usuwania z pracy tych, którzy już dawno powinni się przekwalifikować.
Małgorzata Wojtyniak