Nigdy nie będzie kompletnej listy leków refundowanych, gdyż wymagałoby to wpisania na taką listę wszystkich produkowanych leków - powiedział w poniedziałek premier Donald Tusk. Podkreślił, że lista nie jest autorskim pomysłem ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.
Nową listę refundacyjną Ministerstwo Zdrowia opublikowało w sobotę. Resort dokonał 139 obniżek cen leków, na liście znalazło się 216 nowych pozycji, w tym preparaty stosowane w terapii m.in.: nowotworów, po przeszczepach, schizofrenii, raka piersi w II rzucie hormonoterapii, choroby Alzheimera, astmy.
"Nigdy nie będzie kompletnej listy leków refundowanych w Polsce ani w żadnym innym kraju na świecie. Kompletna lista leków refundowanych - jak rozumiem - byłaby to refundacja dla wszystkich leków, jakie są produkowane" - powiedział premier na konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie o listę.
Jego zdaniem, każda lista leków refundowanych będzie budziła opór przede wszystkim firm, których leki nie znalazły się na liście, a także grup pacjentów przywiązanych do poszczególnego leku, a którym proponuje się inny, np. tańszy, albo w innym opakowaniu.
"Lista będzie się zmieniała co dwa miesiące, bo zakładamy, że uzyskujemy w ten sposób także większą konkurencyjność. Fakt, że obowiązują, zgodnie z nową ustawą (refundacyjną), nowe zasady, spowodował, że negocjacje z firmami farmaceutycznymi przynoszą efekt, ale przede wszystkim powstał automatyczny mechanizm, który powoduje, że bez żmudnego procesu negocjacji firmy same są gotowe obniżać ceny leku w porównaniu do ceny wyjściowej sprzed kilku miesięcy" - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że jedynym celem nowych zasad jest systematyczne powiększanie palety leków, albo - gdy jeśli nie jest to możliwe - wymiana leków na lepsze, tańsze. Jak mówił, chodzi o utworzenie takiego mechanizmu konkurencji, który uchroni polskich pacjentów od nadmiernych ambicji finansowych producentów i firm farmaceutycznych.
"Każda następna zmiana (listy refundowanych leków - PAP) powinna być lepsza ze względu na to, że wiemy więcej na temat leków. (...) Zmienność kształtu listy refundowanej nie oznacza, że ta poprzednia była błędem" - zaznaczył. Dodał, że rządowi zależy, żeby z każdym rokiem oferta na liście leków refundowanych była coraz szersza.
Tusk podkreślił, że wie o tym, iż po każdym ogłoszeniu nowej listy leków refundowanych będą podnosiły się głosy niezadowolenia. "Jeśli pojawi się lista leków refundowanych i będzie cisza, wszyscy będą zadowoleni, to nabiorę dramatycznych podejrzeń wobec tych, którzy tę listę ułożyli" - mówił.
Oświadczył, że lista leków refundowanych nie była i nie jest autorskim pomysłem ministra zdrowia. "Zaangażowane są do tego instytucje, najwybitniejsi polscy lekarze, profesorowie, jest tzw. komisja przejrzystości (...) i to jest zbiorowa odpowiedzialność wielu osób, instytucji za optymalny kształt takiej listy leków refundowanych" - powiedział Tusk.
"My zawsze będziemy musieli szukać kształtu optymalnego, a nie idealnego, bo idealnego (...) nigdy nie uzyskamy ze względów oczywistych, finansowych" - zaznaczył premier.
Jak mówił, zawsze będzie istniał wielki dylemat co do tej listy. "Za każdym razem będziemy mieli ten problem, czy dopuścić na rynek i refundować leki, co do których wszystkich skutków nie jesteśmy pewni ze względu na brak badań eksperymentalnych. Dzieci są tutaj grupą najbardziej zagrożoną. Ale działamy z jak najlepszą wolą w tej kwestii" - zaznaczył.
Powiedział, że na każdej liście leków refundowanych będzie brakować jakiegoś leku i to będzie powodować czyjeś nieszczęście. "Zdajemy sobie z tego sprawę. (...) Nie jest możliwe, żeby wszystkie leki na wszystkie przypadki znalazły się na liście leków refundowanych" - zaznaczył Tusk.
Zwrócił uwagę, że nie ma takiego państwa na świecie, gdzie wszystkie oczekiwania, aspiracje - przede wszystkim producentów leków - mogły być zrealizowane poprzez taki, a nie inny kształt listy.