Andrzej Mleczko genialnie ujął istotę działań Ruchu Palikota. Ciekawe, czy jest tego świadomy.
07.11.2011 11:33 GOSC.PL
Czytelnik „Gościa”, pan Wojciech (jeszcze raz serdecznie dziękuję!), przysłał mi mailem linki do dwóch rysunków satyrycznych. Jeden z nich, współczesny, autorstwa Andrzeja Mleczki, przedstawia Janusza Palikota matującego katolickiego biskupa podczas partyjki szachów (z powodów prawno-autorskich nie umieścimy dziełka u nas na stronie – karykaturę można znaleźć pod tym odnośnikiem). Drugi z nich, sprzed ponad stu lat, wygląda niemal identycznie: przedstawia również grających w królewską grę niemieckiego kanclerza Bismarcka i papieża Piusa IX. Polityk co prawda jeszcze nie matuje, ale już zdążył następcy św. Piotra zbić kilka figur.
Polski rysownik, świadomie bądź nie, genialnie uchwycił podobieństwo obu zjawisk historycznych. Prowadzony przez bismarckowskie Niemcy Kulturkampf miał za zadanie ograniczenie wpływu Kościoła katolickiego na rzeczywistość w kraju. Kierowane przez protestanckie Prusy cesarstwo nie chciało konkurencji w walce o dusze poddanych: Obrigkeitsstaat, państwo urzędnicze, potrzebuje posłusznych obywateli, którzy nie czują powiązań z Kościołem Powszechnym.
Podobnie jest i dziś. Współczesny Kulturkampf ma za zadanie wyrugować z państwa chrześcijańską etykę i zastąpić ją „neutralnością światopoglądową”. Ideowy następca w tym zakresie Żelaznego Kanclerza, Janusz Palikot, zwalcza w tym celu katolicką hierarchię i duchowieństwo, atakuje nauczanie Kościoła. Ten, komu się wydaje, że robi to w celach wolnościowych, srogo się zawiedzie: dusza ludzka nie zna próżni i tam, gdzie wyrzuca się z niej Boga, o wiele łatwiej upchnąć innego bożka. Tak się dziwnie składa, że zazwyczaj jest nim wszędobylskie państwo. Wbrew pseudoliberalnym zarzekaniom Palikota, tak może być i tym razem.
Bismarckowi nie udało się zamatować Kościoła i miejmy nadzieję, że Palikotowi się to nie uda. Oby do czasu swej porażki zbił jak najmniej figur.
Stefan Sękowski