> Jak mam czytać Ewangelię, by nie usłyszeć słów świętego oburzenia: „jakież to….”. Zauważyłem, że zazwyczaj ostateczny argument mający zamknąć usta.
Gdyby autor miał pewne pojęcie o katolicyzmie i czytał niezredukowaną wersję PŚ, a nie wersje protestanckie, to by wiedział, że Pismo Święte nie jest do indywidualnego tłumaczenia, jak pisze św. Jakub. Widziałby, że na równi z PŚ należy traktować tradycję Kościoła, jego Magisterium. Samo PŚ powstało w Kościele, a nie zostało zrzucone z nieba do indywidualnego wyjaśniania. A więc autorze, weź do ręki komentarze Ojców i Doktorów Kościoła. W ten sposób na pewno nie zejdziesz na manowce próbując zrozumieć PŚ. > Biskup Andrzej Siemieniewski (cyklicznie wyjeżdża na rekolekcje z liderami charyzmatycznych wrocławskich wspólnot, wśród których są też przedstawiciele innych Kościołów)
Cóż, już samo takie wyrażenie dowodzi sprotestantyzowania. Wspólnoty protestanckie Kościołami nie są, bo nie mają sukcesji apostolskiej. Przecież to elementarna wiedza katolika. Zresztą sami protestanci odrzucili i odrzucają sukcesję apostolską i sakramenty, sami więc pośrednio przyznają, że Kościołem nie są. To są tylko wspólnoty, ale nawet nie wszyscy protestanci są chrześcijanami, bo niektórzy negują np. zmartwychwstanie Chrystusa.
Szanowny "Gościu" pomyliłeś św. Jakuba ze św. Piotrem, bo domyślam się, że chodziło ci o werset z 2 Piotra 1,20. Szerszy kontekst tego wersetu oraz jego dosłowne tłumaczenie z greki ("Wiedząc najpierw to, że żadne proroctwo nie dzieje się poprzez osobiste tłumaczenie tego, który prorokuje") nie naucza, żeby nie czytac i nie interpretować indywidualnie Pisma. Raczej oznacza, że źródłem proroctwa i jego wypełnienia jest sam Bóg.
Dziękuję za korektę w jednym, chodziło o drugi list św. Piotra Apostoła. Nie wiem jednak, skąd to pokrętne i mało sensowne tłumaczenie. Kościół od wieków zupełnie inaczej to tłumaczy. Pewnie to jakieś tłumaczenie protestanckie, albo sprotestantyzowane. A obawiam się, że do takich należy domorosłe tłumaczenie benedyktynów z Tyńca.
Biblia Tysiąclecia tłumaczy to zupełnie inaczej: To przede wszystkim miejcie na uwadze, ze żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. 2 P 1,20 W komentarzu czytamy tam: "Tylko Kościół autorytatywnie określa jaki jest sens tekstów Pisma Świętego". A więc o nauczanie Kościoła, a słowo "proroctwo" należy rozmieć szeroko, jako nauczanie PŚ, jego tekst.
W razie wątpliwości co do przekładu, należy się odwołać do tłumaczenia Wulgaty, bo to jest standardowe tłumaczenie Kościoła od wieków. A jeśli chodzi o interpretację, to należy się odwołać, to jak pisałem, należy się odwołać do Ojców i Doktorów Kościoła. No ale pewnie skłaniasz się ku protestantyzmowi, gdzie każdy sobie jest kapłanem, egzegetą pism, nauczycielem i "kościołem".
Szanowny "Gościu" nie wiem co masz na myśli pisząc o "domorosłym tłumaczeniu Benedyktynów z Tyńca". Czyżby jakaś nowa wersja "Tysiąclatki" ? Tłumaczenie, które podałem to rzeczywiście "chałupnicza" próba dosłownego tłumaczenia biblii wydanej w Grecji. W autoryzowanym przekładzie ze strony inerlinearnej dosłowne tłumaczenie brzmi bardziej składnie: Przede wszystkim wiedzcie to, że żadne proroctwo Pisma nie pochodzi z własnego wyjaśnienia. Biorąc jednak oficjalne "standardowe tłumaczenie", którego się trzymasz, też można dojść do wniosku, który wcześniej wyłożyłem. Mówi o tym werset 21: "Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili /od Boga/ święci ludzie." Proroctwa nie podlegają dowolnemu wykładowi (prorok nie zwiastuje jak mu się podoba tylko jak Duch Święty prowadzi) i nie spełniają się ze względu na prywatne tłumaczenie. W odniesieniu do twojej końcowej sugestii to: protestanci nie nauczają, że każdy może być dla siebie "kościołem" ponieważ Kościół to zgromadzenie wierzących a nie pojedynczy chrześcijanin. Zgromadzenie świętych jest królewskim kapłaństwem ale to nie znaczy, że każdy dla siebie jest kapłanem. W powszechnym kapłaństwie zawiera się wzajemna służba. Co do egzegezy to jest zasada, że Pismo tłumaczy się przez Pismo, Niemożliwa jest też egzegeza Pisma bez asysty Ducha Świętego, który jest jego właściwym autorem. Te warunki wykluczają wszelka dowolność.
@śwjacenty, w swojej odpowiedzi sam pokazujesz, że masz o podejście czysto protestanckie, czyli heretyckie.
Nie ma czegoś takiego, jak tłumaczenie dosłowne, bo nie ma jednoznacznego odpowiedniości różnych języków i pojęć w nich zawartych. Każde tłumaczenie jest więc interpretacją. Pytanie tylko, czy jest to interpretacja Kościoła, czy jakiś protestantów.
Tak samo, twoje tłumaczenie zgromadzenia wiernych jest czysto protestanckie. Kościół to nieskończenie więcej niż dwóch albo trzech, z których zresztą każdy wie lepiej. Zapominasz też oczywiście, że Duch Święty mówi przede wszystkim poprzez Kościół, a jeśli ktoś mówi inaczej, to przemawia przez niego duch, ale ten zły.
"Pismo tłumaczy się przez Pismo" brzmi jak postulat heretyka Lutra: sola scriptura, czyli zasadę tylko pismo, która odrzuca Magisterium Kościoła. Ten człowiek szukał usprawiedliwienia dla sposobu życia i był gotów zmienić nauczanie Kościoła, żeby tylko nie zmieniać swojego postępowania.
Szanowny "Gościu" zasada, że Pismo tłumaczy się przez Pismo to pierwsza zasada tzw. kanonicznej egzegezy, którą postuluje Benedykt XVI. Mówi ona o konieczności brania pod uwagę treści i jedności całego Pisma oraz odczytywania go w kluczu chrystologicznym. Papież Benedykt dodaje też pozostawanie w żywej tradycji oraz w harmonii z prawdami wiary. Co do pojmowania Kościoła jako zgromadzenie wierzących (eklezja) to co w tym jest nie tak ? Dodam, że Kościół powszechny to zgromadzenie wszystkich wierzących w Jezusa Chrystusa (protestantów też :). Każde tłumaczenie jest interpretacją, kościelne również. Interpretacja Kościoła jest prawdziwa tylko wtedy, gdy Kościół kieruje się Duchem Świętym.
Szanowny "Gościu Niedzielny". Pomijam wyjątkowo kiepski dziennikarsko styl tekstu. Z prawdziwym pisaniem powyższy tekst p. Jakimowicza wspólnego wiele nie ma. Przeraża mnie jednak coś innego. Od dłuższego czasu obserwuję, że "Gość Niedzielny" lansuje pewną wizję chrześcijaństwa, którą można nazwać koncepcją pentekostalną. Tradycja katolicka, wielkość liturgii, piękno teologii, kogo to dzisiaj interesuje? Promuje się płytką religijność w wersji "soft". Jak grzyby po deszczu mnożą się "wieczory uwielbienia" i tym podobne rzeczy. Nieszpory praktycznie zanikły, za to "wieczory chwały", by "była moc". Nadużycia liturgiczne w Polsce są potężne. Przykładem ostatnia "Wielka Pokuta" w Częstochowie. I co? Zero krytycznej refleksji, no może poza nielicznymi, którzy przestrzegają i apelują o opamiętanie (np. ks. profesor Andrzej Kobyliński). Pasterze Kościoła w Polsce dają milczące przyzwolenie na łamanie przepisów liturgicznych, na coraz to większą kreatywność i innowacje liderów wspólnot charyzmatycznych. Kościół w Polsce coraz bardziej przypomina zielonoświątkowe zbory. Za kilka, kilkanaście lat kościoły w Polsce będą świecić pustkami.
To nie są Kościoły? Przepraszam: ja reprezentuję stanowisko stricte katolickie. Cytuję określenie papieża Jana Pawła II który w „Ut unum sint” pisał wyraźnie: 64: Dialog z innymi Kościołami i Wspólnotami Kościelnymi na Zachodzie: „Rozległy program przywrócenia jedności wszystkich chrześcijan, nakreślony w Dekrecie o ekumenizmie, rozpatruje również relacje z Kościołami i Wspólnotami kościelnymi na Zachodzie. Pragnąc stworzyć klimat chrześcijańskiego braterstwa i dialogu itd.”.
Panie Marcinie. To nie są Kościoły. Taka nazwa przysługuje tylko braciom prawosławnym. Gdzie nie ma sukcesji i ważnej Eucharystii, tam - stosując jasne kryteria teologiczne (a mniemam, że dziennikarstwo religijne takie zakłada) - nie stosuje się nazwy "Kościół".
Dominus Iesus nr 17: "Natomiast Wspólnoty kościelne, które nie zachowały prawomocnego Episkopatu oraz właściwej i całkowitej rzeczywistości eucharystycznego misterium, nie są Kościołami w ścisłym sensie; jednak ochrzczeni w tych Wspólnotach są przez chrzest wszczepieni w Chrystusa i dlatego są w pewnej wspólnocie, choć niedoskonałej, z Kościołem. Chrzest bowiem sam w sobie zmierza do osiągnięcia pełni życia w Chrystusie poprzez integralne wyznawanie wiary, Eucharystię i pełną komunię w Kościele.
Może jeszcze przypomnę, jaka jest historia określenia "kościelne" w odniesieniu do wspólnot protestanckich. W swoim czasie toczyła się na ten temat dyskusja, która pozwala zrozumieć o co w nim tak naprawdę chodzi. Od dawna wspólnoty protestanckie chcą być nazywany przez Kościół "Kościołami", chociaż wcale nie zmierzają nimi być. Przeciwnie, odrzucają ciągłość apostolską, sakramenty, kapłaństwo, magisterium. Zatem zupełnie nie mogą być za takie uznane. Chodzi im jednak o terminologię. Przypominają w tym chore i rozkapryszone dzieci, które nie chcą lekarstwa, a domagają się loda.
JPII zdecydował się w "Ut unum sint" użyć określenia "kościelne", żeby wyjść na przeciw tym żądaniom, uważając, że jest to najdalej idące określenie, którego można jeszcze użyć. To określenie nie ma konotacji teologicznej. Jednak wielu teologów uważało, że i tak idzie za daleko ze względu na swoją dwuznaczność. Tak, czy tak, nie chodzi więc o uznanie za "Kościoły", tylko o to, co jeszcze można powiedzieć nie gwałcąc za bardzo prawdy.
Bogu dziękować, że potrafimy modlić się w jedności. Nie można jednak zaprzepaścić zdrowego krytycyzmu. Szczególnie w przejmowaniu elementów teologii nowo-pentakostalnej, zwłaszcza w perspektywie doczesnego dobrobytu i umieszczania w centrum daru uzdrowienia, który choć ważny i stojący w centrum zwiastowanego Królestwa, nie jest jednak darem powszechnym. Jego przeakcentowanie to nowa forma teologii doczesnego wyzwolenia, tym bardziej trudna, gdy staje się wobec faktu cierpień, śmierci, straty, biedy, choć uwielbiało i modliło... Tutaj polecam artykuł ks. Prusaka (z którym się w wielu tematach nie utożsamiam) o religijności wellness lub rozmowę z nim ( http://audycje.tokfm.pl/odcinek/Wellness-czyli-religia-dobrego-samopoczucia-Rozmowa-z-ks-Jackiem-Prusakiem/41443 ). Ucieka protestantom niektórych nurtów integralność Paschy w życiu chrześcijanina, także poprzez cierpienie. Inna rzecz, to formy modlitwy, zwłaszcza te znane od fali tzw. Toronto blessing, dziś szeroko kwestionowanego w USA przez wielu ewangelikalnych, a u nas rozkwitającego w postaci przypisywania znamion duchowych zjawiskom często (choć nie zawsze) o charakterze psychologicznym (śmiech, kaszel, itp.).
Rozeznawajmy duchy, co jest z Boga. Bez zamknięcia, bez izolacji, ale też bez naiwności i ślepego naśladownictwa. Powoływanie się, zwłaszcza w środowiskach tzw. tradycjonalistów, na autorytet ks. prof. Kobylińskiego uważam również za chybione, zwłaszcza, że jego poglądy etyczne (na marginesie Amoris Letitia, kwestii homoseksualizmu) nie są ostre. Wydaje się, że jego spór z posługującym charyzmatycznie ks. prof. Misiarczykiem, z tej samej diecezji płockiej, miejscami stracił z merytoryczności na rzecz resentymentów. Polecam wypowiedź ks. Misiarczyka: http://www.fronda.pl/a/ks-prof-leszek-misiarczyk-dla-frondapl-czy-kosciolowi-katolickiemu-w-polsce-rzeczywiscie-grozi-pentekostalizacja,55502.html
Pozwolę sobie na małe doprecyzowanie: myśląc o poglądach nie ostrych, uważam, że ks. profesor nie wypowiada się jasno i zbyt często, tak w debatach etycznych (choćby TV Republika), jak i w sporze o pentakostalizację Kościoła operuje dużymi ogólnikami i poglądami wywołującymi wrażenie wysoce subiektywnych, bo brak w nich choćby do odwołania mnóstwa świadectw uczestników spotkań modlitewnych (np. Polska The Times http://www.polskatimes.pl/artykul/3951077,ks-kobylinski-kwestia-o-bashobory-i-charyzmatykow-dzieli-kosciol-to-hybrydowa-wojna-religijna,id,t.html).
Drogi Panie Marcinie, zacytował Pan fragment „Ut unum sint”, i w komentarzu pokazał Pan, że go nie rozumie.
JPII konsekwentnie rozróżniał pomiędzy Kościołami i Kościołami i Wspólnotami chrześcijańskimi. To pierwsze określenie odnosi się do prawosławnych, to drugie do protestantów. Tutaj akurat JPII poszedł najdalej używając przymiotnika "kościelne", zamiast "chrześcijańskie". Nie oznacza to jednak Kościoła!
Taka była nauka Kościoła od Soboru Trydenckiego, i JPII jej absolutnie nie zmienił, bo nie chciał i przede wszystkim nie mógł. Chwytanie się słówka w jednym miejscu, które i tak nie określa wspólnot protestanckich jako Kościoły, to nie jest metoda.
Zaczyna mnie denerwować to oglądanie się na inne denominacje chrześcijańskie. Mamy swoje tradycje, swoje obrzędowości, także charakterystyczne dla lokalnej, tj. polskiej obyczajowości. Po co szukać więcej? Należy to eksponować, przywracać temu należne miejsce i propagować rozumienie tego. W każdej parafii inna oferta. Czy leci z nami pilot?
Artykuł ten rozumiem jako pewną prowokację. Jednak oczywiste jest, że chyba nikt nie ma nikomu za złe, że stara się utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi kościołami/wspólnotami chrześcijańskimi i innymi wyznaniami. Chodzi jednak o to, że my katolicy mamy coś niezaprzeczalnie najwspanialszego, mamy dar Jezusa obecnego swoim Ciele i Krwi, który przychodzi do nas w sakramentalnej liturgii Kościoła, dar Jezusa, który bez najmniejszej wątpliwości jest z nami obecny w Najświętszym Sakramencie. I dlatego chcemy z innymi podzielić się tym darem, o którym wiemy, w który wierzymy i który jest żywy w naszym Kościele. Dar Ducha Świętego jest przecież również obecny w Kościele katolickim – na pewno w decyzjach Magisterium Kościoła i w liturgii Kościoła. Jednak w innych przypadkach potrzebne jest rozeznanie. Jaki to duch przychodzi? Nie jest to pewne na pierwszy rzut oka. Jeśli rzeczywiście przychodzi Duch Święty, to na pewno prowadzi ludzi do sakramentów, w których działa sam Jezus.
Panie Marcinie to oczywiste dlaczego ludzie piszą i mówią Panu, że to protestanckie. Wyciąga Pan wersety z Ewangelii Świętej i czyta je Pan dosłownie (z pominięciem nauki Kościoła Katolickiego w tym temacie) uważając, że ma Pan rację bo napisane jest to wprost. Panie Marcinie proszę czytać Pismo Święte przez naukę Kościoła Świętego zawartą w Katechiźmie Kościoła Katolickiego podpisanego przez papieża. Dopiero to światło, które pochodzi z tej nauki może Pan uznawać za prawdziwe i pełne (a nie oparte na domysłach, jak robią to inne wyznania chrześcijańskie. Odrzucając naukę Magisterium Kościoła odrzuca Pan pełną prawdę. W KKK zapisane jest m.in. w jaki sposób Pan Jezusa uzdrawia obecnie wymienione są sakramenty uzdrowienia. Napisane jest również, że Pan Jezusa udziela swoich łask przez sakramenty swojego Kościoła, stanowią one źródło przez które płynie moc naszego Pana tak naucza Kościół Katolicki. Także wyznając Credo mówi Pan wierzę w jeden Święty i apostolski Kościół, a więc uznaje Pan jego naukę, naukę apostołów, a nie swoją opartą na domysłach. Tylko Kościół ma prawo do tłumaczenia Pisma Świętego jako ten który strzeże depozytu wiary mowa o tym mi.n w 2 Liście Świętego Piotra, rozdz. 1 wers. 20. Jeżeli nie mówi Pan tego czego naucza KKK zawsze będzie Pan osądzany. Wielu było takich, którzy przez swoją dumę nie chcieli słuchać tego co mówią Apostołowie.Mam nadzieję, że Pan, Panie Marcinie nie podzieli losu tych "wielu" i będzie Pan trwał w nauce Świętego Kościoła Katolickiego.
jakie to smutne - wierzyc tylko w martwe obrazy, w JEzusa pogrzebanego i nie zmartwychstalego, w to, w co wierza "wierzacy ale nie praktykujacy"... czlowieku, czytaj Biblie zgodnie z Duchem Swietym a bedziesz rozumial, dlaczego potrzebny nam BOG na codzien, a nie tylko "litera prawa" (to tez jest w Biblii!!!) Rzeki wody zywej, Boza moc, Boza chwala, Jezus zmartwychstaly - to ratuje i ozywia, a nie puste slowa. Cala sluzba Jezusa gdy zostal namaszczony to bylo chodzenie i uzdrawianie chorych, modlenie sie o uwolnienie od demonow itd! w jakiego Ty Jezusa wierzysz? I po co Ci taki Jezus, jesli nie chcesz by cos zmienil w zyciu? A co jest w dziejach Apostolskich - idzcie na swiat i gloscie Ewangelie; uzdrawiajcie chorych; demony beda wychodzic! I jeszcze "bedziecie czynic cuda jeszcze wieksze odemnie" !
Szanowny "Gościu" napisałeś, że " Nie ma czegoś takiego jak protestanckie credo". Oczywiście. Dlatego protestanci uznają credo soborów powszechnych. Zarzucasz mi to czego nie napisałem i następnie dzielnie z tym polemizujesz. Przytaczasz jakieś teoretyczne, akademickie koncepcje teologów protestanckich tak jakby to było wyznanie wiary obowiązujące ewangelicznych chrześcijan. Jest wielu teologów katolickich, którzy też snują przeróżne koncepcje i co z tego ? Jezus jest jeden ten sam teraz, zawsze i na wieki.
Przede wszystkim protestanci nie są chrześcijanami,ponieważ zaprzeczyli całej nauce KK,dogmatom,czy etyce. U nich nie ma żadnej moralności i etyki. Nawet rozumienie Trójcy św.jest wypaczone. Protestanci wierzą ponadto i maja obraz Jezusa,którego nie ma. Nawet w Biblii. Ponadto mentalność i nauczanie w skrócie brzmi "wszyscy winni,tylko my jesteśmy święci". Zupełnie,jak u wspólnot oazowywch,z nimi p. Marcin ma spore związki. A wiadomo,że ks. Blachnicki wspolpracowal z protestantami,oraz przyjął wiele z ich ideologii,zwłaszcza charyzmatycyzm i bledna interpretację Biblii,kursy Alpha,to też wymysł protestantów. Akurat urodziłem się w rodzinie i wychowywalem w sekcie luterańskiej,więc mogę wypowiadać na ten temat,w przeciwieństwie do p. Jakimowicza. Teraz ja jestem od wielu lat katolikiem,a p. Marcin mentalnie(i chyba w rzeczywistości także) protestantem. Katolikom nie potrzeba niczego brać od heretyków protestanckich,trzeba ich nawracać na prawdziwą wiarę,katolicy mają wszystkie narzędzia potrzebne do zbawienia -sakramenty,nabożeństwa,Różaniec etc. Po co nam heretyckie książki i rozumienie Biblii i przeinaczanie go na modłę heretyków? Śmiem twierdzić,że gdyby dziś Kościół RK wrócił do Tradycji katolickiej,Mszy trydenckiej i całej swej nauki,to wspólnoty oazowe,Charyzmatycy,Neokatechumenat,i wiele innych wspólnot,po prostu odeszłoby z KK,jak to zrobiło już trochę wspólnot charyzmatycznych,czy oazowych(vide wspólnoty z Lublina i grupa pastora Chojeckiego),i utworzyłoby sekty. Czy my,katolicy mamy dążyć do rozbicia Kościoła? Nie. Kościół jest misyjny i ma nawracać heretyków,schizmatyków,pogan,żydów czy muzułmanów,a nie dialogować z nimi i wchodzić im w tyłek,jak obecnie. Coraz to słychać,jak ludzie mówią,że skoro innowiercy sa też wiernymi,że jest wiele dróg prowadzących do Boga,to ja sobie poszukam gdzie indziej,bo Kk mi na to pozwala,a nawet zachęca. Prosiłbym p. Marcina o rozwagę i wzięcie pod uwagę powyższych faktów i nie pisanie bzdur. Jest pan inteligentnym facetem i powinien p.zrozumiec powagę obecnej sytuacji Kościoła. A nie jest ona dobra.
Rozumiem, że Pawel, Tymoteusz, Febe, Pryska i Akwila i wielu innych którzy działali dla Boga, jak jeszcze Pisma Świętego nie było, zdobyli z przyszłosci jakąś pieczątkę od papieża i na tej podstawie można ich uznać za cheześcija?
Szanowny "Piotrze" trochę cię poniosło. Mam nadzieję, że twój wpis wynika z nieświadomości i kierowania się stereotypami i tylko dlatego nie kwalifikuje się do usunięcia przez administratora za obrażanie pobożnych chrześcijan z innych wspólnot niż twoja. Informuje więc, że wszyscy protestanci (pomijam wszelkie sekty antytrynitarne itp.) tak jak katolicy rzymscy uznają wyznania wiary sformułowane przez cztery pierwsze sobory powszechne. Protestanci tak jak inni chrześcijanie wierzą w ewangelię o Jezusie Chrystusie (Bogu i Człowieku), który swoją ofiarą pojednał nas z Ojcem a przez zmartwychwstanie dał nam nowe życie. Protestanci tak jak inni chrześcijanie wierzą w konieczną do zbawienia darmową łaskę, która jest skuteczna przez wiarę i zwracają uwagę na powołanie wierzących do dobrych uczynków, które są konsekwencją żywej wiary i tak jak wiara są poczytywane usprawiedliwionemu z łaski za sprawiedliwość (u niewierzących w Chrystusa jak naucza Pismo najlepsze uczynki są przed Bogiem "jak skrwawiona szmata"). Poza tym reformatorzy nie zaprzeczyli jak piszesz całej nauce KK tylko tej jej części, która kłóciła się z doktrynami biblijnymi. Właściwie to nawet nie głosili nic nowego czego nie byłoby w nauczaniu Kościoła powszechnego sięgając np. do św. Augustyna. Pozdrawiam.
Ależ się znowu udałeś, śwjacenty, ech! Nie ma jak wziąć swoje wyobrażenia za rzeczywistość, to tak upraszcza życie. A może jesteś protestantem? Jeśli nawet tak, to i o tym nie masz pojęcia.
"Informuje więc, że wszyscy protestanci ... tak jak katolicy rzymscy uznają wyznania wiary sformułowane przez cztery pierwsze sobory powszechne" - ty nie informujesz, tylko nie masz pojęcia, albo naumyślnie wprowadzasz ludzi w błąd. Nie ma czegoś takiego jak protestanckie credo - coś takiego jest nawet samo w sobie sprzeczne. To jest wymysł naiwnych pseudo katolickich pseudo teologów. Ale już dawno wielu z nich się z takich poglądów wyleczyła - dokładniej wyleczyli ich protestanci. Protestant sam ustala, w co wierzy, mówił już o tym sam heretyk Luter.
"Protestanci tak jak inni chrześcijanie wierzą w ewangelię o Jezusie Chrystusie (Bogu i Człowieku), który swoją ofiarą pojednał nas z Ojcem a przez zmartwychwstanie dał nam nowe życie." - I znowu przejaw ignorancji. Tak, dla protestantów podstawą jest tekst Biblii tłumaczony dość dowolnie. Jednak zasada "sola scriptura" pozwala im wysnuwać dowolne wnioski. Np. że Jezusów buło dwu, jeden ewangeliczny, drugi historyczny. Że ten "historyczny", to wcale nie był taki, jak ten ewangeliczny, który jest postacią literacką. Tak twierdził najwybitniejszy "teolog" protestancki ostatniego stulecia - Barth. Inni twierdzą, że np "Jezusów" było więcej, ale żadnej zgody co do liczby nie ma. Są też tacy, co twierdzą, że Jezus nie zmartwychwstał, dokładniej ten "historyczny", bo tel literacki, to oczywiście tak.
"Protestanci tak jak inni chrześcijanie wierzą w konieczną do zbawienia darmową łaskę, która jest skuteczna przez wiarę i zwracają uwagę na powołanie wierzących do dobrych uczynków ..." - to też jest wyraz zupełnej i porażającej ignorancji, i to jeszcze większej. Łaska to pojęcie chrześcijańskie, nie protestancki. Protestanci, ich zdaniem, łaski nie potrzebują. Twierdzą, że wystarczy sama wiara - zasada "sola fidei". O to od wieków toczy się spór Kościoła z tymi heretykami.
"Właściwie to nawet nie głosili nic nowego czego nie byłoby w nauczaniu Kościoła powszechnego sięgając np. do św. Augustyna." - Co za ignorancja po raz kolejny. Czyż to nie heretyk Luter twierdził, że Jezus był grzesznikiem i to największym!? Czyż nie on oskarżał Boga Ojca o okrucieństwo!? Czy nie twierdził, że Bóg musi się stać szatanem, żeby stać się potem Bogiem?
Posłucha ks. profesora Guza, bo cytuje Lutra. Te cytaty są najbardziej porażające: https://www.youtube.com/watch?v=6lZPe_PZwJs
No tak apostołowie uzdrawiali bo nie było KKK a teraz mamy i nie uzdrawiamy :-) .. polecam lekturę dokumentu Kongregacji ds Nauki i Wiary w sprawie modlitwy o uzdrowienie autorstwa kard. Josepha Ratzingera http://www.odnowa.jezuici.pl/szum/animatorzy-i-liderzy-mainmenu-34/dokumenty-mainmenu-78/73-instrukcja-kongregacji-nauki-wiary-nt-modlitwy-o-uzdrowienie ....
Interesująco napisane. ✒ :-)) Ja uważam, że taka reakcja, niektórych wierzących bierze się między innymi z nawyków intelektualnych, wyobrażeniowych, mentalnych - a - nawet może z - ᐖmojego urażonego Jaᐛ. Idąc dalej tym tokiem to myślę, że na taką postawę, decydujący wpływ ma - temperament.🔥🎆 Każdy człowiek ma w sobie jakąś wrażliwość: konserwatywną, liberalną, fideistyczną , tradycjonalistyczną / etniczno-religijną. I w zależności, kto ma daną dynamikę, to tak będzie reagował. Mogą być tacy, którzy mają jednocześnie - w pewnym sensie - oczywiście te różne warianty w sobie i umieć poruszać się w ramach tych danych sfer. 🌀 W każdym bądź razie, to jest - ᐖcoś takiego - jak przedstawia ta myślᐛ - 【Simone Weil】 ▶▶▶ 【Nierozumni mówią o synkretyzmie a propos Platona. Nie ma potrzeby uprawiać synkretyzmu tam, gdzie jest jedność. Tales, Anaximander, Heraklit, Sokrates, Pythagoras to ta sama doktryna, jedna doktryna grecka, widziana przez różne temperamenty.】🎉【prymas Stefan Wyszyński】▶▶▶ 【Uprzejme spojrzenie i uśmiech znaczą często więcej, niż udana rozmowa.】😊👏🚪💟💟💟 Pozdrawiam! ~(˘▾˘~)
Marcinie, przecież sam opisujesz swoje wyobrażenie o świecie i chrześcijaństwie i o Bogu. Dlaczego innym odbierasz prawo do prawdy, skoro tylko Bóg jest prawdą. Itd.
A jeśli chodzi o "braci protestantów" w Polsce to najczęściej są to byli katolicy, którzy wyrzekli się sakramentów, Papierza i jedności Kościoła, i tacy są między innymi Twoi przyjaciele z Wrocławia czy Warszawy.
mądrze piszesz, w Polsce herezja ma się dobrze i co najdziwniejsze przerażenie bierze że tyle budynków kościelnych posiada w naszym kraju herezja luterańska..tylko proszę : ORTOGRAFIA! papieŻ!!! a nie żaden papierz na litość boską, to strasznie razi...
Mnie też niesłychanie zajmuje ten "problem" niby protestantyzacji KK, może bardziej przejmowania stylu protestanckiego nauczania. Z jednej strony jak się wejdzie do zwykłego kościoła parafialnego to wspólnotowe życie modlitewne jest w zaniku (chodzi mi o coś więcej poza 40 minutową niedzielną Eucharystią w pośpiechu i daleko posuniętej anonimowości), nie słyszałem jeszcze, żeby jakiś proboszcz powiedział: słuchajcie modliłem się z parafianami w tej i tej intencji i ktoś został uzdrowiony, ludzie są uwalniani od nałogów, agresji, kłamstwa, małżeństwa się ratują itp.(przepraszam przypomniał mi się ks. Proboszcz Ceberek w Sanktuarium św. Tereski który organizował raz miesiącu trzydniowe modlitwy charyzmatyczne ogólnodostępne z Różańcem Adoracją, Drogą Krzyżową i uwielbieniem) Zazwyczaj jak ktoś już dozna uzdrowienia to przez modlitwę do jakiegoś świętego, przoduje w tym św. Rita :). Więc jak taka parafia wypełnia słowa Pisma: uzdrawiajcie chorych, oczyszczajcie trędowatych, wskrzeszajcie umarłych itp. wogole nie widac zeby w parafi ktos poslugiwał darami Ducha Świętego. Dopóki nie zorganizuje się charyzmatycznej,czyli pełnej wiary modlitwy o uzdrowienie wyrosłej w Odnowie w Duchu Świętym to nic się nie dzieje w takiej parafii. A dla wspólnot protestanckich, czy jakiś tam ich liderów to normalność. Ale z drugiej strony my mamy szereg katolickich mistyków, u których Pan Bóg mówi w głównej mierze o wynagrodzeniu, pokucie, oczyszczeniu i zadośćuczynieniu. Nigdzie tam nie ma mowy o wzrastaniu w charyzmatach, czynieniu cudów, raczej wezwanie do totalnego uniżenia, zapomnienia o sobie, daru i ofiary z siebie, ze wszystkiego co stanowi o człowieku w łączności z ukrzyżowanym Jezusem, bo z Krzyża płynie miłość, słodycz i moc. Myślę tu np. o Dzienniczku s. Faustyny, Rozalii Celakówny, czy ostatnio wydanym Dzienniku duchowym współczesnej mistyczki Alicji Lenczewskiej, nawróconej przez Odnowę w Duchu Świętym. więc też mam trudność w połączeniu tego wszystkiego jak się w tym wszystkim odnalezc. Bo powiadam jakbym chciał korzystać z życia parafialnego to w tradycyjnej polskiej parafii kościół jest otwarty 30 minut na Mszę św, i czesć. nie ma tam żadnego życia wspólnotowego (może jakieś tam grupki w salkach parafialnych zamknięte w sobie to żadna działalność, bo wszystko ma być apostolskie - ewangelizacyjne). Więc rozumiem autora o czym pisze.
"Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik." Brakuje nam wszystkim chyba pokory. Czy to nie jest grzech pychy?
Ileż tu krzyku nierozumnych. Krzyczący nie rozumieją, że na naszych oczach Ojciec wypełnia modlitwę Syna "aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał." Krzyczący nie chcą zauważyć, że to Papież Leon XIII przed rokiem jubileuszowym 1900, w encyklice Divinum illud munus ogłosił w całym Kościele nowennę do Ducha Św., modląc się o nową pięćdziesiątnicę - i Bóg odpowiedział na to wołanie, ale nie tak, jak chcieliby tego katolicy, przekonani w swojej pysze o własnej wyjątkowości. Poruszenie Ducha nastąpiło niemal natychmiast po wydaniu encykliki i pierwszej wielkie nowennie - ale we wspólnotach niekatolickich. My, pyszni katolicy, dostaliśmy i dostajemy nadal lekcję pokory od Tego, który wieje tam gdzie On chce, a nie tam gdzie my, przekonani o własnej nieomylności, uważamy że wiać powinien. Krzyczący tutaj nie wiedzą, że w innych czasach też krzyczeliby, ale inaczej - że misy mają być obmyte i że nie wolno uzdrawiać w szabat. Tamci też mieli najlepsze intencje, by wypełniać wolę Boga - tak jak oni sami ją sobie wymyślili. Dzisiaj kłócą się o słowa - Kościół czy nie Kościół - a nie widzą że brak im miłości.
Ale nie mam pewności, że mam rację - dopuszczam myśl, że to ja się mylę, a najważniejsze jest, by wierzyć na sposób rzymsko-katolicki. Dlatego modlę się za wszystkich wyznawców Chrystusa, by On prowadził nas zawsze we właściwą stronę.
> Krzyczący nie rozumieją, że na naszych oczach Ojciec wypełnia modlitwę Syna "aby wszyscy stanowili jedno ..."
Sam najwyraźniej niewiele z tego nie rozumiesz, choć ciskasz oskarżeniami. Jedność, jaka przynosi Chrystus, to nie jest pogańska unifikacja, jak w starożytnym Rzymie, gdzie oddawano w panteonie cześć bożkom ze wszystkich krańców imperium. Chrześcijanie umierali w mękach, ponieważ nie chcieli w tym uczestniczyć. Nie chcieli, żeby Chrystus był zrównywany z bożkami i demonami. Jedność to nie ma być jakaś pan-religia, która siłą rzeczy musi być fałszywa i diabelska.
Jedność, którą przynosi Chrystus jest w Prawdzie, w wierze, w Kościele, w sakramentach. [Mk 3,34 - 35] I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: ”Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wole Bożą, ten Mi jest bratem, siostra i matka”. A o fałszywym pokoju i fałszywej jedności mówi, że je zburzy: "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam." - To jest wczorajsze czytanie. Zburzy, bo nie ma pokoju pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy prawdą a fałszem, pomiędzy ortodoksją a herezją.
Jedności z protestantami nie ma, bo uparcie trwają w herezji, bo nie chcą wrócić do Kościoła. Ten pseudo-dialog ekumeniczny, który się dzisiaj toczy, odbywa się z zatraceniem własnej tożsamości i Prawdy. Dlatego doprowadził za to wielu katolików do upadku, herezji i odstępstwa.
> nie tak, jak chcieliby tego katolicy, przekonani w swojej pysze o własnej wyjątkowości
Tu pokazujesz swoją ignorancję. My wierzymy w Chrystusa, w to że założył Kościół, święty i apostolski. Jako katolicy jesteśmy do tego zobowiązani. Ta nasza wiara jest też wyznacznikiem tożsamości. Jeślibyśmy uwierzyli, że np. Mohammad jest prorokiem, to stalibyśmy się muzułmanami. Słowa o pysze odnieś do siebie, bo bardzo pasują.
Te wszystkie ruchy pentakostalne z omdlewaniem, a nieraz z objawami opętania demonicznego, to sprawa względnie nowa, bo sięgająca lat 60tych, a nie czasów Leona XIIIgo.
PS: W komentarzu do wczorajszego czytania, powinno być jeszcze, że nie ma zgody pomiędzy świętością i grzechem, bo dzisiaj próbuje się pojednać grzech z świętością, czystość z nieczystością. Stąd te próby wprowadzenia komunii dla cudzołożników, uznania homoseksualizmu przez kościół, błogosławienia konkubinatów itp. To nie jest Chrystusowa jedność, to jest jedność diabelska. Tak właśnie będzie ludzi "jednoczył" antychryst, kiedy się pojawi.
Autor już dawno odpłynął w klimaty zielonoświątkowo- protestanckie. Prezentuje on "ewangelię sukcesu", wypisz wymaluj klimaty pseudochrześcijańskich sekt.
Hm... nie rozumiem intencji Autora. Nie wiem co próbuje udowodnić, do czego przekonać czytelnika. Przesłanie nie jest dla mnie jasne. Nie jest "tak, tak", "nie, nie"... Może warto napisać dlaczego katolicy to NIE PROTESTANCI?
I kiedy w sercu zapala się iskierka, kiedy zaczynasz patrzeć na Boga inaczej, kiedy Boża twarz, zniekształcona przez te "wspaniałe" katolickie katechezy, gdy wmawiano ci, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który...ble, ble, zaczyna nabierać blasku, to wtedy przychodzą tacy niby jedyni, prawdziwi katolicy, obrońcy prawa, faryzeusze na miarę naszych czasów i wszystko psują, krytykują, którzy sami oglądają Boga sadystę. A idźcież... nie powiem gdzie, "przyjaciele" Hioba. Iluż to Proroków pozabijano...
"(...)sam pokazujesz, że masz o podejście czysto protestanckie, czyli heretyckie(...)" - a to jest podejście do ekumenizmu i "poszanowanie" innych chrześcijan, według filozofii największej organizacji finansowo-religijnej. Dla mnie ma przykład niektóre praktyki Kościoła Katolickiego, z którego formalnie się wywodzę, zaczęły graniczyć z herezją bo mają zaprzeczenie w Piśmie Św. Jeśli miałbym więc powiedzieć, który kościół jest najdalej od Pisma Świętego, to jest nim oczywiście Kościół Katolicki. Katolicy potrafią tylko mówić "ten heretyk", "tamta heretyczka" - nie potrafimy jednak nawiązać wspólnego dialogu bo uważamy się wciąż za ważniejszych, a prawda jest taka, że Chrystus zrównał nas wszystkich. Kościół Katolicki wcale nie jest lepszy w oczach Boga. To tylko magisterium KK próbuje nam to wmówić, powołując się na samych siebie z przeszłości czyli tradycję katolicką. A już największą herezją, jeśli mówimy o heretykach, było zrównanie ważności tradycji katolickiej (czynionej ręką ludzką z myśli ludzkiej) ze Słowem Bożym (czynione ręką ludzką z myśli Boskiej). To ośmiesza nas całkowicie i pokazuje, że nie jesteśmy niczym więcej tylko ludźmi kreującymi Wiarę Chrześcijańską na swoje potrzeby. W zasadzie czekam tylko chwili, aż Kościół Katolicki napisze swój "Nowszy Testament".
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Gdyby autor miał pewne pojęcie o katolicyzmie i czytał niezredukowaną wersję PŚ, a nie wersje protestanckie, to by wiedział, że Pismo Święte nie jest do indywidualnego tłumaczenia, jak pisze św. Jakub. Widziałby, że na równi z PŚ należy traktować tradycję Kościoła, jego Magisterium. Samo PŚ powstało w Kościele, a nie zostało zrzucone z nieba do indywidualnego wyjaśniania. A więc autorze, weź do ręki komentarze Ojców i Doktorów Kościoła. W ten sposób na pewno nie zejdziesz na manowce próbując zrozumieć PŚ.
> Biskup Andrzej Siemieniewski (cyklicznie wyjeżdża na rekolekcje z liderami charyzmatycznych wrocławskich wspólnot, wśród których są też przedstawiciele innych Kościołów)
Cóż, już samo takie wyrażenie dowodzi sprotestantyzowania. Wspólnoty protestanckie Kościołami nie są, bo nie mają sukcesji apostolskiej. Przecież to elementarna wiedza katolika. Zresztą sami protestanci odrzucili i odrzucają sukcesję apostolską i sakramenty, sami więc pośrednio przyznają, że Kościołem nie są. To są tylko wspólnoty, ale nawet nie wszyscy protestanci są chrześcijanami, bo niektórzy negują np. zmartwychwstanie Chrystusa.
Nie wiem jednak, skąd to pokrętne i mało sensowne tłumaczenie. Kościół od wieków zupełnie inaczej to tłumaczy. Pewnie to jakieś tłumaczenie protestanckie, albo sprotestantyzowane. A obawiam się, że do takich należy domorosłe tłumaczenie benedyktynów z Tyńca.
Biblia Tysiąclecia tłumaczy to zupełnie inaczej: To przede wszystkim miejcie na uwadze, ze żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. 2 P 1,20
W komentarzu czytamy tam: "Tylko Kościół autorytatywnie określa jaki jest sens tekstów Pisma Świętego". A więc o nauczanie Kościoła, a słowo "proroctwo" należy rozmieć szeroko, jako nauczanie PŚ, jego tekst.
W razie wątpliwości co do przekładu, należy się odwołać do tłumaczenia Wulgaty, bo to jest standardowe tłumaczenie Kościoła od wieków. A jeśli chodzi o interpretację, to należy się odwołać, to jak pisałem, należy się odwołać do Ojców i Doktorów Kościoła. No ale pewnie skłaniasz się ku protestantyzmowi, gdzie każdy sobie jest kapłanem, egzegetą pism, nauczycielem i "kościołem".
Nie ma czegoś takiego, jak tłumaczenie dosłowne, bo nie ma jednoznacznego odpowiedniości różnych języków i pojęć w nich zawartych. Każde tłumaczenie jest więc interpretacją. Pytanie tylko, czy jest to interpretacja Kościoła, czy jakiś protestantów.
Tak samo, twoje tłumaczenie zgromadzenia wiernych jest czysto protestanckie. Kościół to nieskończenie więcej niż dwóch albo trzech, z których zresztą każdy wie lepiej. Zapominasz też oczywiście, że Duch Święty mówi przede wszystkim poprzez Kościół, a jeśli ktoś mówi inaczej, to przemawia przez niego duch, ale ten zły.
"Pismo tłumaczy się przez Pismo" brzmi jak postulat heretyka Lutra: sola scriptura, czyli zasadę tylko pismo, która odrzuca Magisterium Kościoła. Ten człowiek szukał usprawiedliwienia dla sposobu życia i był gotów zmienić nauczanie Kościoła, żeby tylko nie zmieniać swojego postępowania.
Od dawna wspólnoty protestanckie chcą być nazywany przez Kościół "Kościołami", chociaż wcale nie zmierzają nimi być. Przeciwnie, odrzucają ciągłość apostolską, sakramenty, kapłaństwo, magisterium. Zatem zupełnie nie mogą być za takie uznane. Chodzi im jednak o terminologię. Przypominają w tym chore i rozkapryszone dzieci, które nie chcą lekarstwa, a domagają się loda.
JPII zdecydował się w "Ut unum sint" użyć określenia "kościelne", żeby wyjść na przeciw tym żądaniom, uważając, że jest to najdalej idące określenie, którego można jeszcze użyć. To określenie nie ma konotacji teologicznej. Jednak wielu teologów uważało, że i tak idzie za daleko ze względu na swoją dwuznaczność. Tak, czy tak, nie chodzi więc o uznanie za "Kościoły", tylko o to, co jeszcze można powiedzieć nie gwałcąc za bardzo prawdy.
JPII konsekwentnie rozróżniał pomiędzy Kościołami i Kościołami i Wspólnotami chrześcijańskimi. To pierwsze określenie odnosi się do prawosławnych, to drugie do protestantów. Tutaj akurat JPII poszedł najdalej używając przymiotnika "kościelne", zamiast "chrześcijańskie". Nie oznacza to jednak Kościoła!
Taka była nauka Kościoła od Soboru Trydenckiego, i JPII jej absolutnie nie zmienił, bo nie chciał i przede wszystkim nie mógł. Chwytanie się słówka w jednym miejscu, które i tak nie określa wspólnot protestanckich jako Kościoły, to nie jest metoda.
Chodzi jednak o to, że my katolicy mamy coś niezaprzeczalnie najwspanialszego, mamy dar Jezusa obecnego swoim Ciele i Krwi, który przychodzi do nas w sakramentalnej liturgii Kościoła, dar Jezusa, który bez najmniejszej wątpliwości jest z nami obecny w Najświętszym Sakramencie. I dlatego chcemy z innymi podzielić się tym darem, o którym wiemy, w który wierzymy i który jest żywy w naszym Kościele.
Dar Ducha Świętego jest przecież również obecny w Kościele katolickim – na pewno w decyzjach Magisterium Kościoła i w liturgii Kościoła. Jednak w innych przypadkach potrzebne jest rozeznanie. Jaki to duch przychodzi? Nie jest to pewne na pierwszy rzut oka. Jeśli rzeczywiście przychodzi Duch Święty, to na pewno prowadzi ludzi do sakramentów, w których działa sam Jezus.
"Informuje więc, że wszyscy protestanci ... tak jak katolicy rzymscy uznają wyznania wiary sformułowane przez cztery pierwsze sobory powszechne" - ty nie informujesz, tylko nie masz pojęcia, albo naumyślnie wprowadzasz ludzi w błąd. Nie ma czegoś takiego jak protestanckie credo - coś takiego jest nawet samo w sobie sprzeczne. To jest wymysł naiwnych pseudo katolickich pseudo teologów. Ale już dawno wielu z nich się z takich poglądów wyleczyła - dokładniej wyleczyli ich protestanci. Protestant sam ustala, w co wierzy, mówił już o tym sam heretyk Luter.
"Protestanci tak jak inni chrześcijanie wierzą w ewangelię o Jezusie Chrystusie (Bogu i Człowieku), który swoją ofiarą pojednał nas z Ojcem a przez zmartwychwstanie dał nam nowe życie." - I znowu przejaw ignorancji. Tak, dla protestantów podstawą jest tekst Biblii tłumaczony dość dowolnie. Jednak zasada "sola scriptura" pozwala im wysnuwać dowolne wnioski. Np. że Jezusów buło dwu, jeden ewangeliczny, drugi historyczny. Że ten "historyczny", to wcale nie był taki, jak ten ewangeliczny, który jest postacią literacką. Tak twierdził najwybitniejszy "teolog" protestancki ostatniego stulecia - Barth. Inni twierdzą, że np "Jezusów" było więcej, ale żadnej zgody co do liczby nie ma. Są też tacy, co twierdzą, że Jezus nie zmartwychwstał, dokładniej ten "historyczny", bo tel literacki, to oczywiście tak.
"Protestanci tak jak inni chrześcijanie wierzą w konieczną do zbawienia darmową łaskę, która jest skuteczna przez wiarę i zwracają uwagę na powołanie wierzących do dobrych uczynków ..." - to też jest wyraz zupełnej i porażającej ignorancji, i to jeszcze większej. Łaska to pojęcie chrześcijańskie, nie protestancki. Protestanci, ich zdaniem, łaski nie potrzebują. Twierdzą, że wystarczy sama wiara - zasada "sola fidei". O to od wieków toczy się spór Kościoła z tymi heretykami.
"Właściwie to nawet nie głosili nic nowego czego nie byłoby w nauczaniu Kościoła powszechnego sięgając np. do św. Augustyna." - Co za ignorancja po raz kolejny. Czyż to nie heretyk Luter twierdził, że Jezus był grzesznikiem i to największym!? Czyż nie on oskarżał Boga Ojca o okrucieństwo!? Czy nie twierdził, że Bóg musi się stać szatanem, żeby stać się potem Bogiem?
Posłucha ks. profesora Guza, bo cytuje Lutra. Te cytaty są najbardziej porażające: https://www.youtube.com/watch?v=6lZPe_PZwJs
Krzyczący nie rozumieją, że na naszych oczach Ojciec wypełnia modlitwę Syna "aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał."
Krzyczący nie chcą zauważyć, że to Papież Leon XIII przed rokiem jubileuszowym 1900, w encyklice Divinum illud munus ogłosił w całym Kościele nowennę do Ducha Św., modląc się o nową pięćdziesiątnicę - i Bóg odpowiedział na to wołanie, ale nie tak, jak chcieliby tego katolicy, przekonani w swojej pysze o własnej wyjątkowości. Poruszenie Ducha nastąpiło niemal natychmiast po wydaniu encykliki i pierwszej wielkie nowennie - ale we wspólnotach niekatolickich. My, pyszni katolicy, dostaliśmy i dostajemy nadal lekcję pokory od Tego, który wieje tam gdzie On chce, a nie tam gdzie my, przekonani o własnej nieomylności, uważamy że wiać powinien.
Krzyczący tutaj nie wiedzą, że w innych czasach też krzyczeliby, ale inaczej - że misy mają być obmyte i że nie wolno uzdrawiać w szabat. Tamci też mieli najlepsze intencje, by wypełniać wolę Boga - tak jak oni sami ją sobie wymyślili. Dzisiaj kłócą się o słowa - Kościół czy nie Kościół - a nie widzą że brak im miłości.
Ale nie mam pewności, że mam rację - dopuszczam myśl, że to ja się mylę, a najważniejsze jest, by wierzyć na sposób rzymsko-katolicki. Dlatego modlę się za wszystkich wyznawców Chrystusa, by On prowadził nas zawsze we właściwą stronę.
Sam najwyraźniej niewiele z tego nie rozumiesz, choć ciskasz oskarżeniami. Jedność, jaka przynosi Chrystus, to nie jest pogańska unifikacja, jak w starożytnym Rzymie, gdzie oddawano w panteonie cześć bożkom ze wszystkich krańców imperium. Chrześcijanie umierali w mękach, ponieważ nie chcieli w tym uczestniczyć. Nie chcieli, żeby Chrystus był zrównywany z bożkami i demonami. Jedność to nie ma być jakaś pan-religia, która siłą rzeczy musi być fałszywa i diabelska.
Jedność, którą przynosi Chrystus jest w Prawdzie, w wierze, w Kościele, w sakramentach. [Mk 3,34 - 35] I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: ”Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wole Bożą, ten Mi jest bratem, siostra i matka”. A o fałszywym pokoju i fałszywej jedności mówi, że je zburzy: "Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam." - To jest wczorajsze czytanie. Zburzy, bo nie ma pokoju pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy prawdą a fałszem, pomiędzy ortodoksją a herezją.
Jedności z protestantami nie ma, bo uparcie trwają w herezji, bo nie chcą wrócić do Kościoła. Ten pseudo-dialog ekumeniczny, który się dzisiaj toczy, odbywa się z zatraceniem własnej tożsamości i Prawdy. Dlatego doprowadził za to wielu katolików do upadku, herezji i odstępstwa.
> nie tak, jak chcieliby tego katolicy, przekonani w swojej pysze o własnej wyjątkowości
Tu pokazujesz swoją ignorancję. My wierzymy w Chrystusa, w to że założył Kościół, święty i apostolski. Jako katolicy jesteśmy do tego zobowiązani. Ta nasza wiara jest też wyznacznikiem tożsamości. Jeślibyśmy uwierzyli, że np. Mohammad jest prorokiem, to stalibyśmy się muzułmanami. Słowa o pysze odnieś do siebie, bo bardzo pasują.
Te wszystkie ruchy pentakostalne z omdlewaniem, a nieraz z objawami opętania demonicznego, to sprawa względnie nowa, bo sięgająca lat 60tych, a nie czasów Leona XIIIgo.
Dla mnie ma przykład niektóre praktyki Kościoła Katolickiego, z którego formalnie się wywodzę, zaczęły graniczyć z herezją bo mają zaprzeczenie w Piśmie Św. Jeśli miałbym więc powiedzieć, który kościół jest najdalej od Pisma Świętego, to jest nim oczywiście Kościół Katolicki. Katolicy potrafią tylko mówić "ten heretyk", "tamta heretyczka" - nie potrafimy jednak nawiązać wspólnego dialogu bo uważamy się wciąż za ważniejszych, a prawda jest taka, że Chrystus zrównał nas wszystkich.
Kościół Katolicki wcale nie jest lepszy w oczach Boga. To tylko magisterium KK próbuje nam to wmówić, powołując się na samych siebie z przeszłości czyli tradycję katolicką. A już największą herezją, jeśli mówimy o heretykach, było zrównanie ważności tradycji katolickiej (czynionej ręką ludzką z myśli ludzkiej) ze Słowem Bożym (czynione ręką ludzką z myśli Boskiej). To ośmiesza nas całkowicie i pokazuje, że nie jesteśmy niczym więcej tylko ludźmi kreującymi Wiarę Chrześcijańską na swoje potrzeby. W zasadzie czekam tylko chwili, aż Kościół Katolicki napisze swój "Nowszy Testament".
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.