100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”

GN 36/2023 Otwarte

publikacja 07.09.2023 00:00

Znacie nasze teksty, ale czy znacie nas? Poznajcie członków zespołu ogólnopolskiego „Gościa Niedzielnego”, przyglądając się im wraz z nami z lekkim dystansem.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa” Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Ks. Adam Pawlaszczyk

Oczy błyszczą mu, gdy słyszy słowa „poezja” i „Islandia”. Możecie sobie wyobrazić, jaki emocjonalny gejzer wybucha w nim, gdy zobaczy zbitkę tych słów na okładce jakiegoś tomiku. Wrażliwy, kochający Kościół i przejmujący się do żywego występującymi w nim tąpnięciami. Jako naczelny musiał mierzyć się z problemami, jakich nikt przed nim nie mógł nawet przewidzieć. Na przykład z tym, jak przygotować i sprzedać tygodnik w dramatycznym okresie, kiedy z dnia na dzień kościoły opustoszały (pandemiczne Triduum, gdy słowom: „Ta zaś świątynia niech zabrzmi potężnym głosem całego ludu” odpowiadało echo). Jest rannym ptaszkiem. Gdy katowiczanie smacznie śpią, już śmiga rowerem po rozespanych ulicach.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Bogumił Łoziński

Erudyta, który o mediach wie (prawie) wszystko. Z niejednej redakcji chleb jadł, w niejednej pracował. Jednak to z „Gościem Niedzielnym” związał się na dobre i na złe. Doskonale orientuje się w niuansach wielkiej polityki, i tej mniejszej również. Jako dziennikarz – rzetelny do granic, zawsze świetnie przygotowany. Mimo że wie swoje, czuje swoje i potrafi swego zdania bronić, w działaniach dziennikarskich jest zawsze obiektywny i, co dziś już rzadkie – potrafi słuchać, pytać, myśleć. Prywatnie – wciąż zakochany mąż, oddany ojciec czwórki dzieci, dziadek. Kocha morze, jeziora i góry. Miłośnik piwa rzemieślniczego dobrej jakości, rekolekcji w ciszy i czworonogów.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Franciszek Kucharczak

Ludzkość dzieli się nie tylko na tych, którzy lubią krówki ciągutki, i na tych, którzy wybierają kruche, ale także na tych, którzy kochają teksty Franka, i na tych, którym podnoszą one ciśnienie bardziej niż poczwórne espresso. Ci, co znają go jedynie z ciętego pióra i felietonów, gdzie „nie bierze jeńców”, myślą, że ma charakter rottweilera. A tymczasem łagodności mógłby mu pozazdrościć jego święty imiennik z Asyżu! „Do rany przyłóż” – pasuje do niego jak ulał. Po internecie krąży sporo jego satyrycznych rysunków i gdyby zgłosił do nich copyright, byłby milionerem. Ale i tak jest szczęśliwy. To synek spod największej hołdy w rejonie, więc godo po ślonsku, sypiąc wicami jak z rękawa.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Marcin Jakimowicz

Najszybszy w redakcji. Kiedy po porannej kawie wszyscy powoli zabieramy się do mozolnego klecenia pierwszych zdań, on już ma napisany tekst. Czasem śmiejemy się, że wyrusza na reportaże, mając w laptopie gotowy artykuł, ale to nieprawda. Ta szybkość jest po prostu wynikiem dziennikarskiej sprawności Marcina i – mimo pozorów chaosu, jakie stwarza swoją bujną osobowością – jego zorganizowania. Żartami rzuca jak z rękawa i, gdyby nie był dziennikarzem, sprawdziłby się zapewne w stand-upie. Tyle że musiałby powściągnąć swoją skłonność do powtarzania każdej puenty. Za to całkiem poważnie zajmuje go właściwie jedna kwestia – co dziś mówi Duch Święty do Kościoła.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

Wiesława Dąbrowska-Macura

Mózg i serce redakcji. Choć ostateczne decyzje należą do redaktora naczelnego, to jednak w ogarnianiu zadań, terminów i zawartości samego pisma Wiesia nie ma sobie równych. Skuteczność w egzekwowaniu od nas tekstów łączy się jednak u niej z wielką wyrozumiałością i życzliwością. Tytanka pracy, oddana bez reszty „Gościowi” – czasem można odnieść wrażenie, że w nim mieszka. To, oczywiście, złudzenie, bo przecież niemało podróżuje, z mężem dzielnie chodzi po górach, a swoje zadziwienie światem często wyraża, wykrzykując: „Ludzkie słowo nie wypowie!”. Najchętniej jednak wraca na rodzinne Podlasie, by odpocząć wśród ukochanych, niezniszczonych ludzką ręką krajobrazów.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Jacek Dziedzina

Człowiek obdarzony wielkim, choć specyficznym poczuciem humoru, w którym wrodzona życzliwość miesza się z postawą ironisty. Gdy ktoś z nas, dziennikarzy, relacjonując jakieś wydarzenie, wpada w zbytnią ekscytację, Jacek zwykle słucha tego z uśmiechem, by na koniec skwitować wszystko słowami: „Ciekawe, aczkolwiek mało interesujące”. To spojrzenie z dystansu bardzo jednak przydaje się w pracy publicysty. Mało kto potrafi opisywać złożone zjawiska w sposób tak wyważony, zwracając uwagę na niuanse. Jacek uważnie śledzi też trendy współczesnej prasy, z czym wiążemy nadzieję, że jako nowy zastępca redaktora naczelnego tchnie w nasze łamy sporo świeżości.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Leszek Śliwa

Człowiek encyklopedia. Niebezpiecznie jest zapytać go o wyniki meczów Górnika Zabrze, Argentyny czy zespołów grających w La Liga, bo może opowiadać o nich godzinami. Z błyskiem w oku i po hiszpańsku. Ten znakomity dziennikarz, dziś sekretarz redakcji, to „człowiek renesansu”, osoba wielu pasji, znakomicie poruszająca się w gąszczu historycznych dat, wojennych strategicznych manewrów sprzed wieków, zapierających dech w piersiach dzieł sztuki (choć sam od lat przygotowuje cykl „w ramach”, sam się w nich nie mieści!) i klimatów rodem z programu „Z mikrofonem po boiskach”. A w relacjach koleżeńskich? Życzliwość i kultura do potęgi!

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Andrzej Grajewski

Z całego grona dziennikarzy to właśnie on ma najdłuższy staż pracy w „Gościu Niedzielnym”, przez co historię naszego pisma ma w małym palcu. Ale bije nas na głowę także w innych dziedzinach. Pan Andrzej jest kopalnią wiedzy nie tylko na tematy historyczne, w których się specjalizuje. Równie pasjonujące rozmowy można z nim toczyć chociażby o muzyce, literaturze czy sporcie. Zapalony kibic Podbeskidzia Bielsko-Biała, swoje opowieści ubarwia soczystymi metaforami, które – ku naszemu żalowi – zawsze jednak łagodzi w pisanych tekstach. Do Katowic dojeżdża z Bielska pociągiem, co po części tłumaczy ogromną ilość przeczytanych przez niego książek.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Ciąg dalszy na następnej stronie

Edward Kabiesz

Niewiele jest osób obeznanych lepiej niż on w historii kina, zwłaszcza zaś kina chrześcijańskiego, którego pozostaje niezrównanym znawcą. Z wielką uwagą śledzi też filmowe nowości, nie tylko te wyświetlane na dużym ekranie, ale i te pojawiające się w wyrastających jak grzyby po deszczu serwisach streamingowych. Jego dobry smak i zdrowy rozsądek nie pozwalają mu przejść obojętnie w recenzjach wobec absurdów tzw. politycznej poprawności, które zawsze celnie punktuje. Na co dzień jest jednak człowiekiem cichym, łagodnym i skromnym. Zewnętrznie: mister elegancji. Czyta dużo książek historycznych, a najchętniej sięga po te dotyczące wypraw krzyżowych. Sam jednak krucjat nie prowadzi.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Barbara Gruszka-Zych

Nasza redakcyjna poetka artykułów wprawdzie nie pisze wierszem, ale jej wrażliwość uwidacznia się w reportażach. Zwłaszcza w odmalowywaniu słowem ludzkich portretów Basia pozostaje niekwestionowaną mistrzynią. Rzecz tkwi nie tylko w sprawności językowej, ale przede wszystkim w relacjach, które udaje jej się nawiązywać ze swoimi bohaterami. Pewnie dlatego zaufali jej Czesław Miłosz, Wojciech Kilar czy Krzysztof Zanussi, a spotkania z nimi zaowocowały świetnymi książkami. Prywatnych portretów w swoich tekstach stworzyła jednak znacznie więcej. Część z nich złożyła się na książkę „Moi ważni”, której tytuł dobrze oddaje istotę pisania Basi – ważny jest człowiek.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

ks. Rafał Bogacki

Niespotykanie spokojny człowiek. Erudyta, zakochany w Biblii i piszący o niej z prawdziwą, pełną zachwytu pasją badacza. Ponieważ do redakcji trafił z importu (duszpasterzował przez lata we Francji i w Jerozolimie), musiał zaliczyć mały „mentalny reset” i, dostosowując się do naszych realiów, zamiast „Allez France!” czy żywiołowego „Hava Nagila”, nauczyć się śpiewać narodowy hymn: „Nic się nie stałoooo, Polacy, nic się nie stałoooo”. Chodząca empatia. Niezwykle otwarty, umiejący słuchać kapłan. Od niedawna szef redakcji katowickiego dodatku „Gościa”.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Szymon Babuchowski

Dobry ludź. Śpiewa to, co sam napisał. Najlepszy poeta wśród dziennikarzy i odwrotnie. Pasjonat podróży, właśnie wrócił z Malediwów. Niebawem obok nieśmiertelnych graffiti „Tu byłem. Tony Halik” trzeba będzie dopisywać jego inicjały. Człowiek, który doskonale wie, co znaczy hasło „Świat w obłokach” i nie chodzi jedynie o wiersz Ryszarda Krynickiego czy płytę Marka Grechuty. Szymon, podobnie jak Jan Himilsbach, jest wniebowzięty i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że „człowiek musi sobie czasami polatać”. W mig (choć po prawdzie woli innych samolotowych producentów) wynajduje tanie loty. Podobno Chris Rea nagrywa płytę z angielskimi wersjami jego poezji. To będzie album wysokich lotów.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

Jakub Jałowiczor

Jeden z trojga dziennikarzy „Gościa” ogólnopolskiego mieszkający w Warszawie. Na pewno nie ma wybujałego ego, a przynajmniej go nie ujawnia, co w codziennej pracy jest zaletą nie do przecenienia. Kiedy zjawił się w „Gościu Niedzielnym”, miał już za sobą doświadczenie dziennikarskie. Jako absolwent politologii na Uniwersytecie Warszawskim zajmuje się głównie problematyką społeczno-polityczną, a także sprawami religijnymi. Dzięki dobrej znajomości języków obcych pisze również o problemach zagranicznych. Pracując w naszej redakcji, ożenił się, ma dwoje dzieci. Mimo wielu obowiązków pisze również książki, m.in. o ks. Dolindo czy o kobietach, które zginęły w obronie swej czystości.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Agata Puścikowska

Kobieta pracująca, która żadnego pisania się nie boi. Specjalistka od dzielnych kobiet walczących i w czasie drugiej wojny, i w powstaniu warszawskim, i w klasztorach, i pod postrzępionymi grzbietami Tatr. Do żywego przejęła się dewizą św. Pawła, który był Grekiem dla Greków i Żydem dla Żydów, więc dla mieszkańców Podhala jest urodzoną w Murzasichlu góralką, a dla ekipy z Podlasia babką z ziemniaczaną babką. Mama pięciorga dzieci, więc czapki z głów… Pisze, prowadzi radiowe programy i śpiewa jak z nut (i z ogromnym wzruszeniem) piosenki powstańczej Warszawy. Napisała m.in. książkę kulinarną z przepisami na rodzinne gotowanie i wraz z aktorką Dominiką Figurską podręcznik „I co my z tego MAMY?”.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Tomasz Rożek

Najbardziej rozpoznawalna twarz „Gościa” – prowadził telewizyjną „Sondę”, spoglądał na nas z billboardów i przemawiał z reklamy („Naj nie bierze się znikąd”), a niedawno został ekspertem Europejskiej Agencji Kosmicznej. Normalnie kosmos! A przy tym wszystkim nigdy nie zadziera nosa – ciągle jest tym samym Tomkiem, z którym można wesoło pogadać i który w prostych słowach potrafi wytłumaczyć najbardziej skomplikowane problemy. Nic dziwnego, że tak ochoczo słuchają go dzieci, dla których ostatnio pisze książki. Ale i my chętnie słuchamy Tomka, bo na kolegiach zawsze ma do powiedzenia coś ciekawego, co okazuje się dla nas odkryciem. Ludzie nauki już tak mają.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Anna Leszczyńska-Rożek

Jak powszechnie wiadomo, kobietę znaną ze swojej wiedzy nazywa się „wiedźmą”. Jeśli przyjmiemy to kryterium, Ania jest naszą redakcyjną… znachorką. Ponieważ ukończyła odpowiednie kursy, potrafi upichcić zielarskie mikstury, których pozazdrościć jej mógłby sam druid Panoramiks. Mieszając w garnku napój magiczny, nuci (i to jak!) – w zależności od nastroju – szanty lub ludowe przyśpiewki. Kocha tradycyjną kulturę. Najpewniej czuje się, gdy kołysze, więc dostaje gęsiej skórki na dźwięk słów: szkwał, fale, keja. Kolekcjonuje oryginalne instrumenty z różnych krajów, dlatego gdybyście mieli pod ręką jakąś cytrę czy harfę, to wiecie, do kogo uderzać. Jest żoną Tomka, więc w domu mają niezły kosmos.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

Henryk Przondziono

Ślązak z dziada pradziada i może to udowodnić. Jego przodkowie mieszkali w katowickiej dzielnicy Dąb, zanim to stało się modne. Dzięki niemu dziennikarze „Gościa” poznali od podszewki całą dyskografię Deep Purple, bo gdy jadą na materiał, głośniki służbowego opla tętnią drapieżnymi riffami „Smoke on the Water” czy „Perfect Strangers”, a 78-letni Ian Gillan wchodzi na tak wysokie rejestry, że trzeba je odtwarzać w UKF-ie. Nikt w redakcji nie wychowywał się bliżej stadionu GKS-u, a ponieważ bycie kibicem GieKSy jest ogromną lekcją pokory, Heniek jest jej wzorem. Poza tym wychował (bez „500+”!) czterech synów, więc czapki z głów!

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Roman Koszowski

Trudno znaleźć kogoś, kto by Romka nie lubił – i to właściwie mogłoby wystarczyć za całą charakterystykę. Ale dopowiedzmy – nasz fotoreporter to wręcz ideał współpracy z dziennikarzem. Nigdy nie wybrzydza na warunki, w których przyszło mu pracować, a jeśli czasem się denerwuje, to tylko za kółkiem (jest naprawdę świetnym kierowcą, dlatego innym użytkownikom dróg trudno mu dorównać). Po godzinach fan jazdy motocyklem i majsterkowania w garażu, na co dzień pozostaje człowiekiem niezwykle łagodnym, skorym do pomocy i skromnym. Gdyby nie fakt, że jego fotograficzny kunszt podziwiamy na co dzień, sam pewnie nigdy nie pochwaliłby się swoimi znakomitymi zdjęciami.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Iwo Sajdak

Gdyby urządzić konkurs na najsympatyczniejszego grafika Rzeczpospolitej, zgarnąłby wszystkie statuetki. Piekielnie zdolny – można byłoby powiedzieć, gdyby nie to, że piekło wieje nudą i nie jest kreatywne. Pochodzi z artystycznej rodziny, więc pierwszymi jego słowami nie były „mama”, „tata”, „baba”, ale „umbra” i „siena palona”. Gdy dorwie się do gitary basowej… odpływa. Muzyka jest jego ogromną pasją. Wiele razy porwał redakcyjną ekipę, nucąc (i grając z jazzowymi lub funkowymi smaczkami) pieśni wielbienia, „Sing sing” Maryli Rodowicz i inne pomniejsze szlagiery. Nie spotkaliśmy nikogo, kto nie lubiłby Iwona.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Jacek Bekman

Uosobienie łagodności, z pokorą przyjmuje kolejne zadania, które zwykle spadają na niego jednocześnie. Zastępca szefa działu graficznego nie ma lekko. Jak tu składać numer, kiedy w tym samym czasie do zrobienia jest jakiś album, folder czy inny dodatek? Kiedyś ktoś uwiecznił Jacka w chwili zmęczenia przed ekranem, a potem jeden z portali kupił to zdjęcie i umieścił przy tekście „Jak skutecznie obijać się w pracy”. Trudno o większą niesprawiedliwość! Dla równowagi trzeba jednak dodać, że wkrótce ta sama fotografia w tym samym portalu zilustrowała artykuł o pracoholizmie. A prawda jest po prostu taka, że Jacek, choć bywa zawalony pracą, zawsze świetnie się z niej wywiązuje.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Józef Wolny

Gdyby żył w starożytności, byłby najlepszym kumplem Arystotelesa. Połączył w jedno fotografowanie i metafizykę. Teraz „meta–foto–fizyka” jest jego królestwem i przyznaje się do tego oficjalnie. Jak z fotografowania zrobić prawdziwą filozofię i jak właściwie rozumieć fotografię, wie najlepiej ze wszystkich. Z niejednego pieca chleb jadał i na niejednej kliszy rejestrował nietuzinkowe sceny i portrety. Po latach biegania z aparatem fotograficznym obecnie z młodzieńczym zapałem kręci filmy i jest mózgiem naszego studia ruchomego obrazka. Na Oscara nie liczy, choć wielu z nas już widzi go na czerwonym dywanie!

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Krzysztof Kwaśniewicz

Mistrz ciętej riposty. Co rano wita nas z szelmowskim uśmiechem swoim: „Cześć, zdradzieckie!”. Nie do końca wiemy, o co mu chodzi. Ale, trzeba przyznać, współpraca z nim to czysta przyjemność. Jak trwoga, to do Krzysztofa! Przesiaduje w redakcji do późna, bo gdy wszyscy idą spać, on przetwarza i wysyła „złamane” numery w świat (czytaj: do internetu). Gdy zawiodą inne środki, tylko on wie, co w komputerze piszczy. A nie jest wcale informatykiem, tylko prawdziwym erudytą, którego pasją jest historia sztuki. Gdy „łamie” teksty, w których opisujemy muzea, galerie i wiszące w nich płótna mistrzów, może opowiadać o nich godzinami.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

Agnieszka Huf

Gdyby nie była świetną dziennikarką, mogłaby pełnić funkcję redakcyjnego psychologa. W praktyce łączy jedno z drugim. Choć na ten drugi fach ma papiery, robi to poza protokołem. Właściwie nikt w redakcji nie wie, jak to możliwe, że Agnieszki jeszcze parę lat temu w niej nie było – wydaje się tak oczywistą częścią zespołu, jak oczywiste jest wydanie jubileuszowego numeru GN. Wulkan pomysłów na tematy numeru. Otwarta na doskonalenie warsztatu (obsługę medialną ŚDM w Lizbonie uznaje za swój chrzest bojowy). Zanurzona w sieci (moderuje komentarze na naszych profilach w „społecznościówkach”) najchętniej odpoczywa na górskich szlakach, z dala od wszelkich zasięgów.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Piotr Sacha

Niespotykanie kulturalny człowiek. Nie chodzi tylko o kindersztubę, której Piotrowi trudno odmówić (Piotrowi, jako kierownikowi portalu gosc.pl, w ogóle trudno odmówić). To także chodząca wrażliwość na piękno wyrażone w sztuce. Szeroko rozumianej. Od teatru (odwołanie nowego spektaklu Lupy przeżywa równie mocno jak porażkę katowickiej GieKSy), przez literaturę (każda premiera powieści Myśliwskiego to Piotra święto narodowe), po muzykę (w oczekiwaniu na koncert klasyki w NOSPR sprawdza jeszcze jazzowe nowości płytowe). Szuka dobra w miejscach, które nie interesują żadnych algorytmów i analityków „rzeczywistości”.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Wojciech Teister

Najlepszy biegacz górski wśród dziennikarzy i najlepszy dziennikarz wśród górskich biegaczy. Coroczny Górski Bieg Frassatiego, który wymyślił i któremu poświęca wiele miesięcy pracy, stał się już rozpoznawalną i docenianą marką na mapie podobnych imprez w Polsce. Po zejściu z gór praktycznie z marszu potrafi napisać błyskotliwy komentarz i wielowątkową analizę problemu, który inni woleliby omijać z daleka. Nie boi się zajmować zdecydowanego stanowiska, a zarazem przekonująco wykazywać, że świat nie jest czarno-biały. Górskie powietrze najwyraźniej sprzyja Wojtkowi w trzeźwej ocenie rzeczywistości.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN

Jarosław Dudała

Mistrz kultury i elegancji. Szyk i styl wyraża całym sobą: od starannie dobranego stroju, przez nienaganne maniery, po sposób, w jaki się wysławia. Niezwykle precyzyjny w wyrażaniu myśli, co zawdzięcza zarówno prawniczemu wykształceniu, jak i latom przepracowanym w Katolickiej Agencji Informacyjnej. Te doświadczenia okazują się niezwykle przydatne podczas pracy w portalu gosc.pl. Jarek doskonale wie, jak skonstruować tekst, by przyciągnął uwagę czytelnika i jej nie puścił, i chętnie dzieli się tą wiedzą. Bardzo sprawny nie tylko jako dziennikarz, ale i jako redaktor cudzych tekstów. Jak ryba w wodzie czuje się w tematach z pogranicza prawa i bioetyki.

100-lecie „Gościa Niedzielnego”. Ci goście z „Gościa”   Istockphoto, Archiwum GN; Montaż Studio GN



Autorzy notek: Szymon Babuchowski, Jacek Dziedzina, Marcin Jakimowicz, Bogumił Łoziński, ks. Adam Pawlaszczyk, Agata Puścikowska.