Chcesz pouczać innych? Zastanów się nad sobą i stań przed sobą w pełnej prawdzie

ks. Adam Pawlaszczyk

|

GN 9/2023

publikacja 02.03.2023 00:00

Mówią, że Pan Bóg pisze prosto po krzywych liniach. To znaczy: z najbardziej pogmatwanych losów potrafi wyprowadzić sensowną puentę. A jak powinien postępować człowiek wobec drugiego człowieka, kiedy ten uczy się pisać?

Św. Bonifacy poucza pogan o bezsensowności ich wiary, stojąc na pniu dębu uznawanego przez nich za świętość, ściętego przez chrześcijan. Witraż z kościoła św. Jerzego w Hermann Św. Bonifacy poucza pogan o bezsensowności ich wiary, stojąc na pniu dębu uznawanego przez nich za świętość, ściętego przez chrześcijan. Witraż z kościoła św. Jerzego w Hermann

Krzywo na prostych liniach Sporo w tym fragmencie, jak i w całej literaturze tego francuskiego autora, wieloznaczności. Ale tylko pozornie. Bóg może pisać prosto po krzywych liniach naszych pokrętnych ludzkich ścieżek. Człowiek jednak może włączyć się w to Boże dzieło i drugiemu człowiekowi pomóc nauczyć się, jak przestać pisać krzywo. Nie tylko swoje imię i nazwisko. Swoje życie również. A może nawet przede wszystkim.

Ojciec siedzi obok syna, przed którym leży kartka papieru. Malec ma w ręce ołówek i usiłuje dokończyć ciąg liter rozpoczęty pięknie zaokrąglonymi brzuszkami „B”, krzywizną „A”, perfekcją „O”. Niewprawna ręka drży, przyciska ołówek do kartki za mocno albo za słabo, wychodzi poza linie. Minie zapewne co najmniej kilkanaście miesięcy, zanim dziecko przestanie potrzebować tej początkowej litery, by ją naśladować. By w jego głowie zaokrąglone brzuszki stały się „B”, a perfekcyjne koło – „O”. Nikt się temu nie dziwi, tak samo jak temu, że pochylony nad synem ojciec ma za zadanie nie tylko chronić przed błędem, wprowadzać harmonię w ten pozorny, dziecinny bałagan, ale i wypowiadać wielokrotnie nazwę tej samej litery, w końcu zacząć te litery łączyć w sylaby, tłumaczyć, co te połączone sylaby oznaczają. Dziecko nabierze umiejętności pisania i czytania i już nigdy nie wspomni tego pierwszego perfekcyjnego „O”, tych pięknie zaokrąglonych brzuszków, tej krzywizny „A” jako wyzwania, poważnego problemu, wyczerpującego wysiłku. Dzięki tym chwilom, tygodniom, miesiącom nauczy się nowej formy komunikacji. Wejdzie w kolejną, bardzo znaczącą przestrzeń społecznych umiejętności. Zrobi krok naprzód. To jest pierwszorzędny owoc uczynku miłosierdzia, który nazywa się „nieumiejętnych pouczać”. Ale owoc ten to tylko objaw rozwoju, konieczny, lecz nie najważniejszy i nie oddający wszystkiego. Pouczając, nie uczysz jedynie, raczej pomagasz człowiekowi rozwinąć się w pełni.

Między pouczającym a napominającym

„ (...) podobnie jak o drzewie, nic nie wiesz o człowieku, jeśli go podzielisz na momenty trwania i pokawałkujesz wedle tego, co go odróżnia” – napisał Antoine de Saint-Exupéry w swojej „Twierdzy”, dodając: „Drzewo to wcale nie nasienie, a potem łodyga, potem pień gibki, wreszcie suche drewno. Nie trzeba go dzielić, by poznać. Drzewo to ta potęga, co wolno zaślubia niebo. Podobnie i ty, mały człowieku. Bóg sprawia, że rodzisz się, rośniesz, że wypełniają cię kolejno pragnienia, żale, radości i cierpienia, wściekłość i przebaczenie – a potem bierze cię do siebie z powrotem. Nie jesteś jednakże ani uczniem, ani małżonkiem, ani dzieckiem, ani starcem. Jesteś tym, który szuka swojej pełni. A jeżeli będziesz umiał zobaczyć, że jesteś gałązką kołysaną wiatrem, ale mocno wszczepioną w drzewo oliwne, poruszany powiewem zakosztujesz wieczności. I wszystko dookoła ciebie stanie się wieczne. Wieczne będzie śpiewające źródło, co poiło twoich przodków, wieczny blask oczu, kiedy się będziesz uśmiechał do ukochanej, i wieczny chłód, i rześkość nocy. Czas nie jest wtedy klepsydrą przesypującą piasek, ale żniwiarzem, co wiąże snopy”.

Pouczanie nieumiejętnych ma pewną wspólną cechę z upominaniem grzeszących: w obu przypadkach potrzeba sporej dawki otwartości, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. W obu przypadkach relacja pomiędzy tymi stronami jest kluczowa. Jeżeli napominający stanie w roli bezlitosnego sędziego, nie tworząc przy tym przestrzeni bezpieczeństwa dla napominanego, relacja ta nie będzie miała nic wspólnego z chrześcijańskim upomnieniem, a i skutku zapewne nie przyniesie. Jeśli pouczający zrobi z siebie figurę wszechwiedzącego, który nigdy się nie myli, a pouczać będzie z pozycji lepszego, mądrzejszego, pouczanie będzie bezskuteczne, o ile nie szkodliwe. Bo raz zraniony pouczany może się już więcej na wiedzę nie otworzyć. Przemawiając do tłumów, Pan Jezus przestrzegał przed nazywaniem siebie „nauczycielem” – chodziło, jak sądzę, właśnie o to. Chcesz pouczać innych? Zastanów się nad sobą i stań przed sobą w pełnej prawdzie. Nie jako rzekomo pokorny, a w gruncie rzeczy leniwy, z hasłem: „Co ja tam wiem?” na ustach. Raczej jako doświadczony we własnej niewiedzy i błędach, który drugiego od błędów pragnie uchronić.

Naturalne środowiska pouczanych

Wiedza to skarb, nauka to potęgi klucz. Stare porzekadła oddają przynajmniej część prawdy, a może i całą, nie o skarby i potęgę wszak chodzi, a o poczucie dobrze przeżytego życia. „Nieumiejętnych pouczać” to drugi z uczynków miłosierdzia wymienianych w katechizmach. Jest to jeden z najpiękniejszych przykładów na to, że rodzina (w której pouczanie nieumiejętnych jest niejako naturalną koleją rzeczy i zadaniem rodziców wobec dzieci) to nie tylko symbol wspólnoty Kościoła, ale rzeczywistość. Kościół jest rodziną, to znaczy są w nim jednostki na różnym poziomie rozwoju, które wspierać się powinny nawzajem. Pouczanie może wszak dotyczyć rozmaitych dziedzin i niekoniecznie zawsze związane jest z różnicą wieku między pouczającym a pouczanym. „Jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście” (Mt 23,8) – powiedział Chrystus we wspomnianej wyżej scenie. Poprzedził te słowa pouczeniem odnośnie do posłuszeństwa faryzeuszom: „Co wam powiedzą, czyńcie, ale nie naśladujcie ich uczynków”. Sprzeczność to pozorna czy rzeczywista? Czynić, co nam powiedzą, ale nie naśladować? Gdzie indziej sam Jezus stwierdził, że faryzeusze to ślepcy prowadzący ślepców. Rozmaicie słowa te próbują interpretować bibliści, wśród różnych wersji pojawia się i taka: „Tym, co różni Synagogę od Kościoła, jest występujący u faryzeuszów rozdźwięk między słowami a czynami”. Wymagająca interpretacja, czyż nie? Zwłaszcza we współczesnym kontekście społecznym, w którym twierdzi się, że Kościół nie ma prawa nikogo pouczać, gdyż jego autorytet został zachwiany z powodu wielu skandali. Na boku pozostawiając kwestie autorytetu i prawa do pouczania, warto zauważyć, że zawsze może się zdarzyć, iż pouczający jest autorytetem, który posiada umiejętność i „nieumiejętnych” pouczyć może.

Obyś cudze dzieci uczył

Ignorantia iuris nocet, powiadają prawnicy, nieznajomość prawa szkodzi. I mają rację – jeśli jesteś obywatelem zobowiązanym do przestrzegania prawa jak wszyscy inni, na nic zda się po złamaniu prawa powtarzanie, że nie wiedziałeś, czy coś jest, czy nie jest dozwolone. Można jednak powiedzieć, że w pewnym sensie każda niewiedza może być szkodliwa i zazwyczaj jest. Zapobieganie jej stanowi obowiązek wyartykułowany w spisie uczynków miłosierdzia względem duszy. I o ile nie ma problemu, gdy matka widzi dziecko zmagające się ze sznurowaniem butów, a ojciec syna, który przeżywa pierwszą miłość i nie wie, dlaczego dzieje się z nim coś dziwnego, czego wcześniej nie doświadczył, o tyle pouczanie „cudzych” dzieci, czyli wszystkich innych bliźnich, może nastręczać problemy. Może, ale nie musi, o ile zrozumiemy, że istnieją prawdy nie do podważenia, że prawda w ogóle istnieje, i to obiektywna, bez względu na to, co mówią niektórzy o prawdzie, którą każdy rzekomo „ma własną”. Wydaje się, że współczesny świat tego właśnie pouczenia potrzebuje najbardziej. I jako wspólnota Kościoła, bez względu na wspomniane wyżej problemy wizerunkowe, mamy obowiązek pouczać. W homilii wygłoszonej w 1981 r. podczas nabożeństwa dla katolickich posłów Bundestagu kardynał Ratzinger powiedział: „Wiara chrześcijańska zniszczyła mit o państwie boskim, mit o państwie-raju i społeczeństwie pozbawionym władzy. Na swoim miejscu postawiła rzeczowość rozumu. Ale to nie znaczy, że przyniosła rzeczowość bez wartości, rzeczowość statystyki i czystą fizykę społeczną. Do prawdziwej rzeczowości człowieka należy człowieczeństwo, a do człowieczeństwa należy Bóg. Do prawdziwego ludzkiego rozumu należy moralność, karmiona przykazaniami Bożymi. Ta moralność nie jest sprawą prywatną, ma znaczenie publiczne. (...) Centrum odpowiedzialnych działań politycznych musi być uwydatnienie, również publiczne, rangi moralności, rangi przykazań Bożych”. Sporo czasu upłynęło od momentu, w którym posłowie Bundestagu wysłuchali homilii późniejszego papieża. Zdawać by się mogło, że obecna sytuacja Kościoła jest diametralnie inna, niemniej jednak absolutnie nie wolno nam, jako jego członkom, pogodzić się z zaniechaniem uczynku miłosierdzia „nieumiejętnych pouczać”, zwłaszcza gdy pouczenie to nawiązuje do dobra wspólnego, rangi moralności i przykazań Bożych. Odmienną sprawą pozostaje oczywiście, że jednym z podstawowych odruchów pouczającego musi być dbałość o własny autorytet i właściwą jego samoświadomość: nie buduje się go przez ukrywanie swoich wad, raczej przez autorefleksję prowadzącą do nawrócenia i poprawy.

Kto kogo poucza

– YouTube wie, to on nas poucza – powiedział mi jeden z przyjaciół, kiedy pochwaliłem go, że świetnie przekazał mi wiedzę, jak naprawić usterkę w samochodzie. Puściłbym tę uwagę mimo uszu, gdyby nie to, że udało mu się trafić w sedno. Jeszcze nie tak dawno człowiek, który chciał zostać pouczony, dowiadywał się, kto jest mistrzem w dziedzinie, w której zabrakło mu wiedzy. Dzisiaj odpala internetową wyszukiwarkę albo od razu przechodzi do filmów, podcastów i innych multimedialnych treści, których liczba idzie już chyba w miliardy. Na każdy temat da się coś znaleźć, trudno jednak uwierzyć, że wszyscy guru internetu mają rację. Pół biedy, jeśli pouczający rzesze kucharz sprawi, iż dziesięć tysięcy ludzi przypali makaron. Gorzej, jeśli ta sama liczba ludzi uwierzy, że życie nie zaczyna się w chwili poczęcia i niekoniecznie musi się skończyć w momencie naturalnej śmierci. Żeby pouczać rzetelnie, trzeba samemu mieć wiedzę. A tej pouczającym może często brakować. Ojciec, który byłby analfabetą, nawet na najprostszych liniach nie nauczy dziecka stawiać pierwszych liter. Albo nauczy źle, na podstawie własnych wyobrażeń, sprawiając, że od tego momentu całe życie dziecka naznaczone będzie problemami komunikacyjnymi. Jeśli nie potrafisz pisać, nie bierz się za uczenie innych tej sztuki. Raczej przyprowadź do nich dobrego nauczyciela. •

 

Rachunek sumienia

Przy okazji wizyty w kościele przeprowadź rachunek sumienia w obecności Najświętszego Sakramentu. Jezus powiedział, abyśmy nie nazywali siebie nauczycielami, gdyż jeden jest nasz Nauczyciel. Zastanów się, czy nie masz tendencji do wywyższania się ponad innych, zwłaszcza tych, którzy mają mniej umiejętności od ciebie. Poproś Ducha Świętego o światło do przeprowadzenia tego rachunku sumienia, otwórz się na Jego działanie, poproś, by pouczył cię w sumieniu, co powinieneś czynić, by wypełniać uczynek miłosierny pouczania nieumiejętnych. Odpowiedz na pytania:

  • Jaka jest moja postawa wobec ludzkiej niewiedzy – czy nie mam tendencji do wyśmiewania bliźnich?
  • Czy nie lekceważę tych, którzy wydają się mniej wykształceni lub mniej inteligentni od innych?
  • Czy nie wykorzystuję niewiedzy innych do osiągania własnych, egoistycznych celów?
  • Czy potrafię z miłością i uprzejmie zwrócić komuś uwagę, że się myli?
  • Czy potrafię odróżnić prawo do prywatnych poglądów od konieczności uznania obiektywnie istniejącej prawdy?
  • Czy znajduję czas dla tych, którzy potrzebują mojej pomocy?
  • Czy mam wystarczająco dużo cierpliwości, by nie zniechęcać się, gdy pomoc nie od razu przynosi rezultaty?
  • Czy udzielając pouczenia, nie robię tego z poczuciem wyższości? Czy nie upokarzam pouczanego?
  • Czy sam potrafię uznać kompetencje innych i od nich przyjmować pouczenie? Czy potrafię okazać im za to wdzięczność?

Zobacz pozostałe odcinki naszego cyklu wielkopostnego:

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.