Zapisane na później

Pobieranie listy

Ronald Reagan - zwycięzca zimnej wojny

Jak Jan Paweł II, Reagan rozumiał, że Związek Radziecki był ideologicznie słaby.

George Weigel

dodane 07.08.2014 15:25
4

Gdy w ostatnich latach naukowcy przebadali ponownie politykę zagraniczną Ronalda Reagana, mając już większy dostęp do pierwszorzędnych źródeł, wyszło na jaw coś zupełnie zaskakującego w kontekście utartych pojęć tamtych i obecnych czasów: Reagan, zdeterminowany by wygrać zimną wojnę, chciał również uwolnić świat od broni nuklearnej. I choć wielu, zarówno w jego czasach, jak i obecnie, uznawało te cele za niezgodne ze sobą, czterdziesty prezydent Stanów Zjednoczonych był w stanie myśleć i działać dwutorowo.

„My wygrywamy, oni przegrywają” – ta prosta definicja dopuszczalnego zakończenia zimnej wojny według Reagana przyniosłaby mu jedynkę na każdym seminarium z rozwiązywania konfliktów. Definicja ta jednak wyrosła z zaawansowanej znajomości systemu komunistycznego i jego niereformowalności. Człowiek wyśmiewany jako aktor filmów klasy B doświadczył go na własnej skórze, gdy będąc prezesem Stowarzyszenia Aktorów Filmowych, walczył z komunistami o władzę w najbardziej prestiżowym stowarzyszeniu w Hollywood.

Według Kena Adelmana, który pełnił funkcję dyrektora kontroli zbrojeń Reagana, był on przerażony horrorem, jaki spotkał Hiroszimę i Nagasaki i wstrętna mu była świadomość, że amerykański prezydent może siać niepomiernie większe zniszczenia. Dlatego też Inicjatywa Obrony Strategicznej Reagana (bynajmniej nie niedorzeczny system „gwiezdnych wojen”, jak szybko nazwali ją przeciwnicy polityczni i dziennikarze tkwiący w konwencjonalnym myśleniu swoich czasów) była technologicznym wyrazem moralnego przekonania prezydenta, że broń jądrowa jest poważnym zagrożeniem, które powinno być wycofane ze sceny międzynarodowego życia publicznego.

Uważna lektura tekstów Reagana sprzed prezydentury oraz pamiętników, które pisał już jako prezydent, ukazuje człowieka mającego przenikliwą świadomość słabych punktów Związku Radzieckiego. Podobnie jak Jan Paweł II po czerwcu 1979 roku, Ronald Reagan przeczuwał, że pomimo całej głośnej chełpliwości, radziecki cesarz miał znacznie mniej ubrań niż powszechnie mogło się wydawać. I znowu jak Jan Paweł II, Reagan rozumiał, że Związek Radziecki był ideologicznie słaby. Wiedział, że stała, oparta na faktach i moralnie umotywowana krytyka odrażających nadużyć komunizmu w zakresie praw człowieka wstrząśnie ludźmi w Moskwie, odsłoni głębokie pęknięcia w systemie sowieckim, zachęci odważnych dysydentów do ich wykorzystania i przyspieszy koniec tego, co Reagan być może mało dyplomatycznie lecz z pewnością trafnie nazywał „imperium zła”.

Kolejną rzeczą specyficzną dla Reagana było zrozumienie słabej sytuacji gospodarczej ZSRR. Gotów był wykorzystać tę słabość poprzez uruchomienie na całość amerykańskiego przemysłu obronnego. Wiedział, że sowieci zobligowani przez własną doktrynę do utrzymywania konkurencji, nie nadążą za USA ze względu na niewydolność gospodarczą, technologiczną i biurokratyczną swojego systemu. Inicjatywa Obrony Strategicznej była w pewnym sensie kroplą przepełniającą czarę: z powodu założeń komunizmu Michaił Gorbaczow nie był przygotowany na przyjęcie oferty Reagana, aby dzielić jakikolwiek system obrony przeciwrakietowej, choć wiedział, że ZSRR nie może konkurować z powodzeniem w nowym wyścigu zbrojeń, skoro już w starym pozostawał w tyle. Szach-mat. Ken Adelman ujmuje to następująco w swojej nowej książce „Reagan w Reykjaviku” (Broadside): „SDI nigdy nie działało, jak Reagan chciał. Działało lepiej”.

Ronald Reagan rozumiał lepiej niż wielu duchownych, że zimną wojnę można nie tylko rozgrywać, ale i wygrać na akceptowalnych warunkach. Lepiej niż wielu duchownych rozumiał, że wywieranie presji na ZSRR w sprawie przestrzegania praw człowieka służy szerszej sprawie wolności i daje środki do walki obrońcom praw człowieka i dysydentom. I rozumiał lepiej niż wielu duchownych, jednakże w zgodzie z myśleniem Jana Pawła II, że kluczem do rozwiązania zagrożeń stwarzanych przez system odstraszania nuklearnego (dzięki któremu zarówno Stany Zjednoczone jak i Związek Radziecki były w stanie dwukrotnie obrócić planetę w gruzowisko) był upadek projektu komunistycznego i dramatyczna zmiana w zarządzaniu tworem, który wówczas stanowił ZSRR.

Byłoby dobrze, gdyby programy studiów nad pokojem uwzględniały fakty przedstawione powyżej, nie tylko przy okazji omawiania i oceny listu pasterskiego biskupów amerykańskich z 1983 r. „The Challenge of Peace”. Nie wyczekuję tego z zapartym tchem, ale jak Reagan i Jan Paweł II, pozostaję człowiekiem nadziei.

George Weigel jest członkiem Ethics and Public Policy Center w Waszyngtonie

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..