Nowy numer 17/2024 Archiwum

Jak państwo powinno finansować Kościół?

Obecnie w Polsce brakuje woli politycznej do stworzenia nowoczesnego modelu w zakresie współfinansowania związków wyznaniowych w ramach działań na rzecz dobra wspólnego społeczeństwa

ks. prof. Dariusz Walencik: Płacą. W ustawie ryczałtowej nie ma co prawda wymienionej kategorii biskup, arcybiskup, kardynał, wszyscy polscy biskupi są jednak zatrudnieni na umowy o pracę przez swoją diecezję, tę w której pełnią posługę i są opodatkowani podatkiem PIT.

dr Paweł Borecki: Wracając do sześciu zasad, które przedstawił Pan redaktor. Do jednego worka wrzucił Pan wszystkie 27 państw Unii Europejskiej. Wśród nich są takie państwa jak Grecja, Irlandia, gdzie w konstytucji jest odwołanie do Boga w Świętej Trójcy Jedynego, i jest Francja, która jest republiką laicką. Więc nie można generalizować. Faktem jest natomiast, i jest to niewątpliwie pozostałość zasady istniejącej co najmniej od reformacji: cuius regio eius religio (czyj kraj, tego religia -przyp.red.), że w Europie większość państw jakoś wspiera religię, przynajmniej tą najistotniejszą, zwłaszcza pod względem politycznym czy społecznym. Czy to jest model idealny? Dla mnie to nie jest idealne rozwiązanie. Równie dobrze możemy rozszerzyć krąg obserwacji na tzw. cywilizację Zachodu i zobaczyć jak to jest np. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie czy Australii. Dlaczego mamy się ograniczyć do Unii Europejskiej?

Jestem zdania, że trzeba wziąć pod uwagę polskie doświadczenia, polską tradycję, mentalność polskich wiernych. W Polsce jest formalnie podstawa prawna do podatku kościelnego, jako podatku członkowskiego. To są przepisy ustawy z 1932 roku o składkach na rzecz Kościoła katolickiego. Tylko nie ma przepisów wykonawczych do tej ustawy. Mielibyśmy podatek bardzo podobny do podatku niemieckiego. Tylko jestem ciekaw, ilu wtedy rocznie wiernych wypisywałoby się z Kościoła katolickiego.

Chodziłem na lekcje religii do parafii i chodziłem na lekcje religii w szkole. Widziałem tą różnicę. Lepiej wspominam katechezę w parafii. Byłem związany ze swoją wspólnotą parafialną. Obok mojego domu to był drugi dom. Dom rodzinny, parafia macierzysta, szkoła - to były trzy ośrodki wokół którego toczyło się moje życie. Dla mnie lepiej byłoby, gdyby katecheza odbywała się w parafiach. Można rozważyć finansowanie katechetów uczących w parafiach. Nie da się ukryć, że w szkole jest katecheza, a nie nauka o religii. To jest część misji Kościoła czy w ogóle związków wyznaniowych.

W instytucjach zamkniętych, w których penitent nie jest w stanie wyjść na zewnątrz, skorzystać na zasadzie dobrowolności z posług religijnych, instytucja kapelanów moim zdaniem powinna być utrzymana. Uważam jednak, że nie ma potrzeby w Wojsku Polskim, BOR czy w Straży Granicznej zatrudniać kapelanów na stanowiskach oficerskich. W moim odczuciu jest jawnym nadużyciem dążenie Kościoła do etatyzacji części duchowieństwa w warunkach spadania ofiarności wiernych; do instalowania kapelanów w służbie celnej czy w komendach policji. Przecież celnicy, policjanci żyją w swoich parafiach. Rozumiem, że kapelan powinien być skoszarowany w jednostce policji. To się broni samo przez siebie. Ale czy na każdym komisariacie ma być kapelan? Przecież ten kapelan będzie legitymizował to, co się w tej komendzie będzie działo.

To co się w tej chwili dzieje z finansowaniem kościołów w Polsce, nie tylko Kościoła katolickiego, to jest taktyka salami. To jest wyrywanie kolejnych koncesji finansowych od państwa. przez Kościół katolicki, za którym rządkiem idą mniejsze kościoły, wykorzystujące największy Kościół jako tarczę. Kilka lat temu była dyskusja na temat likwidacji chorej instytucji darowizny na działalność charytatywno-opiekuńczą Kościoła. Wszystkie kościoły, które korzystają z tego instrumentu jak jeden mąż, przy największym Kościele stanęły razem.

Kolejny przykład. Finansowanie papieskich wydziałów teologicznych. Kościół katolicki uzyskał koncesję. Natychmiast Kościół prawosławny upomniał się o to samo - i kilka innych kościołów, które mają też prywatne uczelnie wyznaniowe - bo zgodnie z zasadą równouprawnienia też powinien swoje dostać i dostał dofinansowanie prawosławnego Seminarium Duchownego w Warszawie.

W moim przekonaniu należy ograniczyć finansowanie kapelanów, zwłaszcza w resortach siłowych. Jestem za tym, żeby kapelanów zatrudniać w więziennictwie, w szpitalach. Tam gdzie rzeczywiście ludziom są potrzebni.

ks. prof. Dariusz Walencik: Zgadzam się z tym, co powiedział pan dr Borecki, odnosząc się do finansowania kapelanów. Jestem za tym, by kapelani byli tam, gdzie wierny nie ma możliwości spotkania się z duchownym, czyli w sytuacjach przymusowych: w szpitalu, więzieniu, poprawczaku, w skoszarowanych jednostkach służb mundurowych. Tam, gdzie żołnierz czy policjant rzeczywiście przebywa w koszarach 24 godziny na dobę. Jestem za finansowaniem tego typu kapelanów z budżetu państwa. Należałoby natomiast ograniczyć zatrudnianie kapelanów tam, gdzie policjant, celnik czy strażak przychodzi do pracy. Znam środowisko służby celnej, gdzie zawodowi celnicy czekają na awans latami, a ksiądz zostaje zatrudniony na stanowisko kapelana i dostaje od razu awans oficerski. To jest działanie antykościelne. Nie wiem z czyjej to jest inicjatywy? Wiem jednak jakie są odczucia nieskoszarowanych pracowników służby celnej czy innych jednostek mundurowych.

Jeżeli chodzi o nauczanie religii. Celowo używam słowa - nauczanie religii. Jeżeli rzeczywiście ma to być katecheza, czyli traktujemy to jako misję nauczycielską Kościoła, to ta powinna być przy parafiach i powinna być w pełni finansowana z własnych środków Kościoła. Jeżeli ma być to nauczanie religii, czyli co przewidują polskie przepisy, wtedy jest to element systemu szkolnictwa organizowany na życzenie rodziców i nauka religii pełni funkcję wychowawczą. W takiej sytuacji widzę, oczywiście, jak najbardziej możliwość finansowania wynagrodzeń nauczycieli religii z budżetu państwa tak jak każdego innego pracownika. Ten dochód to jest dochód pracownika za wykonywaną pracę, a nie dochód związku wyznaniowego. Wiem, że kiedy nauczycielem religii jest równocześnie duchowny, może się zdarzyć tak, że on z tych pieniędzy, które zarabia jako pracownik, może dofinansować jakąś instytucją kościelną np. zapłaci za prąd w kościele. Wtedy możemy powiedzieć, że to jest pośrednie finansowanie także instytucji kościelnej. Generalnie jest to jednak dochód pracownika za wykonywaną pracę. Uważam, że nauczanie religii powinno odbywać się w szkole. Może na nią przyjść każdy, kto złoży pozytywną deklarację. I taki uczeń ma prawo być na religii, być oceniony i tę ocenę mieć na świadectwie.

Byłem wikarym trzy lata i miałem w szkole na lekcjach religii uczniów ewangelicko-augsburskiego wyznania czy świadków Jehowy. Dostali u mnie piątkę z nauki religii, nie z katechezy. Ja ich nie pytałem o wykonywanie praktyk religijnych, bo ja ich uczyłem religii, a nie katechizowałem. Dzisiaj mam studentkę, praktykującą żydówkę, która przychodzi do mnie na fakultet z kanonicznego prawa małżeńskiego.

Jarosław Makowski: Pojawiają się też próby całościowego prześwietlenia kościelnej kasy. Starał się to podliczyć portal Money.pl. Na podstawie budżetów resortowych, wyliczeń firmy Sedlak&Sedlak oraz FOR, wyszło, że Kościół dostaje z budżetu łącznie 1 mld 630 mln zł rocznie. Wpływy od wiernych Money.pl ocenia na 1 mld 223 mln zł. rocznie. Unijne dotacje to średnio 100 mln zł. Nie wiem, na ile te dane są wiarygodne, ale problem polega przede wszystkim na tym, że innych, jak na razie, chyba nie posiadamy. Powtórzę więc raz jeszcze: finanse Kościoła, a dokładniej mówiąc, Kościołów i związków wyznaniowych, tym bardziej, jeśli są w jakiejś mierze rozdzielane przez państwo muszą być jawne i przejrzyste.

Marcin Przeciszewski: Portal Money.pl zastosował nieprawidłową metodologię, co zresztą było już wykazywane w prasie. Wymienił kwotę bodajże 1,1 miliarda przeznaczaną na katechizację w szkołach. Tymczasem nie jest to dotacja na rzecz Kościoła, tylko na rzecz państwowego sytemu edukacji, wynikająca z przyjętych rozwiązań ustawodawczych. Warto podkreślić, że większość, bo ponad 60 proc. katechetów stanowią osoby świeckie. Trudno wymagać, żeby nauczyciel religii pracował za darmo, kiedy wszyscy inni nauczyciele otrzymują pensje. Byłaby to forma ich dyskryminacji. Jak więc tu mówić o dotacji na rzecz Kościoła. Podobnie jest w większości krajów europejskich, gdzie lekcje w religii są elementem publicznego systemu nauczania. Warto też dodać, że dobrowolne rekcje religii w szkołach nie są wyrazem jakiejś dominacji Kościoła w życiu publicznym, lecz wynikają z woli samych obywateli. Ostatnie badania CBOS na ten temat pokazywały, że 65 proc. Polaków życzy sobie religii w szkole, a zaledwie 34 proc. jest temu przeciwna. Jest to więc realizacja woli społeczeństwa, a na tym opiera się demokracja.

« 2 3 4 5 6 »

Zapisane na później

Pobieranie listy