Ojciec Wojciech Kwiatkowski, który przez dwa lata przebywał w San Giovanni Rotundo i Pietrelcinie – wiosce, w której urodził się Ojciec Pio – opowiada: Młody człowiek z Neapolu nie wierzył w Boga, był obojętny na sprawy wiary i żadne praktyki religijne go nie interesowały.
Któregoś dnia spowodował wypadek samochodowy, z którego wyszedł z uszkodzonymi płucami. Trafił do szpitala. Lekarze stwierdzili, że nic nie da się zrobić. Ponieważ jednak byli przyjaciółmi ojca chłopca, chcąc przedłużyć jego nadzieję na wyleczenie, wykonali operację.
Tymczasem, wbrew logice zdarzeń, po zabiegu chłopiec zaczynał dochodzić do siebie. Po kolegium lekarze stwierdzili, że z punktu widzenia nauk medycznych nie rozumieją, co stało się z operowanym. Według ich lekarskiej opinii, chłopiec powinien umrzeć jeszcze podczas operacji.
Młodzieniec, kiedy doszedł do siebie, zaczął opowiadać o dziwnych doświadczeniach i snach, które miewał podczas śpiączki. Wspominał, że widział jakiegoś starszego mnicha, który położył dłoń na jego ramieniu i powiedział: – Nie przejmuj się, całe życie jest przed tobą. Później ktoś pokazał mu obrazek z Ojcem Pio.
Chłopiec potwierdził, że we śnie widział tego samego zakonnika. Nie wiedząc, jak to wszystko zrozumieć i wytłumaczyć, młodzieniec wpadł w panikę. Prosto po wyjściu ze szpitala w Neapolu przyjechał do Pietrelciny. Opowiedział mi o wszystkim. Przyjechał z grupką religijnie obojętnych i zaniedbanych kolegów. Wszyscy się wyspowiadali. Świadectwo cudu ich przekonało i powrócili do Boga – opowiada kapucyn.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ojciec Wojciech Kwiatkowski