By rozprawić się z niepokornym artystą, nie trzeba go mordować. W systemie totalitarnym można go po prostu wykreślić z ewidencji i zabić milczeniem.
Ostatni film Andrzeja Wajdy – „Powidoki”, który właśnie wchodzi na ekrany naszych kin, był polskim kandydatem do Oscara. Film jest interesujący, ale z pewnością nie należy do najwybitniejszych w twórczości reżysera. Kilka innych, jak „Ziemia obiecana” czy „Człowiek z marmuru”, bardziej zasługiwało na start w oscarowym konkursie. Wydaje się, że komisja selekcyjna po prostu zrobiła gest w stronę zmarłego reżysera. W ubiegłym roku powstało u nas przecież kilka wyróżniających się produkcji. Chociażby „Wołyń” Smarzowskiego czy „Ostatnia rodzina” Matuszyńskiego. Nie dziwi więc fakt, że „Powidoki” ostatecznie nie znalazły się wśród 9 tytułów na tzw. shortliście filmów, które powalczą o nominacje do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz