Genetyk widzi więcej niż „kulkę”. O nienaukowych argumentach przeciwko pro-life

Dwa przekazy, jakie płyną od części tzw. środowiska pro-choice (wyboru in vitro, wyboru aborcji) są zupełnie nienaukowe. Mimo że środowisko to uzurpuje sobie naukowość.

Pierwszy: Skoro chcecie chronić zarodki, to chrońcie również plemniki i to chrońcie jak zarodki, dając im jakieś prawa człowieka. Drugi: Zarodek wygląda jak kulka; to „zlepek komórek”, więc nie ma czego chronić. Ta opinia była rozpowszechniana przez polityków (polityczki) jako rzekomo naukowa, co zapadło w pamięć.

Przekaz pierwszy może być albo religijny i wywodzić się np. ze Starego Testamentu, albo ktoś, kto go formułuje, korzysta z XVII-wiecznej wiedzy. Owszem, słowo plemnik (zakar) w hebrajskim oznacza również „pamięć/mężczyzna”. Sperm pochodzi od siporim=story. Innymi słowy zakładano, że nasienie męskie to historia (opowieść) człowieczeństwa. Nie spodziewam się jednak, że osoby o poglądach pro-choice opierały swe zdanie o tak rozumiany przekaz ze Starego Testamentu. Alternatywnie może być tak, że ktoś, kto mówi, że plemnik powinien być chroniony jak zarodek, ma XVII-wieczne poglądy naukowe. Bo wtedy uważano, że w plemniku znajduje się mały człowiek-homunkulus. Spermiści, pod których rozważania podwaliny położył Nicolaas Hartsoeker (holenderski matematyk i fizyk; zm. 1725 r. – przyp. red.), uważali, że mały człowieczek siedzi wewnątrz plemnika (zakar).

Zapłodnienie zdaniem Hartsoekera polegać miało na tym, że plemnik zawierający homunkulusa przyczepia się do jajeczka ogonkiem, przez który czerpie substancje odżywcze. Ogonek miał z czasem zamieniać się w pępowinę łączącą zarodek (płód) z organizmem matki. Teraz między innymi dzięki genetyce wiemy, że połączenie komórki jajowej z plemnikiem (zapłodnienie) to moment powstania zupełnie nowego bytu. Teoretycznie uczy się już o tym w szkole podstawowej. Zadziwia, jak dużo czasu zajęło ludziom, żeby dojść do tego, że genetyczne i fizyczne połączenie (zespolenie) komórek płciowych mężczyzny i kobiety jest takie ważne. Wydaje się, że XVII-wieczne poglądy naukowe były dość seksistowskie. To, co kiedyś wydawało się poważne, teraz powinno być ciekawostką historyczną i raczej śmieszyć, ale niektórzy nadal uważają najwyraźniej, że ma to coś wspólnego z nauką. Okazuje się więc, że nie jest to dla niektórych tylko taka ciekawostka, ale jakiś zakorzeniony błędny sposób przedstawiania początków życia ludzkiego. Na marginesie, współczesna biologia daje lepsze podstawy niż Hartsoeker do poetyckiego biblijnego „Będą dwoje jednym ciałem”. Zakończenie zapłodnienia to powstanie nowego organizmu, który ma tożsamość genetyczną. Na tym opiera się nawet definicja TSUE zarodka. Definicja ta jest też podstawą nadania zarodkom ludzkim pewnej ochrony prawnej.
Drugi nienaukowy przekaz z części środowiska pro-choice związany jest z poprzednim. „Zarodek to taka mała kulka, zlepek komórek, więc nie może mieć praw”. Jest to przekaz tzw. zdroworozsądkowy. Skoro coś wygląda jak kulka, to nie może to być organizm ludzki, chroniony w jakikolwiek sposób.

Tyle tylko, że genetyk widzi więcej niż kulkę. Może np. sprawdzić, jaki kolor oczu będzie miało dziecko, jeśli się urodzi. Na tym etapie niektóre kliniki np. w USA proponują wybór zarodka. Nie jest to jeszcze wybór tak wyrafinowany i perfidny jak w filmie „GATTACA – szok przyszłości” (dystopijna wizja tworzenia kasty ludzi przeznaczonych do celów wyższych, dzięki selekcji zarodków), jednak pewne cechy dziecka można już w tych amerykańskich klinikach ustalić. Na tym etapie można też dokonać tam selekcji negatywnej. W wrześniu 2022 wizja z obrazu „GATTACA” stała się ponownie przedmiotem ważnej konferencji naukowej. 

Nauka nie opiera się na zdrowym rozsądku albo nie tylko na nim. Analogicznie zmarły pacjent/dawca, który przebywa na oddziale intensywnej terapii, może wydawać się „na oko żywy”. Osoba taka poci się, bije jej serce. Jednak definicja śmierci mózgowej określa ją jako martwą. W trakcie pobierania organów należy jej się szacunek. Natomiast nie kierujemy się w takich sytuacjach tylko zdrowym rozsądkiem – tym, że ktoś wygląda na oko na żywego. To, że na jakimś etapie rozwoju zarodkowego coś wygląda jak kulka albo to, że ktoś po śmierci wygląda na żywego, nie jest argumentem naukowym, pozwalającym odbierać mu lub dawać pełnię praw człowieka.


Autor prof. dr hab. Piotr Rieske jest biotechnologiem, analitykiem medycznym, kierownikiem Zakładu Biologii Nowotworów Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

 

« 1 »

Piotr Rieske