Dyplomacja pieniądza

Do niedawna wydawało się, że kwestia ataku na Iran jest przesądzona. Dzisiaj ta perspektywa się oddala. Postawiono na dyplomację.

Republikański kandydat na prezydenta USA John McCain stwierdził ostatnio, że wie, jak rozwiązać „kwestię irańską”. Trzeba wysyłać do Iranu amerykańskie papierosy, a Irańczycy sami wymrą na raka. Okrutne? Amerykanie, a z pewnością republikańskie elity w Stanach, do niedawna byli zdeterminowani. Iran trzeba zaatakować, bo rozwija militarny program jądrowy i program budowy rakiet dalekiego zasięgu. W dodatku grozi sąsiadom (Izraelowi), że zrówna ich z ziemią. Co na to Irańczycy? Izraela nie uznawali nigdy, stąd butne słowa o ataku na ich kraj czy np. wypowiedzi w wątpliwość podające Holokaust. Jeżeli chodzi o budowę pierwszej arabskiej bomby jądrowej, to twierdzą, że rozbudowują cywilną energetykę jądrową. A pociski? Ajatollahowie: uruchamiamy program kosmiczny i dlatego konstruujemy potężne rakiety.

Scenariusz ustalony
Amerykanom znacznie trudniej było do inwazji przekonać świat zachodni po tym, gdy wprowadzili w błąd (z premedytacją czy bez) opinię publiczną w sprawie arsenału irackiego. W sprawę zaangażowała się Unia Europejska i kraje trzecie. Wszyscy grozili palcem, ale Irańczycy nic sobie z tego nie robili. W świat wielokrotnie były wysyłane informacje o daleko posuniętych planach ataku na Iran. To czysta demagogia, bo przecież tworzenie scenariuszy na wypadek zaostrzenia się konfliktu jest normalne. I tak do niedawna walka „na froncie” toczyła się według bardzo uporządkowanego scenariusza. USA (ew. UE) groziły, Iran odpowiadał, że nie ma nic do ukrycia i… kupował nowe wirówki do wzbogacania uranu albo przeprowadzał nowe próby rakietowe (które zresztą zwykle były nieudane). Przy okazji prezydent kraju Ahmadineżad wspominał mimochodem, że wymaże Izrael z mapy świat. Na to Amerykanie (ew. UE) grozili i… sytuacja się powtarzała.

Aż tu pewnego dnia…
…Amerykanie postanowili otworzyć sekcję dyplomatyczną w stolicy Iranu Teheranie. Odbyły się też rozmowy z irańskimi dyplomatami w Genewie. Amerykanie wysłali do ich prowadzenia zastępcę sekretarza stanu USA Williama Burnsa. To trzeci najważniejszy w USA dyplomata. Prawdziwa rewolucja. Obsługa ambasady USA wyjeżdżała z Teheranu w popłochu 27 lat temu. Wtedy irańscy studenci (był wśród nich dzisiejszy prezydent kraju), biorąc zakładników, na 444 dni zajęli szturmem zdobytą ambasadę USA. Nie dziwi więc zaciekłość Amerykanów. Sytuacja jest patowa. Jako warunek wstępny prowadzenia jakichkolwiek rozmów USA stawiały rezygnację z programu jądrowego. Iran nie miał zamiaru tego warunku spełniać.

Odwilż
Co się stało, że nagle obydwie strony zaczęły spuszczać z tonu? W końcu zrozumiano, że obecne status quo jest dla wszystkich niekorzystne. Na Iran narzucone są sankcje ONZ. Z inwestycji wycofują się ogromne koncerny naftowe. Sytuacja może stać się bardzo niekomfortowa. Iran ma bardzo dużo ropy, ale… nie potrafi jej wydobywać. Zeszłej zimy w północnym Iranie wyłączono ogrzewanie, bo zabrakło paliwa. Gospodarka kraju jest w opłakanym stanie. Bardzo wysoka inflacja i bezrobocie. Wiele produktów (w tym benzyna!) jest na kartki. Irańczykom izolowanym od Zachodu żyje się coraz gorzej. Poza tym ciągłe przepychanki skutecznie podgrzewają sytuację na Bliskim Wschodzie. Izraelczycy ćwiczą na pustynnych poligonach, na realistycznych makietach, naloty na irańskie instalacje jądrowe. To w momencie, gdy cena ropy tak szybko wzrasta, sytuacja co najmniej niepożądana. Elektorat amerykański traci cierpliwość do drożejących paliw. Irański konflikt na te wzrosty ma bardzo negatywny wpływ. W końcu można przypuszczać, że Amerykanom nie udało się znaleźć sojuszników do wojny, sami są zbyt słabi (politycznie), stąd ustępstwa. Żeby wyjść cało i z godnością, Amerykanie oświadczyli, że ich dyplomata w Genewie z Irańczykami nie rozmawiał, tylko słuchał. Pierwszy krok został zrobiony. I tak po raz kolejny pieniądz okazał się najskuteczniejszym dyplomatą. Miejmy nadzieję, że skutecznym.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek