Stacja Lourdes

400 pielgrzymów z archidiecezji katowickiej, 2700 km, 36 godzin w pociągu. Start w Katowicach, finał – u Maryi w Lourdes. Dlaczego wybrali kolej? Bo inaczej wielu chorych i niepełnosprawnych nigdy by tam nie dotarło.

Minęła piąta rano. Katowicki dworzec opuściliśmy grubo po północy. Do pierwszego punktu programu zostały ponad trzy godziny. Na korytarzu ruch. Lekarze czujnie wychylają się z przedziałów. W końcu lista osób chorych, potrzebujących pomocy, zażywających leki jest długa.

– „Zwycięzca śmierci, piekła i szatana” – rozlega się po austriackiej ziemi, gdzie akurat znalazł się nasz wędrujący kościół. – „Ziemia się trzęsie” – śpiewają odprawiający Mszę św. księża, z trudem łapiąc równowagę. Dla wielu droga do tego szalonego pociągu była długa. Wolontariusze, żeby być z chorymi, sami kupili bilet na pielgrzymkę, wzięli urlopy, zostawili na tydzień rodziny. Pielęgniarka Halina Morcinek ze wzruszeniem wyciąga z torby plik kartek. Wiezie listy do Matki Bożej od swoich chorych.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dominika Szczawińska-Ziemba