Zwycięzcy nie było

Podczas debaty prezydenckiej nie było prawdziwego starcia poglądów, tylko wygłaszanie stanowisk. Ale i tak dobrze, że się odbyła.

Nie będę pisał o tym, kto z występujących na wczorajszej debacie zorganizowanej przez TVP miał najładniejszy krawat, garnitur, kto mówił piękną polszczyzną, a kto się spocił. Tak naprawdę są to kwestie trzeciorzędne i w sumie może lepiej byłoby nawet wysłuchać audycji w radiu, niż rozpraszać się oprawą wizerunkową. Pisząc o wczorajszej dyskusji kandydatów, wolę skupić się na meritum ich wypowiedzi.

Już pierwsza tura – dotycząca polityki zagranicznej i bezpieczeństwa – dawała pole do zażartej dyskusji między różnymi wizjami. Zwłaszcza, że większość kandydatów ostro krytykuje nasze podejście do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Tego tematu właściwie poza mówiącym o „banderowskim rządzie na Ukrainie” Marianem Kowalskim i mrugającej do Rosji Magdaleny Ogórek nikt nie podejmował. Andrzej Duda skupił się głównie na podkreślaniu konieczności prowadzenia samodzielnej polityki w ramach Unii Europejskiej. Jacek Wilk ciekawie mówił o zmianach w relacjach międzymocarstwowych, wskazując na coraz większe wycofywanie się USA z Europy i proponując zacieśnienie relacji z rosnącymi w siłę Chinami. Ze smaczków, mieliśmy także okazję posłuchać obsesji Grzegorza Brauna dotyczących żydowsko-masońskiej władzy nad światem, a także Janusza Palikota, który po raz kolejny pokazał, że nie nadaje się na polityka. Lider Twojego Ruchu mówił o tym, że dla bezpieczeństwa nie potrzebujemy silnego wojska, a inwestycji w naukę i kulturę. Będziemy rzucać we wroga dziełami awangardowych artystów?

Tura dotycząca gospodarki była dość nudna. Jak słusznie zauważył Łukasz Adamski na portalu wPolityce.pl, w kwestiach gospodarczych właściwie wszyscy kandydaci „mówili Korwinem”, proponując walkę z biurokracją, uwolnienie przedsiębiorczości i obniżkę podatków, zwłaszcza poprzez podwyższenie kwoty wolnej. Nieco w kierunku „patriotyzmu gospodarczego” niuansowali Adam Jarubas, Marian Kowalski i Andrzej Duda. Ten trzeci zresztą przedstawił najbardziej socjalny program, mówiąc w turze dotyczącej ekonomii zasadniczo niewiele o gospodarce, więcej zaś o polityce społecznej, nowych świadczeniach dla rodziców czy służbie zdrowia.

Część dotycząca wizji i ustroju państwa pokazała, że wielu kandydatów widzi potrzebę zmian konstytucji. Szczególnie wyraźne było to w przypadku relacji między rządem a prezydentem. Magdalena Ogórek chce ograniczyć prerogatywy głowy państwa, zauważając zachodzenie się na siebie kompetencji prezydenta, premiera i ministra obrony w kwestiach obronnych, z kolei Marian Kowalski i Jacek Wilk optowali za systemem prezydenckim, posługując się różną retoryką: Kowalski mówiący bardziej o jego skuteczności i szybkości podejmowania decyzji, Wilk o konsekwentnym trójpodziale władzy. Temat jednomandatowych okręgów wyborczych poruszył jako pierwszy Janusz Korwin-Mikke, wycofując się z poparcia dla JOW-ów – i, mimo wcześniejszego „paktu o nieagresji”, atakując za ich poparcie Pawła Kukiza. To swoją drogą ciekawe, że popierająca od początku lat 90-tych XX wieku ordynację większościową antyestablishmentowa prawica (czy to konserwatywni liberałowie, czy narodowcy) teraz zaczyna być wobec tej opcji sceptyczna. Andrzej Duda co prawda proponuje uchwalenie nowej, ale poza ułatwieniem przeprowadzenia referendum na wniosek obywateli nic konkretnego nie postuluje.

Debata wypadła poniżej moich oczekiwań. Przede wszystkim nie była to debata: brakowało autentycznego starcia poglądów, a wygłaszając swoje formułki jedynie niektórzy kandydaci dali się zapamiętać. Nie oceniając: Marian Kowalski jako radykalny trybun ludowy, Grzegorz Braun widzący rozwiązanie wszystkich problemów w różnych instytucjonalnych formach odwoływania się do Boga, Andrzej Duda prezentując de facto najbardziej lewicowy program ze wszystkich. Czerwona kartka należy się Januszowi Palikotowi, ordynarnie kłamiącemu na temat programów swoich kontrkandydatów (zwłaszcza Janusza Korwin-Mikkego). Mimo wszystko dobrze, że się odbyła. Szkoda, że bez udziału urzędującego prezydenta, który nie stawiając się w studiu TVP pokazał, co sądzi o jeszcze niezdecydowanych wyborcach.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Stefan Sękowski