Inna Rosja?

Rosjanie zobaczyli, że nie są skazani na Putina. To najważniejsze przesłanie niedzielnych wyborów do Dumy Państwowej.

Wprawdzie partia władzy „Jedna Rosja” zdecydowanie zwyciężyła, ale osiągnęła wynik znacznie gorszy niż cztery lata temu. W poprzedniej Dumie, izbie niższej rosyjskiego parlamentu „Jedna Rosja” posiadała większość konstytucyjną, dysponując 315 mandatami na 450. Teraz musi się zadowolić 238 mandatami, straciła także ok. 14 proc. wyborców. Ten wynik to w istocie osobista porażka premiera Władimira Putina, który zmobilizował wszystkie siły administracji oraz podległych sobie mediów, aby uzyskać wynik w granicach 65 proc., jak zapowiadały rosyjskie media. Jeśli do tego dodać liczne przypadki manipulacji, o czym informowali niezależni obserwatorzy OBWE, zdaniem których dochodziło nawet do podrzucania głosów do urn oraz kneblowanie niezależnych mediów, wynik „Jednej Rosji” trudno uznać za sukces. To zaś oznacza, że Putin nie może być pewny zwycięstwa w wyborach prezydenckich w marcu 2012 r. w pierwszej turze. Premier Rosji, jak się wydaje, zrozumiał wszystkie negatywne dla siebie konsekwencje ostatnich wyborów. Świadczyła o tym jego mina podczas wizyty w sztabie „Jednej Rosji” w niedzielny wieczór wyborczy. Był tam krótko i szybko go opuścił, wyraźnie poirytowany pierwszymi, sondażowymi wynikami wyborów. Ciekawe są także rezultaty wyborów w rozbiciu na pięć największych okręgów wyborczych Federacji Rosyjskiej: Moskwę, Okręg Moskiewski, St. Petersburg, Kraj Krasnodarski oraz Okręg Swierdłowski. Wszędzie tam wprawdzie wygrała „Jedna Rosja”, ale na przykład w Moskwie i St. Petersburgu sporo głosów ( 8 i 12 proc.) padło na liberalną partię „Jabłoko”, która w całym kraju nie zdołała przekroczyć progu wyborczego. Komuniści natomiast okazali się najsilniejsi w Okręgu Moskiewskim i Okręgu Swierdłowskim, gdzie zdobyli ponad 32 proc. głosów. Wyniki partii Putina najlepszy były na prowincji, gdzie i presja administracji państwowej jest większa i trudniej budować niezależne struktury polityczne.  Niewątpliwie jednak wybory pokazały, że istnieje silny elektorat antyputinowski, który zmobilizowany może doprowadzić do drugiej tury wyborów prezydenckich, a to oznaczałoby istotny przełom w dotychczasowej praktyce życia politycznego Rosji.

Można się cieszyć, że połowa Rosjan odmówiła legitymizacji antydemokratycznemu reżimowi Putina. Radość gaśnie, jeśli uwzględni się fakt, że jedyną realną alternatywą dla Putina są politycy jeszcze bardziej skrajni. Wzrosły bowiem siły komunistów Giennadija Ziuganowa, których program praktycznie nie zmienił się od czasu rozpadu Związku Sowieckiego oraz nacjonalistów, kierowanych sprawnie przez Władimira Żyrynowskiego . Obie te partie zdobywały głosy ostrą retoryką antyzachodnią i antyliberalną, atakując Putina m.in. za ustępstwa wobec Polski w sprawie rozliczenia Zbrodni Katyńskiej. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że z wyborów do Dumy Państwowej wyłania się inna Rosja, aniżeli ta, którą znaliśmy w ciągu ostatniej dekady. Niestety nie demokratyczna, ale bardziej ksenofobiczna, antyzachodnia oraz budująca swoją tożsamość na stalinowskich resentymentach.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski