Bóg jest po naszej stronie. Komentarz Marcina Zielińskiego do niedzielnego II czytania

Słowo „łaska”, z greckiego „charis”, oznacza „niezasłużoną przychylność” lub „Bożą zdolność w nas”. To wielka rewolucja, która musi dokonać się w naszych głowach, bo często próbujemy iść za Bogiem w oparciu o własne siły, zaangażowanie i naszą dobrą modlitewną passę.

 Czytanie z Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian (1 Kor 1, 3-9).

„Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie”. Każdy z nas chce, aby jego życie duchowe przynosiło jak najwięcej dobrych owoców. Jak często zdarza się jednak, że zamiast pełnych życia, wiary i radości chrześcijan, spotykamy sfrustrowanych życiem katolików? Dlaczego tak się dzieje? Co różni jednych od drugich? Wszelkie uogólnienia są zbyt proste, a nawet krzywdzące, ale z doświadczenia towarzyszenia ludziom w ich rozwoju duchowym mogę podzielić się jedną refleksją, która wydaje mi się być kluczowa. W naszym duchowym życiu możemy położyć akcent w dwóch miejscach – albo na sobie, swoich wysiłkach i staraniach w zbliżeniu się do Boga, albo na Bogu i tym, co On sam uczynił już dla nas w Chrystusie. Święty Paweł mówi o zależności jednego od drugiego: „Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną” (1 Kor 15, 10). Apostoł jest świadom ogromu trudu i pracy, którą wykonał jako wysłannik Chrystusa, ale przyznaje, ze tak naprawdę to nie on dokonał tego dzieła, lecz łaska Boga, która działała w nim. Złożenie swojej ufności w łasce Chrystusa i na tym, co On uczynił dla nas, jest fundamentem do tego, aby widzieć przemienione na obraz Chrystusa życie.
Aby jednak oprzeć się na łasce, dobrze wiedzieć, co ona tak naprawdę oznacza. Słowo „łaska”, z języka greckiego „charis”, ma kilka różnych znaczeń. Można przetłumaczyć je jako „niezasłużona przychylność” lub „Boża zdolność w nas”. Święty Paweł, dziękując Bogu za łaskę daną wierzącym, mówi o przychylności Boga oraz zdolności i możności do wypełnienia Bożych planów, które otrzymaliśmy dzięki wierze w Chrystusa. To jest naprawdę dobra nowina! Bóg jest po mojej stronie i On sam daje mi siły i moc, abym wypełnił Jego wolę. To wielka rewolucja, która musi dokonać się w naszych głowach. Często próbujemy iść za Bogiem w oparciu o własne siły, zaangażowanie i naszą dobrą modlitewną passę. Dopóki modlimy się „nienagannie” i wszystko nam wychodzi, ufamy, że Bóg zadziała. Kiedy jednak potknie nam się noga, załamujemy się, czujemy się niegodni i myślimy, że Bóg przez nas nie zadziała. A tymczasem wtedy często okazuje się, że Jego moc płynie przez nas jeszcze mocniej.
Wielokrotnie doświadczałem tego w moim życiu. Nie zawsze stając przed ludźmi mogłem pochwalić się sukcesami, długimi godzinami modlitw w poprzednich dniach, czasem po prostu walczyłem z własnymi słabościami i ufałem, że skoro Chrystus mnie powołał i wysłał, to poradzi sobie również z niedoskonałym naczyniem, którym jestem. Kilkanaście dni temu posługiwaliśmy modlitwą o uzdrowienie na jednym z wydarzeń ewangelizacyjnych w Grodzisku Mazowieckim. Muszę przyznać, że poprzedzające to wydarzenie tygodnie nie należały do najlepszych w moim duchowym życiu. W spotkaniu modlitewnym brała udział kilkunastoletnia dziewczyna, u której został stwierdzony guz na piersi. Modliliśmy się o jej uzdrowienie. Kilka dni później poszła na kontrolę – ku zdziwieniu lekarza okazało się, że po guzie nie ma śladu. Takich historii, gdy Bóg działa, pomimo naszych słabości, jest wiele. To jeden z dowodów na to, że Jego łaska jest naprawdę nieskończona.

Bóg jest po naszej stronie. Komentarz Marcina Zielińskiego do niedzielnego II czytania   Rudy and Peter Skitterians / Pixabay

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Zieliński