– Kazali nam nieść skrzynie pełne amunicji. Potem powiedzieli, że idą po zapasy żywności. Po prostu napadali na wioskę – opowiada o. Jean de Dieu ze Zgromadzenia Misjonarzy Afryki.
Ojciec Jean de Dieu obecnie pracuje w Kenii, gdzie angażuje się w organizację HAART, niosącą pomoc ofiarom niewolnictwa.
henryk przodziono /foto gość
Rebelianci uprowadzili go w 1996 r., kiedy był jeszcze seminarzystą. – Podzielili naszą grupę. Nas zostawili w obozie. Pozostali poszli do wioski. Strzelali do ludzi. Gdy wrócili, powiedzieli nam: „Jesteście głupcami, jeśli myślicie, że dostaniecie jedzenie. Sami się postarajcie!”. Poszliśmy o poranku. Właśnie wtedy pomyślałem, że spróbuję uciec. To było działanie Opatrzności. Oni za to zabijali. Biegłem w różnych kierunkach. Nie znałem okolicy. Potem obrałem północny zachód… – opowiada
Czerwień
Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.