Bożek do ogródka

Franciszek Kucharczak

|

GN 33/2013

publikacja 15.08.2013 00:15

Nie przeszkadza ci obca symbolika w twoim domu? Ale ty jej przeszkadzasz.

Bożek do ogródka rysunek franciszek kucharczak /gn

Zaskoczyła mnie oferta sklepów z wyposażeniem gospodarstw domowych. W jednym z supermarketów ujrzałem ostatnio Buddę jako element kilku aranżacji ogrodu. Także na półkach rzędami stały figury duże, średnie i małe. Artykuł musi być bardzo chodliwy w tym naszym chrześcijańskim kraju. Nie tylko Budda zresztą. Przykładowo stylizowane laleczki wudu z opisem działania można kupić w zwykłym sklepie zabawkarskim.

Pewnie ludzie w większości traktują takie rzeczy jako ozdoby, podobnie jak i inne przedmioty kultu używane w innych religiach. Bez oporów wieszają więc dzieciom nad łóżkami rozmaite egzotyczne dziwadła, reprezentacyjne ściany mieszkań zdobią maskami i symbolami, których nie rozumieją.

Jakoś utrwaliła się w głowach myśl, że gdy nie przejmujemy się symboliką, to ona nie przejmuje się nami. Gdy gospodarz nie deklaruje wprost wiary w bożka, którego wyobrażenie stawia sobie w domu, myśli, że bożek się u niego nie zadomowi. Gdy wykonuje jakieś gesty i gdy wypowiada jakieś słowa, sądzi, że to „tylko gesty” i „tylko słowa”.

Wiele lat temu w kinach PRL pojawił się film „Hair”. To była pochwała ruchu hipisowskiego z całą jego pozorną wolnością i głupawym pacyfizmem. Film emanował zachwytem nad religiami Dalekiego Wschodu. W tle przewijał się wpadający w ucho motyw muzyczny ze słowami „Hare Kriszna, Hare Rama”. Później nuciłem te słowa, nie zaprzątając sobie głowy ich znaczeniem.

Dziwiłem się potem, że gdy chwytam za różaniec, ogarnia mnie wściekłość. Z wysiłkiem musiałem przebijać się przez kolejne zdrowaśki. Nie lepiej było z innymi praktykami chrześcijańskimi. Trwało to jakiś czas, ale nie widziałem wtedy związku między tymi rzeczami. A myślę, że związek był, bo ludzkie słowo ma moc. I moc mają też ludzkie gesty i obierane znaki, nawet gdy człowiek nie do końca wie, co znaczą i komu służą.

Uświadomiłem sobie to mocniej, gdy usłyszałem, jak świątobliwa karmelitanka rozmawiała z chłopakiem, który tłumaczył się, że na jakimś zlocie robił „tylko” to, co inni. – Paliłeś kadzidełko Buddzie? Zdradziłeś Chrystusa! – wypaliła mu prosto w oczy.

Jakoś nie było to dla mnie wcześniej jasne. Przyznaję, że byłem wtedy pod wpływem „lajtowej teologii”, która, choć nie mówiła tego wprost, szacunek wobec inaczej wierzących utożsamiała niemal z zaniechaniem prowadzenia ewangelizacji. No bo „każdy ma swoją prawdę” i każda religia jest niemal tyle samo warta. Jakoś nie pomyślałem wtedy, że buddysta nie może zdradzić Boga, skoro nigdy Go nie znał. Zdradza natomiast chrześcijanin, który z Buddy lub z cudzych bóstw robi sobie wzór i przewodników.

Czym właściwie jest stawianie sobie obcych bóstw przy domu lub w domu, jeśli nie zdradą żywego Boga? A czym innym jest pląsanie z harekrisznowcami i wykrzykiwanie wezwań do ichnich bogów?

Bóg mówi na kartach Biblii jasno: „jestem Bogiem zazdrosnym”, a to znaczy, że żadnej konkurencji nie uznaje. Jeśli więc człowiek obok kapliczek dla swoich ulubionych bóstw jedną zarezerwuje dla Boga, to dużo gorzej, niż gdyby nie dawał Mu żadnej.

Fobia komendanta
Grupa radomskich policjantów zaapelowała do szefa mazowieckiej komendy o odwołanie szefa Policji w Radomiu, Karola Szwalbego. Komendant kazał zdjąć ze ścian w Komendzie Miejskiej Policji w Radomiu i w podległych jej jednostkach krzyże. Zniknął także wizerunek patrona policjantów św. Michała Archanioła. Komendant Szwalbe stwierdził, że urząd nie jest właściwym miejscem dla symboli kultu religijnego. Rzeczywiście, niektórzy ludzie tak uważają (tak samo zresztą uważali komuniści), ale za to inni uważają zupełnie inaczej. Czy komendant liczy na to, że zdjęcie krzyży poprawia statystyki zdejmowania przestępców, czy też po prostu jest nietolerancyjny?

Prawo nie przeszło
Ministrowie reprezentujący 47 państw członkowskich Rady Europy srodze zawiedli lobby aborcyjne, nie uznali bowiem „prawa do aborcji” za jedno z podstawowych praw człowieka.
Ministrom zadano dwa pytania: „Czy Rada Europy powinna promować aborcję?” i „Czy – odnosząc się do norm Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – prawo do aborcji należy uznać za prawo człowieka?”. Zgromadzeni nie zdołali wypracować wspólnego stanowiska. Fajna ta Rada Europy – nie udało się uznać zbrodni za powszechne prawo, i już to musimy uważać za sukces.

RPD jak bumerang
Marek Michalak znów będzie rzecznikiem praw dziecka. Jego wybór na kolejną kadencję zatwierdził senat. Przy tej okazji przypominamy rzecznikowi, że każdego dnia zabija się w Polsce więcej niż dwoje dzieci z powodu podejrzenia, że są chore, on zaś ma obowiązek temu się sprzeciwić. Bo jak na razie to do niego nie dotarło.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.