Kwestia smaku

Andrzej Grajewski

Głosowanie nad kandydaturą pani Nowickiej skłania do pytań o poczucie smaku w polityce.

Kwestia smaku

Wanda Nowicka sztandarowa postać lobby proaborcyjnego, autorka wielu skandalicznych, obrażających katolików wypowiedzi, której syn Michał miał czelność nazwać polskich jeńców rozstrzelanych przez NKWD w Katyniu „darmozjadami”, została wicemarszałkiem Sejmu.

Przyjmuję to ze smutkiem i świadomością, że demokracja wynosi do władzy także osoby, które w niewielkim stopniu spełniają herbertowskie kryterium smaku. Stało się tak pomimo, że w pierwszym głosowaniu Sejm, m.in. głosami posłów Platformy, jej kandydaturę odrzucił. Dopiero w wyniku perswazji premiera Tuska część z nich zdecydowała się zmienić zdanie. Jakimi argumentami premier przekonywał do poparcia postaci, o której sam nie ma dobrego zdania, a jej poglądy na zamkniętym spotkaniu PO określił jako nielicujące z godnością polskiego parlamentarzysty? Jak usłyszałem od biorących udział w tym spotkaniu, premier z właściwym sobie pragmatycznym cynizmem miał przekonywać, że tego wymaga taktyka polityczna. Platforma chce zreformować KRUS, a na głosy PSL, w tym przypadku, nie może liczyć. Ruch Palikota gotów jest inicjatywę wspierać, a sprawa Nowickiej mogłaby popsuć dobre z nim relacje.

Powstaje jednak pytanie, czy dla realizacji skądinąd słusznych celów politycznych można posługiwać się niegodziwymi środkami? Głosowanie na panią Nowicką wbrew własnym poglądom, z pewnością dla nikogo nie może być powodem do dumy. Ruch Palikota miał prawo ubiegać się o urząd wicemarszałka, gdyż jest trzecią siłą w Sejmie, a w demokracji wszystkie głosy są równe. Miał także prawo zgłosić własnego kandydata na urząd wicemarszałka, ale to nie oznacza, że pozostali parlamentarzyści mieli obowiązek, aby za nim zagłosować. Zwłaszcza, że chodziło o ważny urząd publiczny, który w ten sposób objęła osoba wyjątkowo kontrowersyjna, ujmując rzecz delikatnie.

Przeczytaj też informację: Ujawnią wyrok kompromitujący Nowicką?

TAGI: