Redaktor serwisu internetowego gosc.pl
Dziennikarz, teolog. Uwielbia góry w każdej postaci, szczególnie zaś Tatry w zimowej szacie. Interesuje się historią, teologią, literaturą fantastyczną i średniowieczną oraz muzyką filmową. W wolnych chwilach tropi ślady Bilba Bagginsa w Beskidach i Tatrach. Jego obszar specjalizacji to teologia, historia, tematyka górska.
Kontakt:
wojciech.teister@gosc.pl
Więcej artykułów Wojciecha Teistera
Legalna aborcja na Węgrzech, nad czym należy ubolewać, nie ma akurat w tym przypadku znaczenia. Chodzi o to, że dzisiejszy rozwój medycyny pozwolił na urodzenia dziecka, kiedy praktycznie jego matka przez 3 miesiące była sztucznie podtrzymywana, by mogło się urodzić. To niewątpliwy sukces lekarzy.
Na miejscu redaktora dała bym inny tytuł, bo w tym przypadku aborcja nie była chyba brana pod uwagę ?
I jestem przekonany, że gdyby w Polsce zdarzył się podobny przypadek, z pewnością nasi lekarze utrzymywaliby organizm matki tak długo jak byłoby to możliwe, jako biologiczny inkubator.
Nic Pan nie poradzi na to, że u nas abocja jest dopuszczalna w przypadku trzech możliwości. I tak jest zaliczana ona do bardziej restrykcyjnych na tyle innych państw.
Idealizowanie, że życie musi być za wszelką cenę, nie zważając na skutki ciąży z gwałtu, nieletniej czy uszkodzonego płodu, jest dla Pana najmniej istone. Dalej już Pana nie interesuje los matki i opieki nad dzieckiem, które w zależności od stopnia niepełnosprawności, może nie mieć świadomości istnienia lub ją ma, wiedząc, że nie może decydować za siebie etc.
I proszę nie udowadniać, że tylko miłość jest w stanie pokonać wszelkie trudności. Nie wszystkie kobiety są zdolne poświęcać się.
Ponadto w podtytule podaje Pan, że kobieta umarła, aby potem napisać, że nastąpiła śmierć mógzu, proszę się trzymać faktów, i nie wpadać w zadziwienie, że to jest coś na kształt cudu. Medycyna już potrafi utrzymywać organizm przy życiu. I daję do przemyślenia Panu kwestię, czy człowieka o funkcji rośliny należy utrzymywaź przy życiu czy nie? Pomijam rzecz jasna ciążę, która skutkowała tym, że matkę utrzymywano przy życiu. A zatem, czy utrzymywanie takiego człowieka przy życiu jest sensowne, czy lepszym jest odłączenie od aparatury? Jeśli ta druga możliwość nazwie to Pan eutanazją?
I jestem przekonany, że gdyby w Polsce zdarzył się podobny przypadek, z pewnością nasi lekarze utrzymywaliby organizm matki tak długo jak byłoby to możliwe, jako biologiczny inkubator.
Nic Pan nie poradzi na to, że u nas aborcja jest dopuszczalna w przypadku trzech możliwości. I tak jest zaliczana ona do bardziej restrykcyjnych na tyle innych państw.
Idealizowanie, że życie musi być za wszelką cenę, nie zważając na skutki ciąży z gwałtu, nieletniej czy uszkodzonego płodu, jest dla Pana najmniej istone. Dalej już Pana nie interesuje los matki i opieki nad dzieckiem, które w zależności od stopnia niepełnosprawności, może nie mieć świadomości istnienia lub ją ma, wiedząc, że nie może decydować za siebie etc.
I proszę nie udowadniać, że tylko miłość jest w stanie pokonać wszelkie trudności. Nie wszystkie kobiety są zdolne poświęcać się.
Ponadto w podtytule podaje Pan, że kobieta umarła, aby potem napisać, że nastąpiła śmierć mógzu, proszę się trzymać faktów, i nie wpadać w zadziwienie, że to jest coś na kształt cudu. Medycyna już potrafi utrzymywać organizm przy życiu. I daję do przemyślenia Panu kwestię, czy człowieka o funkcji rośliny należy utrzymywaź przy życiu czy nie? Pomijam rzecz jasna ciążę, która skutkowała tym, że matkę utrzymywano przy życiu. A zatem, czy utrzymywanie takiego człowieka przy życiu jest sensowne, czy lepszym jest odłączenie od aparatury? Jeśli ta druga możliwość nazwie to Pan eutanazją?
I jestem przekonany, że gdyby w Polsce zdarzył się podobny przypadek, z pewnością nasi lekarze utrzymywaliby organizm matki tak długo jak byłoby to możliwe, jako biologiczny inkubator.
Nic Pan nie poradzi na to, że u nas aborcja jest dopuszczalna w przypadku trzech możliwości. I tak jest zaliczana ona do bardziej restrykcyjnych na tyle innych państw.
Idealizowanie, że życie musi być za wszelką cenę, nie zważając na skutki ciąży z gwałtu, nieletniej czy uszkodzonego płodu, jest dla Pana najmniej istone. Dalej już Pana nie interesuje los matki i opieki nad dzieckiem, które w zależności od stopnia niepełnosprawności, może nie mieć świadomości istnienia lub ją ma, wiedząc, że nie może decydować za siebie etc.
I proszę nie udowadniać, że tylko miłość jest w stanie pokonać wszelkie trudności. Nie wszystkie kobiety są zdolne poświęcać się.
Jak widzę, brak Panu odwagi w publikowaniu odrębnych opinii...
Mordowanie ludzi w obozach koncentracyjnych to nie proces tylko ludobójstwo, proces wytwarzania z ludzkich zwłok mydła to wynaturzenie i potworność. Porównanie aborcji do zbrodni hitlerowskich to nadużycie. Aborcja, to nie tylko usunięcie niechcianej ciąży, to również przypadki usunięcia chorego płodu, któremu nawet współczesna medycyna nie jest zagwarantować przeżycia, to ratowanie życia matki, to usunięcie ciąży pozamacicznej gdzie płód nie ma szansy na przeżycie i jest zagrożeniem dla życia matki. Aborcja poza aspektem medycznym ma oczywiście aspekt moralny, a ten niech będzie osobistym wyborem.
Na koniec pytanie. A co z poronieniami? Uważacie przecież, że płód to człowiek. Co z pogrzebem etc..?
Czy taka jest wola Boga?
Bóg zsyła śmierć BO CHCE ZABRAĆ , TĄ OSOBĘ DO SIEBIE, a my trzymamy ją pod aparatami .
Czy to zgodne z wola Boga, czy ON tak chce-chyba nie ma osoby na świecie która zna odpowiedź .
Może Bóg chciał śmierci tego dziecka razem z matką ?
Panie Redaktorze. Widzę u Pana wielki optymizm, jakby oto pojawił się niepodważalny dowód na to, że płód to człowiek i teraz nikt już nie będzie za jego zabijaniem. Niestety, nie podzielałbym tego optymizmu. Niepodważalnych argumentów za tym, że życie osobnicze człowieka ma swój początek z chwilą połączenia ludzkiego materiału genetycznego ojca i matki jest wystarczająco dużo. Nie ma też żadnych argumentów przemawiających za tym, że początek życia ludzkiego następuje w innym momencie.
Jeśli dla kogoś płód będzie "kłopotem", to wbrew wszystkim faktom, o ile siła i władza (możliwość decydowania, czyli tzw. wyboru) będzie po jego stronie, jeśli będzie to człowiek bez moralności, to nie będzie liczył się z faktami. Ten kolejny argument nie będzie miał dla niego żadnego znaczenia.
PS W opisywanym przypadku nie możemy mówić o "utrzymaniu przy życiu", tylko np. o podtrzymaniu funkcji życiowych.
Wydaje się zasadne pytanie jaka była w tym wszystkim rola ojca dziecka.
Czy to była decyzja wyłącznie lekarzy i było dla nich oczywiste, że należy ratować dziecko czy też pytali ojca dziecka o zdanie w tej sprawie i byli gotowi się z tytm zdaniem, jakiekolwiek by nie było, liczyć.
I co by było, gdyby ojciec dziecka nie chciał podejmowania się przez lekarzy poróby utrzymania go przy życiu.
To ważne pytanie.
Bo jeżeli ostateczna decyzja podejmujemy próbę ratowania czy nie należałą do ojca dziecka to nie ma się co zachwycać postawą lekarzy - najwyżej możliwościami medycyny.
Pozostaje też kwestia czy lekarzom wolno by było ratować takie dziecko stosując nietypową procedurę medyczną wbrew woli ojca jeżeli ten byłby za pozostawieniem sprawy naturalnemu biegowi (czyli dopuszczenia do obumarcia dziecka wraz z naturalnym ustaniem funkcji zyciowych u matki.)
Nie bardzo rozumiem zestawienie dwóch tematów tzn. tego co osiągnęli lekarze (niewątpliwie to duże osiągnięcie medycyny) z tematem aborcji.
* Posługuję się słowem "dziecko" bo nie chcę być zlinczowana i wszczynać zupełnie bezsensownej dyskusji na temat terminologii.
W normalnych warunkach (niezagrożona linczem) dla określenia niespełna 4 miesięcznego płodu/dziecka raczej chyba użyłabym słowa "płód" (chociaż niekoniecznie - wyrażenie "ojciec i babcia płodu" brzmi idiotycznie),
co nie znaczy, że słowo "dziecko" nie chce mi przejść przez gardło (jak widać).
Tu z medycznego punktu widzenia mamy wielki sukces, ale od strony moralnej nie jestem już taki pewny tego sukcesu.
dorzucę jeszcze.
Nie znamy motywacji lekarzy, raczej wykluczam sytuację, że utrzymywali cialo kobiety przy życiu bez zgody męża.
Sytuacja wyglądała następująco: ambitni lekarze przedsawiają zrozpaczonemu mężowi/ojcu, mozliwość ratowania jego dziecka przez podtrzymywanie ciała jego żony przy życiu.
I robią to na jego prośbę lub przy jego zgodzie.
Ale robią to dla sławy, rozgłosu - i osiągają egfekt - nawet GN o nich pisze!
ojciecnie mogący się pozbierać po śmierci żony - marionetka w rękach lekarzy potrzebna tylko do formalnej zgody, rządni sławy i rozgłosu lekarze
- jest się czym zachwycać?
Nie twierdzę, że tak bylo i mam nadzieję, że tak nie było. Ale tak byc mogło.
Warto oprzeć swoje zachwyty na czymś więcej niż hipotezach tworzonych na zasadzie "pobożnych życzeń".
Niewątpliwie to sukces medycyny.
Sukces moralny - niekoniecznie.
Związek z aborcją widzę jeden - czasem się walczy o życie niespełna czteromiesięcznego dziecka a czasem dziecko życia pozbawia. Jedno i drugie robi się na życzenie rodziców (lub jednego rodzica). Medycyna pełni wobec rodziców funkcję "usługową".
Tak na marginesie - czy kobieta w czwartym miesiącu ciąży musi (z moralnego punktu widzenia) się leczyć by podtrzymać ciążę gdy ta jest zagrożona i praktycznie jest, że gdy nie będzie się leczyć dojdzie do poronienia?? czy kobieta ma moralne prawo sprawę pozostawić naturalnemu biegowi?
Czy gdyby istniala taka mozliwość taka kobietę należałoby zmusić do leczenia by zachować życie dziecka?
Przecież gdy nie będzie się leczyć to tak jakby dokonala zabójstwa dziecka przez zaniechanie.
Te ostatnie pytania to nie są pytania wynikające z tego, że chcę coś postulować (wg. mnie prawne zmuszanie kobiety do leczenia to jakaś makabra!) - to pytania mające sklonić do refleksji a przede wszyskim wykazać, że to wszysko nie jest takie proste.
pozdrawiam
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.