Bóg chciał, byśmy opierali się o wiarę, a nie dowody. Prawdziwa wiara dowodów nie potrzebuje. Gdyby intencją Boga był powszechny dowód, to Jezus ukazałby się publicznie, przed tłumami, Piłatem, Sanhedrynem. Zamiast tego Chrystus wybrał wiarę tych, co nie widzieli, a uwierzyli.
Pani Anno, przypomnijmy, że Jezus zmartwychwstały pokazywał się sporej grupie ludzi przez 40 dni, a czy "500 naszych braci naraz" nazwiemy tłumem czy nie, to już kwestia umowna. Jezus mówił też "jeśli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie". Jezus wybrał wiarę nie tylko tych, co nie widzieli a uwierzyli, ale również Tomasza, bo w końcu jest świętym katolickim. Cud słońca w Fatimie widziało 100.000 ludzi. Nie przesadzajmy, są ludzie, którzy potrzebują tych znaków i oni też są umiłowani przez Boga, bo Bóg wie, że są "małej wiary".
Ja taki jestem, proszę Boga, by przymnożył mi wiary i serce mi rośnie, gdy sobie uświadomię, że Całun czekał niemal 1900 lat na to, aż wynajdziemy fotografię i zobaczymy, że przez te wszystkie lata ludzie klękali przed negatywem!
Nie powinienem spekulować, czego Bóg chce, a czego nie, ale czy Całun nie spłonąłby te 600 lat temu doszczętnie, gdyby Bóg nie chciał nam tego pokazać teraz, przy pomocy specjalisty od dynamiki ludzkiego ciała, że to nie fotografia trupa, tylko żyjącego Boga we własnej Osobie, który właśnie WSTAJE? Zwróćmy uwagę, że Całun przecież już na samym początku był znakiem, a nawet dowodem, bo Jan słowom kobiet nie uwierzył, ale dopiero osobiście w pustym Grobie "zobaczył i uwierzył". Pozdrawiam serdecznie!
To co uważają na temat życia Jezusa wierni, a to co na podstawie badań historycznych wnioskują biblisci to dwie różne sprawy i żadnych faktów z zycia Jezusa nie można być pewnym.
Jak Pan zauważa Chrystus objawił się braciom. Braćmi są ci, co już wierzą w Chrystusa. Ukazanie się nie miało więc na celu budowania ich wiary. Postawę Tomasza odrzucił, nazywając go niedowiarkiem. Również przytoczone słowa o cudach i znakach są krytyką. Dalej przecież Jezus mówi, że żaden znak nie będzie dany, poza znakiem Jonasza. A skoro żaden, to też żaden całun nie będzie dany. Umiłowany Uczeń nie uwierzył na widok chust, lecz na widok pustego grobu. Chusty widział wcześniej Piotr, który je zobaczył, ale jeszcze nie uwierzył. Nie były więc znakiem Zmartwychwstania. Sam opis ewangeliczny zawiera zdanie, że Jezusa pochowano zgodnie z żydowskim zwyczajem. Nie mógł być pochowany tak, jak ukazuje to Całun Turyński. Zwyczaj żydowski nakazuje obmycie i namaszczenie ciała, związanie rąk i nóg, owinięcie głowy osobno. Nikodem przyniósł mirrę i aloes, którymi nacierano obmyte ciało. Całun zawiera ślady krwi, których nie mogło być, gdy zachowywano żydowski sposób grzebania.
Już w pierwszych dwóch zdaniach popełnia Pani dość ewidentny błąd logiczny. Pisze Pani: "Chrystus objawił się braciom. Braćmi są ci, co już wierzą w Chrystusa", a zdanie później pisze Pani, że "Postawę Tomasza odrzucił, nazywając go niedowiarkiem". Tomasz mówi, że nie uwierzy, nim nie zobaczy - czyli w momencie ujrzenia Zmartwychwstałego nie wierzył. Nie można przecież uwierzyć, już wierząc - "uwierzenie" to przejście z niewiary do wiary. Skoro jednak - według Pani słów - bracia to ci, którzy wierzą, to Tomasz bratem nie był. A jednak Jezus mu się ukazał.
Proszę dokładniej czytać Pismo Święte. Już po nazwaniu braćmi Chrystus wielokrotnie zarzuca swoim Uczniom niedowiarstwo. Ewangelie bardzo dynamicznie i plastycznie traktują wiarę Uczniów. Już na początku, po opisie cudu w Kanie Galilejskiej Ewangelista stwierdza, że uwierzyli w niego jego uczniowie. A zaraz potem, podczas burzy Jezus mówi: jeszcze nie macie wiary. Piotr i Uczniowie zapewniają wielokrotnie o swojej wierze, Ewangeliści podkreślają, że uwierzyli, by pod koniec Ewangelii znów stwierdzić, że uwierzyli dopiero, gdy zobaczyli pusty grób, czy Zmartwychwstałego, jak w przypadku Tomasza. Dla autorów Ewangelii uwierzenie nie jest, jak Pan pisze, prostym przejściem z niewiary do wiary. Jezus wskazuje na stopnie wiary, mówiąc o wierze małej jak ziarnko gorczycy. A Apostołowie mówią by przymnożył im wiary. Ewangelia Jana zawiera dużo elementów zaczerpniętych z gnostycyzmu, który bardzo szczegółowo opisywał kolejne poziomy poznania. Ten schemat został przeniesiony do Ewangelii.
Nie jestem Świadkiem Jehowy, choć często spotykam się z tym zarzutem, bo odwołuję się do Pisma Świętego. To powinno dać do myślenia, że czytanie ze zrozumieniem Biblii jest wśród katolików na tyle egzotyczne, że zaraz pojawia się zarzut o bycie protestantką, albo Świadkiem Jehowy.
Równie dużo jest dowodów na fałszerstwo. Ale tak jak dowody na fałszerstwo nie przesądzają o braku Zmartwychwstania, tak rzekome dowody na autentyczność go nie potwierdzają. Jako chrześcijanie wierzymy w Ewangelię, a nie kawałek płótna.
Pani Anno, dziękuję, że objawiła nam Pani, kim jest i o co Pani chodzi. Jestem człowiekiem słabej wiary, ale nie aż tak słabej, by te głupoty, które Pani głosi, mogły ją obalić. Pozdrawiam.
PS. Jezus nie odrzucił Tomasza, w końcu kazał mu być wierzącym. Jezus to Bóg, co powie - staje się. A Tomasz jest dla nas znakiem, że wiara musi mieć swoje podstawy, nie może być ślepa. Ślepa wiara jest w innej religii, gdzie utrzymuje się ją przemocą. Chrześcijaństwo to żywy Chrystus, który czyni znaki. "Pan to uczynił i cudem jest w naszych oczach."
Do Pani ANNAEWA: może pisze Pani głupoty, przepraszam za takie określenie (w kontrze do Pani niesłusznych oskarżeń o fałszerstwa, na co dowodów nie ma). Ale dzięki Pani słowom, jeszcze raz zajrzałem do Jana i okazuje się, że nie musi mieć Pani racji. Otóż, zdaje się, że nie było czasu na obmycie ciała, dlatego kobiety przyszły dopiero po szabacie, by dopełnić zwyczajów. Jan mówi, że "Wzięli tedy ciało Jezusowe i obwiązali je w prześcieradło z wonnościami", o obmyciu nie ma mowy. Z resztą, po co kobiety miałyby przychodzić jeszcze raz?
A nawet, jeśli ciało obmyto, Rany Jezusa nadal były świeże i nadal mogłyby sączyć chłonkę i krew, przynajmniej w takiej ilości, by zostawić ślady na płótnie. To jednak wymagałoby konsultacji patologa, albo doświadczonego pracownika prosektorium, ale wykluczyć tego nie można. Wszystko zależy, czy chce się to rozważyć, czy nie.
Pozostałe kwestie, jak to, czy umiłowani uczniowie już mieli wiarę i jej nie potrzebowali, taką dyskusję uważam za niepoważną, więc kontynuować nie będę. Uważam, że ich wiarę Jezus budował stopniowo na tyle, na ile każdy był gotowy.
Pani twierdzi, że nie płótna lecz pusty grób spowodował, że Jan uwierzył. Tu przeczy sobie Pani sama, bo skoro "już wierzył", to nie musiałby i grobu oglądać. Skoro jednak Jan tyle miejsca poświęca płótnom, to chyba są one istotne: "A kiedy [Jan] się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. 6 Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7 oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. 8 Wtedy wszedł do wnętrza także i [Jan]. Ujrzał i uwierzył."
Co "ujrzał"? Pusty grób przecież widział zanim Piotr się doczłapał! Niech Pani to przemyśli jeszcze raz.
Panie Paszczyk2, Bóg nie nakazał wiary Tomaszowi. Słowa bądź wierzącym, nie niedowiarkiem nie były nakazem, tak jak nakazem nie były słowa, by Tomasz włożył palce w rany. W końcu Tomasz przecież nie włożył palców, tylko uwierzył. Cudem w naszych oczach jest tylko Zmartwychwstanie. Inne cuda nie były istotne, mogło nawet ich nie być. Paweł w listach nie przytacza żadnego cudu, poza Zmartwychwstaniem. Albo o nich nie słyszał, albo uznał je za mało ważne.
Dowody na fałszerstwo są liczne i poważniejsze, niż te mówiące za autentycznością. Co do tekstu Ewangelii, pogrzebać bez obmycia nie wolno było. Obmycie ciała było dla Żydów ważniejsze, niż zasady szabatu. Pośpiech zmieniał tyle, że nie opłakiwano ciała, nie czuwano przy grobie i nie nałożono wonnosci w grobie. To pominięto, a w niedzielę rano miały to zrobić kobiety. Pismo mówi, że obowiązano w prześcieradło z wonnościami. Bez wonnosci nie wolno mieszać z krwią, ani nie wolno było dotknąć ciała we krwi. Powoduje to nieczystość, a Józef i Nikodem chcieli spożyć Paschę. Na grzebanie bez obmycia, by pochować wraz z krwią, w której jest dusza rabini pozwolili dopiero w okolicach X wieku, tysiąc lat po Chrystusie. Ciała z Całunu nie obmyto, są ślady płynącej krwi wzdłuż ramion, na twarzy, na włosach. Zachowanie zwyczaju grzebania powoduje, że nic by się nie odbiło na materiale.
Odnośnie Ucznia, którego dla uproszczenia nazwę Janem, choć na pewno nie był to Apostoł Jan, syn Zebedeusza. Tekst mówi wyraźnie, że ujrzał otwarty grób, zajrzał do środka, zobaczył płótna. Nie widział całości wnętrza. Uwierzył, gdy ujrzał brak ciała. Widok płótna nie sprawił, że uwierzył. Gdyby płótno było Całunem, to sam widok cudu by sprawił, że warto byłoby o tym wspomnieć. Proszę zobaczyć, jak dokładnie Jan opisuje wszystkie wydarzenia i szczegóły. O cudownym obrazie na Calunie milczy, choć potrafi opisać mniej istotne szczegóły. Ewangelia nie potwierdza więc autentyczności Całunu. Zaprzecza jej też uznawana za apokryf Ewangelia Piotra, która szczegółowo opisuje pogrzeb Jezusa. Apokryf nie jest depozytem wiary, ale jest ważnym dziełem pokazującym stan wiary chrześcijan II wieku. Dowodzi, że wczesni chrześcijanie nie wiedzieli nic o Całunie, choć wiadomo, że zachowywali inne relikwie. Całun pojawia się dopiero w średniowieczu. Pierwsze dokumenty na jego temat są z tego samego okresu, co datowanie radiowęglowe. Sposób grzebania, bez wiązania rąk i nóg i bez obmycia pasuje do żydowskich zwyczajów ze średniowiecza, a nie z początku ery.
Jan zobaczyl pusty grob i lezace plotna i nic.Czekal na Piotra i dopiero gdy on wszedl wszedl i Jan "ujrzal i uwierzyl".Co mogl Jan po wejsciu zobaczyc,ze dopiero wtedy ujrzal i uwierzyl?I nastepny opis.Uczniowie na modlitwie zamkneli sie w obawie przed Zydami?A niby dlaczego sie zamykali?Wytlumaczenie jest tylko jedno.Dokonali wg. Zydow swietokradztwa zabierajac przedmioty z grobu i majac je wtedy przy sobie.Co bylo w nich tak niezwyklego,ze je zabrali?
Umiłowany Uczeń zobaczył płótna i nic. Uwaga zawarta w Ewangelii dotyczyła tylko ułożenia płócien w liczbie mnogiej i chusty w liczbie pojedynczej. Uczeń ujrzał i uwierzył, gdy wszedł i zobaczył pusty grób. Nie uwierzył, bo ujrzał płótna, bo widział je już wcześniej, zanim wszedł do grobowca. Uczniowie zamknęli się przed Żydami, ponieważ już wcześniej ich życie było zagrożone. Jeszcze przed wskrzeszeniem Łazarza uczniowie obawiają się o własne życie. Pismo Święte nic nie mówi na temat zabierania czegokolwiek z grobu, więc proszę nie zmyślać. Kwestia obawy o życie jest jeszcze jednym świadectwem, że autorem Ewangelii nie jest Apostoł Jan. W opisie zaparcia się Piotra zebrani Żydzi zwracają uwagę, że jest on Galilejczykiem. Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza. Mt 26,73. Galilejski akcent był wystarczającym powodem, by bać się o własne życie. Umiłowany Uczeń nie ma takich problemów, zna Arcykapłana, nie ma problemów, jak Piotr, więc nie mógł być z Galilei.
Jak opisuje Jan pusty grob i lezace chusty uczen widzial juz wczesniej a jednak jeszcze wtedy nie uwierzyl.Uwierzyl dopiero gdy wszedl do srodka i cos zobaczyl.Jedyne co mogl zobaczyc to obraz na chuscie o,ktorej wspomina a,ktorego wczesniej zauwazyc nie mogl gdyz pojawia sie dopiero gdy bierze sie ja do reki i pada na nia swiatlo.Ten obraz mogl zobaczyc tylko pod warunkiem,ze Piotr,ktory wszedl wczsniej wzial ja i rozpostarl.Piotr tego obrazu nie mogl zobaczyc gdyz jako pierwszy byl w glebi a pod swiatlo tego obrazu nie widac.Co calkiem slusznie kiedys napisal Luter.Wczesniej i pozniej uczniowie sie nie zamykali w obawie przed Zydami.
Prezentuje Pani dokładnie ten schemat fantazjowania, dzięki któremu powstawały apokryfy. Ewangelista szczegółowo opisuje takie rzeczy, jak imię sługi i które ucho mu obcięli, a miał przemilczeć Piotra rozpościerającego płótna pod światło? Uczeń ujrzał pusty grób i wtedy uwierzył. Świadczy o tym następny fragment Ewangelii, gdzie jest mowa, że dotoąd nie pojmowali co to znaczy powstać z martwych. Same płótna nie stanowiły żadnego dowodu na Zmartwychwstanie, gdyż Uczniowie nie dowierzali nawet po epifaniach.
Trzymam sie tekstu Ewangelii.A z tekstu nie wynika,ze Jan "ujrzal i uwierzyl"pusty grob.Bo pusty grob widzial on juz wczesniej i nie napisal,ze wtedy wlasnie uwierzyl.Popatrzyl do srodka,opisal co zobaczyl i czekal.Z tekstu tez nie wynika,ze Piotr widzac pusty grob uwierzyl.Z tekstu wynika,ze obaj zobaczyli pusty grob i chuste i plotna.I Piotr wszedl pierwszy do srodka a za nim Jan.I dopiero wtedy Jan cos "ujrzal i uwierzyl".Piotr nie.Nadalnie wierzyl.A wiec co takiego mogl ujrzec,ze uwierzyl w zmartwychwstanie?
Proszę uważniej przeczytać. Nie zobaczył wcześniej całości pustego grobu, bo nie wszedł do środka. Widział z zewnątrz leżące płótna. Dopiero gdy wszedł do środka zobaczył, że naprawdę nie ma tam Jezusa. Wskazuje na to także kompozycja greckiego tekstu, która odnosi się do rzeczownika mnēmeion, czyli grobowiec. Wykluczyć możemy, że Uczeń uwierzył na widok płótna, bo Ewangelia nie zawiera na ten temat żadnej wzmianki. Gdyby płótna były istotne, to Ewangelista wspomniałby, że uczniowie zabrali je ze sobą, by pokazać innym uczniom. Świadectwo o Zmartwychwstaniu nie opierało się o żaden fizyczny dowód, lecz o słowa Uczniów i kobiet, a następnie o epifanie Chrystusa.
nie znam przekladu,ktory mowi,ze Jan zobaczyl pusty grob i uwierzyl.Juz biegnac do grobu wiedzieli,ze Jezusa tam nie ma bo Magdalena ich o tym poinformowala.Wszystkie mowia,ze Jan cos zobaczyl. Ewangelista nie mogl wspomniec nic o obrazie bo w ich czasach malowanie Boga bylo bluznierstwem.I dlatego zgromadzili sie i zamkneli sie w obawie przed Zydami aby zobaczyc dowody.Zobaczyli i Jezusa.
To nie wynika z przekładu, tylko ze składni greckiej przy czytaniu oryginału. Kompozycja zdania jest tak ułożona, że w J 20,8 wskazany jest grobowiec, zaś w kolejnym zdaniu, w J 20,9 powodem uwierzenia są Pisma. Nic nie wskazuje, że miały być to płótna, które są wspomniane wcześniej.
Żaden przekład nie odda oryginalnego sensu, w łacińskim tekstem Wulgaty włącznie. Dlatego wyjaśniając dany fragment zawsze trzeba użyć greckiego oryginału.
Idac tym tropem nic nie mamy bo starozytna greka rozni sie od wspolczesnej.BW zostal przelozony przez 4 biskupow profesorow,ktorzy do pomocy mieli niezliczona liczbe tlumaczy a prace trwaly 25 lat.Jesli i ten przeklad zly tzn. ze nie mamy Biblii.
Dlatego też nie powinno się uprawiać fantastyki biblijnej na podstawie własnych interpretacji niedoskonale przetłumaczonego tekstu. Biblia Warszawska w samym tylko omawianym przez nas fragmencie Ewangelii Jana, w trzech wersetach zawiera trzy własne wstawki tłumaczy. Pojawiają się słowa, których nie ma w tekście, które tworzą tekst bardziej literackim w języku polskim, ale zakłamują oryginalny sens przekazu.
Przekład dosłowny nie potwierdza przekładu BW i BT. Jest często stosowany do wychwycenia błędów w polskich przekładach. Przekład dosłowny bez komentarza również nie jest w stanie oddać greckiej składni.
Nie jest taki sam. Przekład BW zawiera dodatkowe słowa, jak albowiem, czy a, które tworzą z pojedynczych zdań zdania wynikowe, będące nieuprawnionym odnośnikiem do zdania wcześniejszego. To zakłamuje całość przekazu.
Sięgnęłam do tekstu greckiego Ewangelii Jana. Mowa jest trzykrotnie o płótnach w liczbie mnogiej, oraz osobno o chuście. Zgadza się to z żydowskim sposobem grzebania, o którym mowa jest wcześniej. Ciało zmarłego owijano w kilka płócien, a nie jeden całun. Wcześniej, w J 11:44 opisany jest sposób, w jakim pochowano Łazarza: Nogi i ręce powiązane pasami płótna, a twarz jego była obwiązana w chustę. Czyli zupełnie inaczej, niż w przypadku Całunu Turyńskiego, gdzie jest tylko jedno płótno, a nie pasy i nie ma śladów związania rąk i nóg.
Nie. Pochówek został zakończony, jedyne, co pozostało z żydowskich zwyczajów, to obowiązki kobiet, czyli namaszczenie ścian grobowca i opłakiwanie ciała. Dlatego do grobu poszły tylko kobiety. Nawet bez nikogo, kto mógł odtoczyć kamień. Ponowne odwijanie ciała nie było możliwe, bo dotykanie dwudniowych zwłok zaciągało nieczystość rytualną.
Ciekawe jest to, że moje uwagi krytyczne są kasowane, a ostentacyjna trollerka ANNYEWY jest publikowana bez najmniejszych uwag. Kontroluje to jakiś administrator?
Czytałem tę pracę. Pan chirurg sprytnie podkreśla to co wygodne, ale przemilcza to, co może świadczyć o fałszerstwie. Choćby zaburzone proporcje twarzy, z oczami ułożonymi zbyt wysoko. Chirurg plastyczny powinien takie niuanse od razu wyłapać.
AnnaEwa - nie masz racji.Calun Turynski jest jednym plotnem.Drugie to chusta z Oviedo a trzecia to chusta z Manoppello.Oczywiscie,ze wszystkie zbadano i porownano.Wszystkie trzy to na 100% ten sam czlowiek.Calun Turynski zbadano i stwierdzono,ze pochodzi z Sredniowiecza jednak badanie to bylo wyjatkowo nierzetelne gdyz probki pobrano z doszytych do plotna lat.Jednak dowodem o,ktorego autentycznosci kazdy sam moze sie przekonac jest chusta z Manoppello i wystarczy tam pojechac aby zobaczyc ja.Co zobaczy? Zobaczy bardzo dokladne przestrzenne odbicie twarzy czlowieka.Zywego czlowieka gdyz jest to wieloodbicie ukazujace ruch twarzy,ust i wlosow w zaleznosci od pozycji i oswietlenia.To wszystko jakby na pajeczej sieci.Nie ma zadnego innego takiego obrazu i zadnej techniki aby cos takiego wykonac.A teraz opis Ewangelii.Przybiega do grobu Jan i zaglada do grobu.Widzi pusty grob i czeka.Przybiega Piotr i zaglada.Tez widzi pusty grob i plotna oraz chuste zlozona osobno.Wchodzi do grobu.Unosi chuste i nic nie widzi.Bo pod swiatlo nic na tej chuscie nie widac.Ale widzi wizerunek Jezusa Jan bo zaglada do grobu,w ktorym stoi Piotr i unosi chuste gdzie jest cien.W takiej sytuacji ten obraz jest dodkladnie widoczny.Jan ujrzal i uwierzyl.Jesli tym uczniem u grobu byl ten sam Jan co stal pod krzyzem to nie ma watpliwosci,ze rozpoznal Jezusa.Bo on jeden widzial go zmaltretowanego na krzyzu.I taki wlasnie jest ten wizerunek.Zmaltretowany Jezus otwierajacy oczy i usta,ktore otwieraja sie aby zaczerpnac powietrza a zrenice sa jeszcze ogromne i dopiero pod wplywem swiatla zaczynaja sie zwezac.
Ewangelia mówi: Płótna oraz chustę złożoną osobno. Płótna są w liczbie mnogiej, chusta w liczbie pojedynczej. A Pani mi mówi o dwóch chustach i jednym płótnie. Próbki Całunu nie zostały pobrane z doszytych łat, tylko z trzech różnych miejsc. Zostały przebadane w trzech różnych laboratoriach, na zasadzie ślepego testu. Oprócz materiału z Całunu naukowcy otrzymali inne próbki, wszystkie podpisane tylko numerami. Każde laboratorium użyło innej techniki oczyszczania materiału. Próbki trawiono nawet kwasem, by uniknąć zafałszowania próby przez zanieczyszczenia. Każde laboratorium podało zbliżony wynik, wskazujący na średniowiecze. Data pokrywa się z pierwszą wzmianką historyczną na temat pojawienia się Całunu w Europie. Chusty z Manopello nie pozwolono zbadać w ten sposób, więc nie wiadomo kiedy powstała. Technika malowania w ten sposób była znana pod koniec średniowiecza, sama Chusta z Manopello zawiera typowe cechy malarstwa renesansowego. Obraz z Chusty jest niemal identyczny z autoportretem malarza renesansowego Albrechta Durera. Z ułożeniem włosów włącznie. Technika, którą powstała Chusta z Manopello jest znana, taki efekt uzyskuje się używając kwasów na tkaninie, co powoduje jej charakterystyczne odbarwienie. Durer był malarzem i złotnikiem, więc znał się na wytrawianiu kwasami. Sama chusta pojawia się w tym samym okresie, gdy żył Durer. Jak dla mnie to zbyt wiele zbiegów okoliczności. Nic nie przemawia za cudownością wizerunku z Manopello, nawet technika malowania, która była wtedy znana, ani efekt ukazywania się obrazu pod światło, który został opisany jeszcze w notatkach Leonarda da Vinci. Chusta z Oviedo według wszystkich badań powstała w VII wieku. Wizerunek z Oviedo w większości zgadza się z Całunem Turyńskim i Chustą z Manopello co do układu ran, ale różni się co do ułożenia włosów. Człowiek z Chusty z Oviedo ma włosy związane w kucyk, postaci z Całunu i Chusty z Manopello mają włosy rozpuszczone. Wizerunek z Oviedo jako jedyny przypomina twarz ludzką zgodnie z zasadami anatomii. Wynika to z tego, że twórcy Całunu Turyńskiego i Chusty z Manopello wzorując się na Chuście z Oviedo nie uwzględnili przesunięcia tkaniny, dlatego twarze nie są proporcjonalne w stosunku do twarzy ludzkiej. Sama Chusta z Oviedo ma na sobie ślady, które wykluczają użycie jej w żydowskim pochówku. Na nosie znajduje się odcisk palca, którym próbowano zatamować krwotok z nosa. Żaden Żyd nie dotknąłby krwi płynącej z nosa, bo oznacza to nieczystość. O tym, że Całun Turyński powstał w oparciu o Chustę z Oviedo świadczy brak zachowanych proporcji między ciałem a głową, która jest mała w stosunku do reszty ciała.
1. Jak to możliwe, że tkanina "wytrawiona" kwasem przetrwała do naszych czasów? 2. Jak to możliwe, że w czasach Durera wiedział ktoś, co to jest negatyw, a nawet jeśli wiedział, to w jakim celu miałby sporządzić negatyw, a nie pozytyw? 3. Rozmawiałaś z Jezusem na ten temat? On powinien najlepiej wiedzieć, czy to falsyfikat czy nie.
Technika wytrawiania kwasem jest trwalsza, niż inne techniki malarskie. Skoro do naszych czasów przetrwały malowidła o wiele wcześniejsze, mające po kilka tysięcy lat, to niczym nadzwyczajnym jest przetrwanie chusty powstałej w 1503 roku. Znajomość techniki negatywowej jest stara jak ludzkość. Negatywy sporządzali ludzie pierwotni tworząc kamienioryt. Średniowiecze w Europie to okres rozkwitu drzeworytnictwa, które opiera się o sporządzanie negatywów na desce, które następnie przenosiło się jako pozytyw na pergamin. Albrecht Durer był cenionym drzeworytnikiem. Jezus w Ewangelii mówi wyraźnie, To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Łk 11,29. A skoro nie będzie to żaden znak, to także i żadne płótna, chusty, czy inne przedmioty.
Autor Ewangelii nie był naocznym świadkiem. Pisanie w ten sposób jest zabiegiem literackim, często stosowanym w tamtym okresie. Ewangelia Jana, tak jak inne Ewangelie powstała w oparciu o tekst Marka, uzupełniona o własny materiał. Naoczny świadek nie musiałby posiłkować się zawierającym błędy tekstem Marka. O błędach u Marka piszą już Ojcowie Kościoła. Również autor Ewangelii Jana popełnia kilka błędów, które zaprzeczają by był faktycznie naocznym świadkiem. Pisze o odźwiernej u Arcykapłana. Kobieta nie mogła pełnić takiej funkcji u Kapłana. Pisze też jak świadek o wydarzeniach, których nie mógł widzieć, choćby rozmowy w cztery oczy Jezusa z Piłatem. Dlatego nie można brać dosłownie tekstu. Gdyby okazało się, że w pustym grobie leżał Całun, świadczący o Zmartwychwstaniu, to autor na pewno by o tym napisał. W końcu tekst powstał niemal 90 lat po tych wydarzeniach. Gdyby Całun istniał i był otoczony czcią przez chrześcijan, to Ewangeliści by o tym wspomnieli.
Przypisanie autorstwa Ewangelii i 1 Listu Jana osobie Apostoła Jana wynikało z błędnego założenia, że Apokalipsa, Ewangelia i Listy mają tego samego autora, który w Apokalipsie przedstawia się jako Jan. Już Ojcowie Kościoła kwestionowali to założenie. Pisma mają wielu autorów, samą Ewangelię pisało kilku autorów, których bibliści identyfikują jako przedstawicieli tak zwanej szkoły janowej. Pierwszy List Jana w zestawieniu z Ewangelią jest napisany uboższym językiem, bez przemyślanej kompozycji. Zawarte w nim informacje wskazują, że powstał później, niż Ewangelia, więc można wykluczyć autorstwo obu pism jako dzieło jednej osoby, z uwagi na różnice w stylu pisania i słownictwie. Autor 1 Listu Jana wzorował się na Ewangelii Jana, ale to nie ta sama osoba pisała oba teksty. Autorstwu Jana Apostoła zaprzecza data powstania przypisywanych mu tekstów. W Ewangelii Mateusza, która powstała wcześniej istnieje już informacja o męczeńskiej śmierci Jana i Jakuba. Mt 20,23.
Fragment ten nie zawiera niczego, co potwierdza autorstwo Jana. Zawiera natomiast typowy zwrot My, co oznacza prawdziwych świadków, w odróżnieniu od fałszywych świadków. Jest to zapożyczony zwrot od wspólnoty z Qumran.
Nie ma Pani racji. Termin Chwała Pańska przetacza się przez całe Pismo Święte i jest kluczowym słowem na określenie obecności Boga wśród swojego ludu. Termin Chwała Pańska stosowany był przez wspólnotę z Qumran. Wpływy Qumran są obecne w 1 Liście Jana.
Podczas narodzin, gdy pasterzy oświetlała Chwała Boża Łk 2 ,9. Podczas chrztu w Jordanie 2P 1,17. Chwała Boża objawiła się w całym Wcieleniu J 1,14. Chwała Boża objawiła się poprzez cud w Kanie Galilejskiej J 2,11. Chwałę Bożą wdziała Maria, siostra Łazarza przy Wskrzeszeniu J 11,40. Chwałę Boga oglądali wszyscy, którzy widzieli cierpienia i śmierć Jezusa Łk 24,26. Chwałę Bożą, w której Chrystus został wzięty do Nieba widzieli też wszyscy, którzy oglądali moment Wniebowstąpienia 1 Tm 3,16.
Jan Apostoł nie spisał żadnego z pism Nowego Testamentu. Autor 1 Listu Jana pisał, że był świadkiem Chwały Bożej, jak jej świadkiem był każdy, kto widział Chrystusa. W Chwale Bożej uczestniczą też wszyscy chrześcijanie, nawet ci, co nie widzieli Jezusa na oczy 1 Tes 2,12.
Analizując Pismo Święte trzeba zawsze mieć na uwadze rodzaj literacki, w jakim powstawał dany tekst. Judaizm zupełnie inaczej, niż my rozumie podejście do faktów.
Chusta z Oviedo i calun Turynski to plotna.Chusta z Manoppello to cos innego.Prawdopodobnie bisior w kazdym razie splot (co mozesz naocznie sie przekonac) jest tak rzadki jak siec pajecza.Obraz pojawia sie nie wiadomo skad.I niewiadomo jak i dlaczego sie zmienia.Twierdzenie wiec o sztuce malarskiej nie ma sensu.Chyba o tyle,ze chusta byla pierwowzorem dla malarzy.Tak czy owak wszystkie wizerunki Jezusa z najstarszym znanym czyli Jezus Pantokrator z VI wieku i do az XVI maja cechy te same co chusta z Manoppello co wskazuje,ze obraz ten byl pierwowzorem dla wszystkich malarzy i portrecistow Jezusa na przestrzeni tysiaclecia.200 lat przed narodzeniem Durera chuste ta opisala Brygida Szwedzka.Jesli chodzi o badania calunu Turynskiego.Przed smiercia jeden z naukowcow przyznal,ze pobral probke z laty bo to miejsce wskazal mu jakis duchowny.Po latach przyznal,ze to byl blad ale wyniki byly juz opublikowane.
Wiadomo skąd i wiadomo, jak się pojawia. Jest to faktycznie bisior, półprzezroczysta tkanina, która nie przyjmuje farby, ale da się odbarwiać przy pomocy kwasów owocowych i octu. Technika była znana w średniowieczu, opisał ją Leonardo da Vinci. Obraz z Manoppello ma te same błędy malarskie, co wizerunek Chrystusa Pantokratora, między innymi nieproporcjonalnie wysoko ułożone oczy. To dowodzi, że malarz wzorował się na wizerunku Chrystusa Pantokratora, a nie odwrotnie.
Nie takie to proste.Bo wszystkie inne ikony maja te same elementy choc nie mogly byc skopiowane z ikony Jezusa Pantokratora.Jest jeszcze sprawa wieloobrazu jakim jest wizerunek z Manoppello.Nawet dzisiaj gdybysmy znali technike malowania czy barwienia bisioru wykonanie takiego wizerunku jest niemozliwe nawet w laboratorium.
Dlaczego nie mogły? Wszystkie ikony powstawały w oparciu o ten sam schemat, identycznie było przy sporządzaniu Całunu i trzech Chust Weroniki, do których należy też Chusta z Manoppello. Technika jest znana i została wielokrotnie powtórzona w laboratoriach przez naukowców.
Chusta z Manoppello przywedrowala z Bliskiego Wschodu do Rzymu dopiero ok tysiaclecia.Wczesniej wedrowala po Bizancjum.Ikona Jezusa Pantokratora nigdy nie opuscila klasztoru na gorze Synaj.Nigdzie technika chusty z Manoppello nie zostala powtorzona.To jest jedyny taki obraz.Nigdy nikomu nie udalo sie czegokolwiek namalowac na bisiorze.Bisior mozna jedynie nieco zabarwic na kolor zloty.
Znów się Pani myli. Chusta z Manoppello pojawiła się w 1503 roku, gdy przyniósł ją anonimowy pielgrzym. Myli Pani tę chustę z inną relikwią. Proponuję też poczytać najpierw jaki jest stan badań. Na chuście z Manoppello, wbrew temu, co opowiadają włoscy przewodnicy turystyczni są ślady farby. Bisior z powodzeniem odbarwia się na cały szereg kolorów przy pomocy różnych odczynników. Kolory są w palecie brązów, tak jak kolory na wizerunku.
myli sie Pani.Chusta jest opisana przez Brygide Szwedzka,Petrarke,Dante Alighieri i samego Lutra.I w Watykanskich zapiskach gdyz chuste ta noszona w procesjach rzymskich i aby ja zobaczyc pielgrzymowano z calej Europy.Wszystkie ikony Jezusa wykonane do XVI posiadaja elementy chusty.Zobaczy tez Pani ten motyw w wielu rzymskich kosciolach sprzed XVI.Nawet w Kosciele w Polsce.W Czchowie,w kosciele zbudowanym za Kazimierza Wielkiego wlasnie jej motyw odkryto.
Dyskutuje Pani z kims kto ta chuste widzial i ogladal rowniez przez przyrzady optyczne i zapewniam,ze sie Pani myli.Bardzo dobrze opisuje ja prof.Trepa w filmiku "Niezwykle odkrycie w kosciele.Ten obraz sie zmienia"
Chusta Weroniki wielokrotnie była pokazywana w średniowiecznych procesjach. Chusty z Manoppello nie da się w ten sposób eksponować, by widziały ją tłumy, bo obraz jest niewidoczny bez użycia szkła. Opisy Dantego, czy Brygidy Szwedzkiej nie opisują Chusty z Manoppello.
Ale samej chusty z Manoppello nie da się wystawiać na widok tłumów, więc to nie o niej mówią świadectwa sprzed 1503 roku. O chuście, na której obraz widać tylko pod światło mówi się dopiero po tej dacie. Sprawę mogłoby rozwiązać datowanie, na co nie zgadzają się władze kościelne, wiedząc pewnie, że datowanie wykaże schyłek średniowiecza.
Przepraszam, ale nie wiem, czy zwracać się Pan, czy Pani, zasugerowałam się nickiem, ale widzę, że używa Pan (?) męskich form. Wcześniej próbował Pan sugerować, że Piotr musiał pokazać chustę pod światło, bo nic na niej nie widać, a teraz próbuje Pan udowadniać, że wcześniej obraz był od razu widoczny, tylko wyblakł?
Pod swiatlo nic na tej chuscie nie widac.Dlatego Luter mial racje zloszczac sie,ze to oszustwo.Jest przezroczysta jak pajeczyna.Obraz pojawia sie dopiero gdy cos dla niego bedzie cieniem.Sa filmiki mozesz poprostu sprawdzic jak to sie dzieje.
Wiem, jak to się dzieje, bo byłam w Manoppello. Niemożliwe jest, by taki wizerunek wystawiać w procesjach, by tłum z daleka wszystko widział. W świadectwach historycznych opisane jest inne płótno.
W Manoppello odbywaja sie procesje z tym wizerunkiem.Byly i sa fimowane.Wizerunek doskonale jest widoczny.Niedawno byla zorganizowana taka procesja w Watykanie.Zainteresowania nie bylo.Wizerunek doskonale bylo widac.
Jest zapis sprzed kilkuset lat ,ze kiedy wyjeto ten material ze szyb wizerunek zniknal.Po wlozeniu go miedzy szyby ponownie pojawil sie.Jednak zanim znalazl sie na oltarzu pomiedzy szybami ten wizerunek byl widoczny i dlatego mozna go bylo sprzedac i stad znalazl sie w kosciele.
Duchowny nie wskazywał miejsca pobrania materiału, ponieważ robili to osobiście naukowcy ze STURP, Shroud of Turin Research Project. Naukowcy wcześniej już wykonali mapę całości Całunu Turyńskiego, z zaznaczaniem miejsc, które zostały naprawione. W pobranych próbkach w badaniu mikroskopowym wykluczono obecność obcej nici, która pojawia się w kilku innych miejscach, gdzie Całun był naprawiany. Same łaty na Całunie powstały w XVI wieku, więc ich badanie radiowęglowe nie mogło wskazać roku 1260-1390, tylko musiałyby wskazać datę po 1532 roku, gdy Całun uległ uszkodzeniu. Historia o wyznaniu na łożu śmierci została wymyślona, gdyż profesor Giovanni Riggi zmarł nagle, 5 stycznia 2008 roku, niczego nie wyznając na żadnym łożu. Profesor Riggi filmował moment pobierania próbek i aż do śmierci bronił autentyczności wyników badań. Jeszcze kilka tygodni wcześniej, w Boże Narodzenie 2007 roku rozmawiał na temat nieautentyczności Całunu Turyńskiego i wyników badań z Arcybiskupem Turynu, Kardynałem Severino Poletto.
Jak brzmiało jego nazwisko? Samozwańczych naukowców, którzy utrzymywali, że są w posiadaniu próbek Całunu było wielu. Ich konfabulacje łatwo wychwycić, bo cały proces badania Całunu jest dobrze opisany zarówno przez naukowców ze STURP, jak i stronę kościelną, która nadzorowała proces.
Jesli chodzi o calun Turynski bylem mimo to sceptykiem.Dopiero badania nad chusta z Manoppello przekonuja mnie,ze i ten calun moze byc autentyczny.I jestem za ponownym go zbadaniem.Nie lubie niedomowien i naleze do "Tomaszy".Sama wiera nie ma dla mnie znaczenia bo ludzie maja taka nature ,ze wierza w rozne rzeczy.Jesli jest Bog to sa i jego slady.
Nie da sie chusty z Manoppello uznac za falszerstwo bo na dobra sprawe nawet nie wiadomo co to jest gdyz jest to rysunek obraz i hologram rownoczesnie.A zarazem nimi nie sa.Nie wiadomo co to jest.Zobacz do jakich wnioskow doszedl prof.Trepa po osmiu latach badan.Zobacz jak zmienia sie twarz tego wizeunku a nie obrazu bo obrazem on nie jest.Pod lupa nie ma zadnego rysunku a widac tylko bardzo cienkie zlotawe nitki jedynie w miejscu zrenic wydaja sie byc przypalone.A pomidzy nitkami jest pusta przestrzen.Jesli ktos mowil o farbie to nie widzial tego wizerunku.
Badania profesora Trepy wyjaśniają technikę malowania takich obrazów, którą opisywał Da Vinci. Odbarwienia tkaniny przy pomocy kwasów i octu pozwalają uzyskać taki efekt. To, że obraz z Manoppello jest dziełem człowieka widać po samej twarzy. To jest klasyczny wręcz przykład stylizowanego portretu renesansowego. Z wszystkimi błędami, jakie wtedy popełniano. Dokładnie opisał to Matthias Henrich.
Błędów jest wiele. Pierwszym są źle namalowane brwi postaci. Luzie mają włosy na brwiach ułożone od dołu na zewnątrz. Postać z Chusty z Manoppello ma brwi odwrotnie. Gdyby prawdziwy Jezus miał takie brwi, to pot z czoła lał by mu się do oczu. Źle namalowane są zęby. Postać z Chusty ma tylko jedną górną jedynkę, ułożoną pośrodku szczęki. Ukazane są górne, a nie dolne zęby. Półotwarcie ust, jak na Chuście odsłania dolne zęby, górne można odsłonić w uśmiechu, którego nie ma na wizerunku. Linia nosa, nawet uwzględniając jego złamanie nie jest ułożona w linii z ustami. Błędnie namalowano oczy. Postać patrząca do przodu, jak na Chuście powinna mieć źrenicę dotykającą górnej i dolnej powieki. Na wizerunku oczy są ułożone nieanatomicznie, ale zgodnie z wizerunkiem Pantokratora, gdzie przesadzone, zbyt duże oczy były typowe dla malarstwa tamtej epoki. Głowa nie jest symetryczna w pionie. U człowieka linia oczu dzieli czaszkę na dwie równe części. Na Chuście oczy są zbyt wysoko, czoło postaci jest o 1/3 za krótkie. Loki na włosach są malowane w typowo renesansowym stylu. Nie ma tu pojedynczych włosów, są klasyczne pociągnięcia pędzla. Matthias Henrich zwraca jeszcze uwagę na liczne różnice między Całunem Turyńskim, a Chustą z Manoppello. Jednym z nich jest młodzieńczy wąs, gdy na Całunie jest zarost dorosłego mężczyzny. Widać też typowe dla malarstwa cieniowanie nad nosem, da się nawet zobaczyć w którą stronę malarz pociągał pędzlem.
Zacznijmy od tego jak moga byc brwi malowane czy zeby albo wlosy skoro to nie jest namalowany obraz? Ktos kto twierdzi,ze cos jest na chuscie z Manoppelo malowane nie widzial tego wizerunku a jedynie jego zdjecie albo jakas malowana kopie.Wiesz jak to w rzeczywistosci wyglada?Tak jakby na pajeczynie odbijala sie twarz ducha.
Brwi ułożone są odwrotnie, niż mówi to anatomia. Wątpię, że Jezus miał mieć cały szereg deformacji anatomicznych. W dodatku typowych dla błędów malarskich, jakie popełniano w malarstwie wczesnego renesansu.
Do Manoppello i zobaczyć na własne oczy, że układ włosów na brwiach jest odwrotny. A potem przejść się do pierwszej z brzegu galerii sztuki, jakich pełno we Włoszech i zobaczyć, że błąd ten pojawia się często na malowidłach renesansowych. Podobnie, jak szereg innych błędów.
Bylem i widzialem nawet korzystajac z lupy.Dokladnie widac kazda nitke na,ktorej nic nie ma i pomiedzy nimi rowniez.Wizerunek jednak pojawia sie w pewnej odleglosci nie wiadomo skad.Raz jest to jakby przezrocze to znow bardzo ostry rysunek.
Nie mówimy o tym kiedy wizerunek się pojawia, tylko co się na nim pojawia. Portret Jezusa z Chusty ma szereg niezgodności z anatomią ludzką. Odwrotnie ułożone brwi są jednym z bardziej oczywistych błędów, w dodatku jest to typowy błąd malarski.
To nie jest blad malarski bo farb tam nie ma.Jesli cokolwiek to jest to jest to nadruk swiatlem wielu obrazow i nalozonych na siebie.Problem w tym,ze nawet dzisiejsza technika nie potrafi czegos takiego powtorzyc.
Dlaczego więc ten nadruk światłem wielu obrazów przedstawia postać, która ma odwrotnie ułożone brwi, wbrew anatomii oraz zbyt wysoko ułożone oczy względem osi czaszki?
Proszę spojrzeć choćby na zdjęcia wykonane przez Profesora Trepę. Albo inne zdjęcia wykonane w dużej rozdzielczości. Włosy na brwiach rosną zawsze od dołu w górę i na zewnątrz oczu. Postać z Chusty ma brwi odwrotnie, od dołu do wewnątrz, w stronę nosa. A nie jest to jedyna niezgodność anatomiczna.
W rzeczywistosci to jeszcze inaczej wyglada.Te filmiki i zdjecia nie oddaja tego co widzisz stojac bezposrednio przed tym wizerunkiem.Ja mam wlasne zdjecia.Sa nieco inne choc pobieznie mozna powiedziec,ze podobne.Jedyne co sie zgadza to pierwsze wrazenie wchodzac do kosciola czy obserwujac w procesji czy nawet z bliska na oltarzu widzisz cos jakby hologramowy obraz.Stajac zupelnie blisko to co widzisz staje sie irracjonalne.U prof Trepy ten wizerunek wyglada jakby byl olowkiem lub kredka rysowany.Stojac pol metra od niego widzisz jednak inaczej,jakby rysunek wykonano bardzo czarnym ostrym tuszem a zarazem zamienia sie on rownoczesnie w hologramowy obraz.Jednoczesnie widzisz bardzo cienkie nitki tkaniny zarózowionej miejscami.Nie zauwazylem odstepstwa w przedstawieniu brwi choc wlosy obserwowalem gdyz oddano je w taki sposob jakiego jeszcze nie widzialem.Moge przysiac,ze byly przesiakniete potem albo tluszczem lub naoliwione.Nie da sie tak namalowac ani nawet sfotografowac.Widzisz poprostu zywy obraz.Nawet zauwaza sie odwodniona twarz.Proporcje nietypowe?Tak sa.Opuchlizna znieksztalcajaca twarz jest bardzo widoczna.Jesli ta chusta lezala na twarzy nie moze obraz byc taki jak namalowany z modelu
W rzeczywistości wygląda to tak, jak opisuje to Matthias Henrich. Włosy na brwiach są odwrotnie. Żadna opuchlizna nie zmniejszy mózgoczaszki o 1/3 i nie przesunie oczu ku górze. Każdy specjalista od malarstwa, który badał Chustę zauważył te odstępstwa.
Jak ten wizerunek wyglada kazdy widzi.Jednak to nieprawda,ze badania calunu Turynskiego metoda aktywnego wegla wykonano rzetelnie.Mialo tak byc i miano pobrac probki z 7 roznych miejsc calunu i rozeslane mialy byc do roznych uznanych labolatoriow na swiecie. 21 IV 1988 prof.Giovanni Riggi odcial kawalek rogu calunu co sfilmowano.I pocial na kawalki rozsylajac do badania.Czyli bylo to wyjatkowe partactwo i wlasciwie oszustwo bo wczesniej juz wiedziano,ze rogi te byly naprawiane i zanieczyszczone i pobieranie probek do badan z tych miejsc bezcelowe.
Ma Pan rację. Każdy widzi, że ten wizerunek to malowidło w stylu wczesnego renesansu. Potwierdza to każdy znawca malarstwa tamtego okresu. Tylko ci, co chcą uwierzyć, że jest to obraz autentyczny widzą w tym wizerunku prawdziwą ludzką twarz. Całun Turyński był zbadany rzetelnie. Wybrano fragment, który nie był naprawiany, czego dowodzi sporządzona wcześniej mapa napraw. Zanieczyszczenia usunięto, w każdym z laboratoriów w inny sposób. Próbki były badane w laboratoriach kilkukrotnie, z zastosowaniem różnych technik. Wynik każdego z trzech laboratoriów był ten sam. Zanieczyszczenia materiału, nawet gdyby były musiałyby być proporcjonalne do osiągniętego wyniku. Materiał, który ma 2000 lat, by osiągnąć wynik zafałszowany o 1300 lat musiałby mieć dużo ponad połowę zanieczyszczeń współczesnych na sobie. Mówiąc bardziej obrazowo, próbka tkaniny o wieku 2000 lat o masie własnej 1 grama musiałaby mieć na sobie 1,3 grama brudu nałożonego współcześnie, by wynik badania wskazał średniowiecze.
Jak też pisałam wcześniej, tkanina naprawiana była dopiero po pożarze w 1534 roku. Nie ma więc możliwości, by badanie radiowęglowe wskazało początek 1300 roku.
Piszesz nieprawde.Sprawdzilem.Mialo byc 7 probek z roznych miejsc a pobrano jedna i to z rogu ,ktory byl zanieczyszczony i naprawiany gdyz przez wieki za rogi trzymano ten calun pokazujac go wiernym.Na dodatek sa historyczne wzmianki,ktore wspominaja ten calun.Uczestnik czwartej wyprawy krzyzowej rycerz Robert de Clari pisze,ze widzial ten calun w Konstyntynopolu a wiec 200 lat wczesniej.Kiedys plotno bylo towarem luksusowym i przechowywano go setki lat przekazujac z pokolenia na pokolenie wiec nic dziwnego w tym,ze do naprawy uzyto materialu starszego chocby i z obrusow liturgicznych.
Przed pobraniem próbek została sporządzona mapa Całunu Turyńskiego z zaznaczeniem miejsc naprawianych później. Teza o naprawianym, bądź zanieczyszczonym fragmencie jest jedynie rozpaczliwą próbą podważenia najbardziej rzetelnego testu, jakim dysponuje nauka gdy chodzi o ustalenie wieku danego przedmiotu. Wybór miejsca pobrania próbki poprzedzony był wielokrotnymi testami, by wykluczyć pobranie materiału obcego. Te same badania wykonywały laboratoria, z których wszystkie stwierdziły, że materiał nie ma obcych domieszek. Gdy zaczęto podważać wyniki datowania radiowęglowego naukowcy ze STURP chcieli przeprowadzić kolejny test na innym fragmencie, ale kustosz nie zgodził się na pobieranie kolejnych próbek. Widocznie wiedział, że kolejny test rozwieje wątpliwości i dowiedzie, że płótno jest ze średniowiecza.
Dokladnie.Moj znajomy tak stwierdzil,ze pobranie probki z rogu bylo nie do przyjecia bo rogi byly zuzyte i naprawiane jednak niepozwolono mu jej pobrac z miejsc,ktore wskazal.Z rzetelnoscia nie ma to nic wspolnego.
Opinia czyjegoś znajomego to żaden argument. Sądzę, że grono naukowców ze STURP oraz badacze z trzech laboratoriów to większe autorytety, niż czyiś znajomy.
12.IV 1204 Calun Turynski jest widziany w Konstyntynopolu w kosciele .Nastepnego dnia Konstyntynopl krzyzowcy spladrowali i obrabowali i calun zaginal.Los jego jest przypuszczalny .Napewno pojawia sie znowu 150 lat pozniej.
To też tłumaczył autor publikacji. Artysta Giotto mógł namalować nowy Całun na podstawie poprzedniego. Nie wiadomo, czy ten poprzedni był autentyczny, czy też nie.
Tu niechodzi o zadne techniki malarskie.Tylko slady krwi sa "farbami" na tych przedmiotach.Wizerunki na Calunie i Chuscie zostaly wykone w jakis nieznany sposob.
Wizerunek na calunie nie jest namalowany.To,ze ktos sie na nim podpisal nie znaczy,ze wizerunek wykonal.Podpis jest namalowany a nie wykonany ta sama technika co wizerunek.W 12o4 roku ten calun juz byl.Swiadek go opisuje: A wg. badan prof. Riggi materialu na ,ktorym go wykonano jeszcze... nie bylo! To swiadczy,ze te badania Riggi nadaja sie tylko do kosza.
Podpis Giotto znajduje się na twarzy i na dłoniach postaci, ukryty w typowy sposób, w jaki artyści podpisywali dzieła, które nie miały być podpisane. Jest nałożony w ten sam sposób, co reszta wizerunku. Struktura podpisu nie różni się od struktury wizerunku twarzy i dłoni. Zrozumiałe jest, że są dwa podpisy, bo badanie proporcji postaci wykazało, że wizerunki ciała i głowy były sporządzane osobno. Opis historyczny nieznanego Całunu z 1204 mógł być inspiracją do spreparowania sto lat później Całunu Turyńskiego. Inna hipoteza mówi, że prawdziwy Całun uległ zniszczeniu, zaś Giotto wykonał kopię na jego podstawie.
Nalezaloby zaczac od tego,ze jesli Giotto rzeczywiscie wykonal calun Turynski to wykonal tez i chuste z Manoppello.No i najwazniejsze, tzn sa jeszcze takie dziela i potwierdzaja,ze Giotto znal jakas technike np fotografii i drukowania jej.
Chyba do Ciebie niedociera jak i do innych,ze zarowno calun jak chusta nie sa pracami malarskimi.Z malowaniem nie maja nic wspolnego.Jesli juz mozna o nich cos powiedziec to najblizszym okresleniem techniki ich wykonania jest fotografika.
Dobrze, umówmy się, że w przypadku Całunu nie była to technika malarska. Ale była to technika, którą znał artysta, skoro przy użyciu tej techniki złożył swój podpis. Techniki fotograficzne opisywał już Euklides.
Całun Turyński i Chusta z Manoppello są sporządzone w różnych technikach i w innym stylu. Nie ma podstaw, by uważać, że stworzył je ten sam artysta. Późniejszy artysta mógł korzystać z dzieła wcześniejszego, historia sztuki zna liczne przykłady. Giotto znał techniki camera obscura. Durer znał techniki druku.
Oczywiście, co nie oznacza, że sporządził je ten sam artysta. Dwie różne osoby, różnymi technikami mogły sporządzić dwa obrazy korzystając jeden z drugiego.
Niezrobil jednak tego Macko z Bogdanca ani Zigfrid von Jungingen czy Spytko z Melszytyna.Zeby powaznie brac kogos pod uwage musi byc znane jego dzielo podobna technika wykonane.A takiego nie ma i nic nie wskazuje aby sie pojawilo.Wiecej-nawet dzis nie potrafimy czegos podonego wykonac.Pozostaje jednie uwierzyc w to zmartwychwstanie bo jednie Biblia logicznie wyjasnia pojawienie sie tych wizerunkow.
W przypadku Chusty z Manoppello styl malarski jest podobny do tego, który stosował Durer. I proszę mi nie mówić kolejny raz, że obraz nie został namalowany, bo został. Analizowali go znawcy techniki malarskiej i wykazali, że jest to dzieło malarza, wykonane techniką trawienia kwasem. W dodatku obraz namalowany został z licznymi błędami, na co też zwróciłam uwagę powyżej.
W przypadku Całunu Turyńskiego podpis Giotto z datą jednoznacznie wskazuje artystę. Bo jak inaczej podpis Giotto, wykonany tą samą, ponoć cudowną techniką pojawił się na Całunie?
Sama sobie przeczysz.Zwierdzisz,ze obraz z Manoppello zostal namalowany technika trawienia kwasem!?Wiesz,ze swiadzy to o tym,ze niewiesz o czym mowisz?Malowanie to nakladanie farby.A tej nie ma ani na calunie ani na chuscie.Technika trawieniakwasem polega na pokryciu blachy zywica odporna na dzialanie kwasow i wyrycia na niej ryunku po czym zanuzenia w kwasie.Pozniej metalowa plyte czysci sie z epoksydu.W przypadku plotna to niewykonalne.
Malowanie to nakładanie materiału barwiącego. Można malować farbami, ale też innymi materiałami. Kiedyś modle było wśród dziewcząt malowanie koszulek przy pomocy wybielacza. Podobną technikę wykorzystał autor Chusty z Manoppello. Zamiast wybielacza, który jak nazwa wskazuje wybiela artysta użył kwasów i octu, które odbarwiają bisior w odcieniach brązów. Istnieją sztandary sprzed X wieku, które malowano w ten sposób. Dziś można bez problemu nabyć w sklepach dla artystów zestawy o nazwie acid dye, które służą do malowania tkanin bez użycia farb.
Luciano Buse pisze o podpisie Giotto ukrytym w dłoniach i na twarzy postaci. Podpis wykonany jest w tej samej technice, co reszta wizerunku. Nie jest to dodatkowy barwnik, czy pieczęć. Dlatego nie odkryto podpisu wcześniej, gdyż jego struktura nie różni się od reszty wizerunku.
To,ze bisior na zlotawy kolor zabarwic mozna to wiadomo.I wiadomo,ze nic wiecej zrobic sie z nim nie da.A ten caly "podpis" Giotto czyli jasna kreska moze byc przypadkiem
O barwieniu bisioru mówi też Pismo Święte: Napełnił ich mądrością umysłu do wykonania wszelkich prac, zarówno kamieniarskich, jak i tkackich, oraz barwienia fioletowej i czerwonej purpury, karmazynu, bisioru, a wreszcie zwyczajnych prac tkackich, tak że mogą sporządzać wszelkie przedmioty, a zarazem obmyślać ich plany. Wj35,35.
Bisior barwiono wylacznie na zlotawy kolor.Zaden inny kolor nigdy nikomu nie udalo sie uzyskac i nie ma zadnego znanego takiego przypadku.Nawet jesli Giotto podpisal sie na calunie to nie mozna powiedziec,ze ta sama technika jaka znalazl sie na calunie wizerunek.I napewno wizerunek na calunie nie jest malunkiem.
Na drugiej stronie znajdzie Pan tabelę z kolorami, jakie udało się uzyskać stosując odczynniki znane na początku XVI wieku, gdy powstawała Chusta z Manoppello. Bisior z powodzeniem odbarwiono na kolory brązowy lśniący, złoty, ciemny brąz, bezbarwny, czerwony, blady czerwonawo-brązowy, różne odcienie żółtego. Zwykłymi technikami malarskimi można odbarwić bisior na kolory takie, jak na Chuście z Manppello.
z tego artykulu wynika cos przeciwnego niz twierdzisz bo prof.Jaworski wlasnie potwierdza niezwyklosc wizerunku z Manoppello.Udowadnia,ze namalowanie go jest niemozliwe a trojwymiarowosc,ktora nim jest widoczna mozliwa stala sie do uzyskania dopiero w naszych czasach przy uzyciu lasera.Ciekawe,ze rowniez moje biblijne podejrzenia profesorowie potwierdzaja minowicie,ze Jan uwierzyc mogl tylko i wylacznie dlatego,ze zobaczyl wizerunek z Manoppello.Jego autentycznosc potwierdza nie tylko calun turynski ale i jeszcze jeden swiadek-sudarion z Oviedo.Wogole to ciekawy artykul i ciekawe spostrzezenie.Mianowicie,ze najwiecej do powiedzenia maja ci co tego wizerunku nie widzieli ale zdaje sie im wiedza jak zostal wykonany.Polecam do przeczatania.Powolalas sie chyba nie na to co chcialas.
W którym miejscu to udowadnia? Przytoczona praca nie zawiera żadnej konkluzji na temat autentyczności, bądź nieautentyczności Chusty z Manoppello. Praca opisuje właściwości bisioru. I wskazuje na odczynniki, które umożliwiają jego barwienie. W konkluzjach, w punkcie B.iii Profesor Jaworski twierdzi, że hipoteza, że tkaniną jest bisior może być brana pod uwagę, ale bardziej prawdopodobnym materiałem jest len.
Nie mam problemów z angielskim, wskazałam Panu konkretny punkt konkluzji z badań Jaworskiego, który stwierdza, że nie można jednoznacznie stwierdzić, że tkaniną jest bisior.
moze zacytuje "Jak to mozliwe aby na jednym plotnie zarejestrowane bylo wiele obrazow?...inna hipozeta zaklada,ze obraz jest hologramem.Obraz jest stary a technika holograficzna zaczyna sie od roku 1962 gdy otrzymano pierwszy hologram dzieki zastosowaniu swiatla lasera"
Wielu czytelników forum zadaje sobie pytanie czy DREMOR i ANNAEWA to ta sama osoba. Zatem przeanalizujmy wpisy z ostatnich kilku lat.
Dremor: "Malowanie brwi do środka, zamiast na zewnątrz było częstym błędem malarzy tamtego okresu(...) zawiera tyle błędów typowych dla malarstwa renesansowego" Annaewa: "Odwrotnie ułożone brwi są jednym z bardziej oczywistych błędów, w dodatku jest to typowy błąd malarski (...) pojawia się często na malowidłach renesansowych."
Dremor: "Postać z Chusty ma na przykład brwi namalowane w przeciwną stronę. Raczej ciężko uwierzyć, że Jezus miał odwrotnie rosnące brwi, tak, że pot z czoła płynął na oczy. Annaewa: "Postać z Chusty z Manoppello ma brwi odwrotnie. Gdyby prawdziwy Jezus miał takie brwi, to pot z czoła lał by mu się do oczu.
Dremor: "Na płótnie są odbite liczne plamy nieobmytej krwi, choćby na ramionach, gdzie znajdują się ślady krwi wypływającej z nadgarstków, płynące w dół uniesionych ramion. Annaewa "Ciała z Całunu nie obmyto, są ślady płynącej krwi wzdłuż ramion, na twarzy, na włosach.
Dremor: "Jezusa nie obmyto powołując się na przepis powstały 1000 lat później. Annaewa "Na grzebanie bez obmycia, by pochować wraz z krwią, w której jest dusza rabini pozwolili dopiero w okolicach X wieku, tysiąc lat po Chrystusie.
Dremor: "Sama tkanina ma takie właściwości, bisior jest materiałem przepuszczającym światło, a po zabarwieniu chemicznym dodatkowo je załamuje. Annaewa: "Wiadomo skąd i wiadomo, jak się pojawia. Jest to faktycznie bisior, półprzezroczysta tkanina, która nie przyjmuje farby.
Dremor: "Dowody nie są ani mocne, ani niezbite. Po prostu badacze Całunu odrzucają wyniki badań zaprzeczające autentyczności. A czasem, jak w przypadku badania pyłków kwiatowych posuwają się do fałszerstwa. Annaewa: "Dowody na fałszerstwo są liczne i poważniejsze, niż te mówiące za autentycznością.
zaczerpnięte z wpisów Dremor: gosc.pl/komentarze/dodaj/1049585 gosc.pl/komentarze/pokaz/813091 gosc.pl/komentarze/pokaz/973479 Annaewa gosc.pl/komentarze/pokaz/1128886
Gratulacje w tropieniu teorii spiskowych. Proszę sobie teraz zadać trochę trudu i znaleźć publikację Matthiasa Henricha na temat Całunu z Manoppello, gdzie znajdzie Pan te same argumenty, które tu przytaczam. Ale dziękuję za odnośnik do tych tematów, dzięki temu poznałam jeszcze jeden argument za nieautentycznością Całunu Turyńskiego, ten o pyłkach kwiatów i fałszerstwie.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Ja taki jestem, proszę Boga, by przymnożył mi wiary i serce mi rośnie, gdy sobie uświadomię, że Całun czekał niemal 1900 lat na to, aż wynajdziemy fotografię i zobaczymy, że przez te wszystkie lata ludzie klękali przed negatywem!
Nie powinienem spekulować, czego Bóg chce, a czego nie, ale czy Całun nie spłonąłby te 600 lat temu doszczętnie, gdyby Bóg nie chciał nam tego pokazać teraz, przy pomocy specjalisty od dynamiki ludzkiego ciała, że to nie fotografia trupa, tylko żyjącego Boga we własnej Osobie, który właśnie WSTAJE? Zwróćmy uwagę, że Całun przecież już na samym początku był znakiem, a nawet dowodem, bo Jan słowom kobiet nie uwierzył, ale dopiero osobiście w pustym Grobie "zobaczył i uwierzył". Pozdrawiam serdecznie!
PS. Jezus nie odrzucił Tomasza, w końcu kazał mu być wierzącym. Jezus to Bóg, co powie - staje się. A Tomasz jest dla nas znakiem, że wiara musi mieć swoje podstawy, nie może być ślepa. Ślepa wiara jest w innej religii, gdzie utrzymuje się ją przemocą. Chrześcijaństwo to żywy Chrystus, który czyni znaki. "Pan to uczynił i cudem jest w naszych oczach."
A nawet, jeśli ciało obmyto, Rany Jezusa nadal były świeże i nadal mogłyby sączyć chłonkę i krew, przynajmniej w takiej ilości, by zostawić ślady na płótnie. To jednak wymagałoby konsultacji patologa, albo doświadczonego pracownika prosektorium, ale wykluczyć tego nie można. Wszystko zależy, czy chce się to rozważyć, czy nie.
Pozostałe kwestie, jak to, czy umiłowani uczniowie już mieli wiarę i jej nie potrzebowali, taką dyskusję uważam za niepoważną, więc kontynuować nie będę. Uważam, że ich wiarę Jezus budował stopniowo na tyle, na ile każdy był gotowy.
Pani twierdzi, że nie płótna lecz pusty grób spowodował, że Jan uwierzył. Tu przeczy sobie Pani sama, bo skoro "już wierzył", to nie musiałby i grobu oglądać. Skoro jednak Jan tyle miejsca poświęca płótnom, to chyba są one istotne: "A kiedy [Jan] się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. 6 Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna 7 oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. 8 Wtedy wszedł do wnętrza także i [Jan]. Ujrzał i uwierzył."
Co "ujrzał"? Pusty grób przecież widział zanim Piotr się doczłapał! Niech Pani to przemyśli jeszcze raz.
2. Jak to możliwe, że w czasach Durera wiedział ktoś, co to jest negatyw, a nawet jeśli wiedział, to w jakim celu miałby sporządzić negatyw, a nie pozytyw?
3. Rozmawiałaś z Jezusem na ten temat? On powinien najlepiej wiedzieć, czy to falsyfikat czy nie.
w procesjach rzymskich i aby ja zobaczyc pielgrzymowano z calej Europy.Wszystkie ikony Jezusa wykonane do XVI posiadaja elementy chusty.Zobaczy tez Pani ten motyw w wielu rzymskich kosciolach sprzed XVI.Nawet w Kosciele w Polsce.W Czchowie,w kosciele zbudowanym za Kazimierza Wielkiego wlasnie jej motyw odkryto.
Na drugiej stronie znajdzie Pan tabelę z kolorami, jakie udało się uzyskać stosując odczynniki znane na początku XVI wieku, gdy powstawała Chusta z Manoppello. Bisior z powodzeniem odbarwiono na kolory brązowy lśniący, złoty, ciemny brąz, bezbarwny, czerwony, blady czerwonawo-brązowy, różne odcienie żółtego. Zwykłymi technikami malarskimi można odbarwić bisior na kolory takie, jak na Chuście z Manppello.
Wielu czytelników forum zadaje sobie pytanie czy DREMOR i ANNAEWA to ta sama osoba.
Zatem przeanalizujmy wpisy z ostatnich kilku lat.
Dremor:
"Malowanie brwi do środka, zamiast na zewnątrz było częstym błędem malarzy tamtego okresu(...) zawiera tyle błędów typowych dla malarstwa renesansowego"
Annaewa:
"Odwrotnie ułożone brwi są jednym z bardziej oczywistych błędów, w dodatku jest to typowy błąd malarski (...) pojawia się często na malowidłach renesansowych."
Dremor:
"Postać z Chusty ma na przykład brwi namalowane w przeciwną stronę. Raczej ciężko uwierzyć, że Jezus miał odwrotnie rosnące brwi, tak, że pot z czoła płynął na oczy.
Annaewa:
"Postać z Chusty z Manoppello ma brwi odwrotnie. Gdyby prawdziwy Jezus miał takie brwi, to pot z czoła lał by mu się do oczu.
Dremor:
"Na płótnie są odbite liczne plamy nieobmytej krwi, choćby na ramionach, gdzie znajdują się ślady krwi wypływającej z nadgarstków, płynące w dół uniesionych ramion.
Annaewa
"Ciała z Całunu nie obmyto, są ślady płynącej krwi wzdłuż ramion, na twarzy, na włosach.
Dremor:
"Jezusa nie obmyto powołując się na przepis powstały 1000 lat później.
Annaewa
"Na grzebanie bez obmycia, by pochować wraz z krwią, w której jest dusza rabini pozwolili dopiero w okolicach X wieku, tysiąc lat po Chrystusie.
Dremor:
"Sama tkanina ma takie właściwości, bisior jest materiałem przepuszczającym światło, a po zabarwieniu chemicznym dodatkowo je załamuje.
Annaewa:
"Wiadomo skąd i wiadomo, jak się pojawia. Jest to faktycznie bisior, półprzezroczysta tkanina, która nie przyjmuje farby.
Dremor:
"Dowody nie są ani mocne, ani niezbite. Po prostu badacze Całunu odrzucają wyniki badań zaprzeczające autentyczności. A czasem, jak w przypadku badania pyłków kwiatowych posuwają się do fałszerstwa.
Annaewa:
"Dowody na fałszerstwo są liczne i poważniejsze, niż te mówiące za autentycznością.
zaczerpnięte z wpisów Dremor:
gosc.pl/komentarze/dodaj/1049585
gosc.pl/komentarze/pokaz/813091
gosc.pl/komentarze/pokaz/973479
Annaewa
gosc.pl/komentarze/pokaz/1128886
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.